.... ale chyba jeszcze żyję.
Jest upał. Wczoraj byłam na koncercie w szkole muzycznej, w której młodszy wnuczek pobiera nauki w zakresie gry na gitarze klasycznej. W ubiegłym roku odmówił wzięcia udziału w koncercie, w tym roku nas zaskoczył bo się łaskawie zgodził. Solówek nie było, grała cała grupa. Niektóre dzieci młodsze od niego. Szalenie śmieszne były te dzieciaki. Dziewczynki "odstawione" a chłopcy ubrani raczej podwórkowo, T-shirt i szorty. Upał był jak należy, ledwo dzieci zakończyły grać to zaczęło grzmieć i wyglądało, że lada moment zacznie padać. Gdy dojechaliśmy do domu, to właśnie w mojej dzielnicy kończył padać deszcz. Ale burzy nie było.
Dziś z kolei Starszy brał udział w bardzo uroczystym koncercie- była to setna rocznica powstania Berlińskiego Dziecięcego Chóru Mozartowskiego, w którym śpiewał On od 5 roku życia aż do chwili mutacji. Teraz dostał zaproszenie do wzięcia udziału w koncercie, ale śpiewał już w grupie dorosłych, jako że jego dziecięcy sopran przekształcił się w bas. I tym sposobem 13-latek stał w grupie dorosłych facetów. No ale on już ma ponad 173 cm wzrostu i wcale nie wygląda już dziecinnie.
Dziś w ciągu dnia było w cieniu tylko 32 stopnie, nim się doczołgałam od parkingu do Filharmonii omal nie padłam z gorąca. Za to na sali klimatyzacja działała "na fula", a koncert był naprawdę przepiękny. Występowały "maluchy", które jak to dzieci- śpiewają całym ciałem, śpiewali ci, którzy jako młodzi ludzie już kiedyś w tym chórze śpiewali. I śpiewali naprawdę świetnie! W drugiej części koncertu orkiestrą i chórem dyrygował pan, osiemdziesięciosześciolatek, który zaraz po wojnie, gdy tylko zaczął ten chór działać to w nim śpiewał będąc jeszcze dzieckiem, a jako dorosły człowiek, po ukończeniu konserwatorium długo go prowadził. A od dwudziestu lat prowadzi ten chór przesympatyczna i b.ładna kobieta. Poza tym występowali na koncercie również berlińscy soliści operowi. Naprawdę był to mile spędzony czas.
Wyjście z sali filharmonii i przejście do samochodu niestety nie było miłe, no ale aby się nieco schłodzić pojechaliśmy do Steglitz (jak dla nas to sąsiednia dzielnica Berlina) na wspaniałe lody - robione starymi, sprawdzonymi metodami. Co prawda trzeba było postać dłuższą chwilę w kolejce, ale lody u nich są takie, że naprawdę warto postać po nie.
Kwitną w Berlinie lipy i całe miasto spowite jest wonią kwitu lipowego, Zakochałam się w tym mieście właśnie przez ten dominujący nad całym miastem zapach- a było to w 2014 roku.
W tej chwili jest godzina 22,23 -na zewnątrz już tylko 28 stopnie ciepła. A jutro siedzę twardo w domu- ma być 37 stopni. Mam nadzieję przeżyć.
A tak się dziś rano prezentowały moje mini pomidorki.
Dobrego tygodnia Wszystkim!!!!
I ciut Mozarta- Mozart dobry na wszystko!
Dwa dni spedzilam lezac plackiem pod wentylatorem, nie odwazylam sie wyjsc ani na chwile, bardzo zle sie czulam. Ale dzisiaj nie ma przepros, musialam zmartwychwstac, bo czekaja mnie wyzwania. Teraz, o wpol do szostej jest jeszcze do wytrzymania, tylko 19°C, ale juz sie boje, co nastapi pozniej.
OdpowiedzUsuńU mnie na razie tylko 22, ale tu do południa to zawsze jest do wytrzymania. Dziś jeszcze nie muszę nigdzie z domu wychodzić. W czwartek przyjdą malować mi łazienkę. Przez te upały zupełnie się rozregulowałam, chodzę spać o 2 w nocy, dobrze, ze rano mogę pospać. Naczelną zasadą jest nieotwieranie okien, żeby się nie nagrzało w mieszkaniu i dokładne zasłanianie okien, przez które wpada słońce. Dzięki temu mam w domu chłodniej niż jest na dworze.
UsuńRano zawsze otwieram na przestrzal, zeby wychlodzic troche mieszkanie, pozniej zamykam i zaciagam zaslony.
UsuńWyobrażam sobie wzruszenie rodziców i rodziny, przyjaciół, gdy występują nasi najbliżsi. Upały dają się we znaki, staramy sie chodzić w cieniu, ale najgorzej w nocy, za duszno, a deszczu brak...
OdpowiedzUsuńPodobno w piątek ma być jakaś zmiana w pogodzie, ja jeszcze dziś do pracy, muszę jakoś przetrwać.
Och, teraz to Ci chyba łatwiej, bo już tylko dni Cię dzielą od czasu wolnego. Tu rok szkolny skończy się dopiero 8 lipca. Strasznie namieszała ta pandemia.Potem 5 tygodni wakacji a w październiku ferie "wykopkowe-kartoflane".
UsuńU nas w Hessen nie ma az takiego upalu- w sumie ladne lato i mogloby tak zostac az do wrzesnia! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńW tej chwili jest u mnie 19 stopni i nawet coś wieje, byłam rano w sklepie i nawet miły chłód odczułam. Tu z reguły temperatura osiąga apogeum około godz. 15,00- dziś ma być 27, opad deszczu możliwy w 30%. Z tym deszczem to jest zabawnie- najczęściej pada w innych dzielnicach, u nie jakoś b.rzadko.
UsuńSerdeczności;)
Wyglada ze mialas wspanialy wieczor, nie tylko ze wzgledu na koncert ale taki z udzialem wnuka. To robi wrazenia jeszcze mocniejszymi.
OdpowiedzUsuńO upalach to nawet nie bede pisac bo chyba wiesz z mojego bloga jakie a u nas. Chociaz kazde pomieszczenie ma klimatyzacje to jednak jak Tobie sie zdarzylo trzeba przejsc parkingiem albo jak mam ja ze na pare minut musze wyskakiwac z domu, pogrzebac w ogrodzie czy pozamiatac pod drzwiami itp. Wtedy wystarczy 5 minut by byc zlanym potem a takze oblepionym ubraniem i wlosy jakby prosto spod prysznica. A upal jakos wysysa z czlowieka sily, oslabia - jednym slowem mordega. I wcale nie zapowiadaja ulgi.
Nasze dzieci tu w USA maja trzy miesiace wakacji, moj starszy wnuk pracuje oprocz tego ze ma je wypelnione tyloma podrozami ze zanosi sie iz nie znajdzie okienka w swym kalendarzu by odwiedzic dziadkow.
My to rozumiemy - przeciez chlopak dorasta i ma coraz rozniejsze zainteresowania i obowiazki.
Zycze odmiany pogody - popatrz jak to wszystko pacuje - dopiero co kazdy sie zalil na zime (bezsniezna w dodatku) i chlod i brak slonca.
Tutaj dzieci maja ze szkołą nieco śmiesznie, bo co jakiś czas są ferie. Pomijam już fakt, że co Land to inny nieco termin przerw w nauce. Berlin w tym roku kończy naukę 7 lipca, wznawia 22 sierpnia. Potem są 2 tygodnie ferii jesiennych (pamiątka z czasów gdy ręcznie wykopywano z pól ziemniaki i zwalniano dzieci ze szkół, by pomagały w tym rodzicom), są też ferie zimowe i wiosenne. To jest fajne dla dzieci, ale nie dla rodziców- w końcu nikt nie tyle urlopu. Wiesz- tak naprawdę to tu już kolejny rok nie ma prawdziwej zimy- kurtki puchowej ani razu na sobie nie miałam.
UsuńSerdeczności;)
Ta niesamowita wilgotnosc powietrza potrafi niezle dobic. U nas czasami lunie kilkanascie kropli deszczu. Poza tym, prysznic rano, w poludnie i wieczorem. Ale w sumie daje temu upalowi jeszcze niezle rade, i nawet w ogródku cos robie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam letnio ;)
Tu wilgotność z reguły nie przekracza 30%. Osobiście lubie ostatnio zakupy w Edece- klima świetnie działa. Jedyny minus- moment wyjścia ze sklepu. I z żalem wspominam czasy, gdy im było goręcej tym mnie było lepiej. No cóż- starość nie radość.
UsuńSerdeczności;)
Też kiedyś miałem mini pomidorki na balkonie. W tym roku ogórki.
OdpowiedzUsuńNa moim balkonie zapewne ogórki ugotowałyby się. Doniczki z pomidorkami musiałam postawić na podłodze pod murkiem balkonu, żeby stały choć częściowo w cieniu.
UsuńOd jakiegoś czasu, każdego dnia, gdy tylko zjawię się w biurze, muszę najpierw odwiedzić toaletę, żeby spryskać się zimną wodą i otrzeć pot. A obok mnie siedzi kolega, który teraz (tak TERAZ!) ma na sobie gruby sweter, a na to jeszcze włożony ocieplacz. I gdy wychodzi, wkłada jeszcze kurtkę i czapkę. To jest mistrzostwo świata! Ja już dawno bym umarł.
OdpowiedzUsuńJeżeli tak jest faktycznie to kolega powinien zafundować sobie badanie w kierunku funkcjonowania tarczycy, bo to wygląda na porządną niedoczynność owego narządu. A to badanie krwi można zrobić w każdym prywatnym laboratorium analitycznym, bez skierowania od lekarza. Ja to dopiero powyżej 30 stopni zaczynam odczuwać, że mi ciepło. Bo od lat choruję na Hashimoto a ta choroba niszczy tarczycę i powoduje jej zanikanie i tym samym niedoczynność.
UsuńAniu gratuluję Ci uzdolnìyćh Wnuków:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, to po tatusiu takie zdolne do muzyki. Starszy posiada tak zwany "słuch absolutny", a oprócz tego chyba go natura wyposażyła w extra uzdolnienia matematyczne.
UsuńW Polsce też można się roztopić :D Daje ten upał już nieco w kość :)
OdpowiedzUsuńMnie kiedyś upały nie przeszkadzały,śmieli się ze mnie, że powinnam się zapisać do Corps Africa.
OdpowiedzUsuń