....... śniadaniu, pierwszym.
Co prawda normalni ludzie o tej godzinie to już drugie śniadanie konsumują, ale mnie się jakoś tak dziwnie składa, że przeważnie tzw. pierwsze śniadanie konsumuję bliżej południa niż poranka. Podobno to nienormalne, ale ja nie aspiruję do grupy ludzi normalnych.
Jak już tu pisałam, okoliczne drzewa "u mnie" nadal gołe- zwłaszcza jeszcze dość młode dęby burgundzkie, zwane czerwonymi. Widok smutny, spójrzcie sami:
Starszy "okaz" łaskawie zaczyna pączkować. Za to podwórkowa brzoza zaczyna już bardziej przypominać drzewo liściaste. Wronie gniazdo nadal widać i pani wrona w nim urzęduje, ale chyba jeszcze nie ma w nim piskląt:
Poza tym miałam jakiś tajemniczy atak pracowitości i wydziergałam z kordonka serwetkę- małą ale za to z czterech części. Przy następnym ataku pracowitości ją wypiorę i wyprasuję. Na razie moja pracowitość poszła się gdzieś paść i biedna serwetka wygląda tak:
Zdjęcia można powiększyć "kliknięciem".
Ci co tu zaglądają, wiedzą, że fizyka kwantowa to moja miłość- nie wszystko pojmuję, trochę się to wszystko kłóci z moim rozumem, a przecież ją kocham. Wiem- to brzmi śmiesznie - no bo jak można kochać coś czego się do końca nie rozumie? Ale tak to jest z miłością- nie do końca obie płcie się rozumieją a jednak się kochają.
Tak sobie myślę, że dzięki fizyce kwantowej uczeni mają co robić. Na przykład teraz trwają badania nad rzeczywistością- pytanie brzmi: czy rzeczywistość rzeczywiście istnieje czy też może zaczyna istnieć dopiero wtedy gdy ją uchwyci obserwator.
Zdaniem jednych ekspertów rzeczywistość istnieje poza naszą świadomością- inni natomiast są zdania, że rzeczywistość kwantową można ukształtować według własnych działań.
Poczytałam sprawozdanie z owych badań i tak się w tym wszystkim "zamotałam", że muszę w jakiś naukowy sposób sprawdzić gdzie właściwie w tej chwili jestem- w kuchni czy w pokoju. Mobilizuje mnie do tego również pogoda - świeci słońce, termometr okazuje aż +11 stopni, a ja pstrykając te zdjęcia zmarzłam jak diabli, a jestem w ciepłym swetrze i na loggii mam słońce.
Z tego wszystkiego chyba "zalegnę" na kolczastej macie wellax , a potem pogrążę się w lekturze - mam do czytania "Empuzjon" Olgi Tokarczuk. A w tle YT będzie mi odtwarzać stare, piękne tanga.
Z fizyki nigdy nic nie rozumiałem i zostało mi to do dziś. Chociaż w liceum miałem czwórkę na świadectwie ale do teraz nie wiem jakim cudem bo jestem fizycznym głąbem. Śniadań przez wiele lat w ogóle nie jadałem i zywiłem się dopiero koło południa ale przyszły paskudne czasy że życie mnie zmusiło żeby coś rano zjeść bo biorę tabletkę a ona tylko po jedzeniu. Więc nauczyłem się o 7 rano coś przekąsić małego.
OdpowiedzUsuńW szkole to ja też nie błyszczałam z fizyki i jedyne co pojmowałam "jako-tako" to był dział związany z elektrycznością- reszta to ciemna, bardzo ciemna magia. A ja pierwszą tabletkę musze przyjmować na czczo i spokojnie odczekać godzinę. A przy śniadaniu następna porcja medycznego obroku.
UsuńSerwetka urocza czekam wiec na Twój kolejny atak pracowitości 😉 śniadanka jadam koło południa i dobrze mi z tym, sporadycznie zjem coś czasem koło dziesiątej . Fizyki mój umysł nie ogarnia , wiec nie zaprzątam sobie tym głowy, zostawiiam umysłom bardziej ścisłym. Ja dusza artystyczna nie mam do tego głowy 😂😂. Śle uściski 😘
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że w następnym ataku pracowitości to machnę jakąś chustę to okrycia się latem w chłodniejszy wieczór. Albo czapkę na przyszły sezon zimowy- mam włóczkę rodem z Peru, 45% alpaka, 30% poliamid i 25% wełny zapewne owczej. Z fizyki to tylko ta kwantowa mnie rajcuje, głównie wynika to z nieoczywistości tej fizyki. Pomyśl- patrzysz na coś i to jest - przestajesz patrzeć i tego nie ma - rewelacyjne;)))
UsuńO. Jak mozna kochać coś, co sie nie rozumie 🧐 do przełożenia na inne dziedziny życia i osoby 😃
OdpowiedzUsuńSerwetka piękna. Ze tak to wyrażę, nie pojmuję jak to się robi, ale już kocham jako wytwór. Będzie cudownie się prezentować po usztywnieniu.
Daj proszę znać, jaki był Empuzjon; dzięki staranności Gackowej znam wiele dzieł autorki, ale tego nie.
Pozdrawiam do Berlina. U nas też słonecznie i nie za ciepło, dobrze, bo czyszczę okna.
Lubię tę technikę szydełkowania. Robi się dość prosto wystarczy znaleźć łatwy do wykonania wzór jednej , małej serwetki i powielać go tyle razy by osiągnąć pożądaną wielkość. Łączysz te "kawałki" robiąc ostatnie okrążenie kolejnego elementu. Na razie obskoczyłam 82 strony - da się czytać, bez dociekania co autorka miała na myśli. Z oknami t jeszcze zaczekam, za często pada, a Berlin mocno zakurzony. Serdeczności dla Was!, mizianie dla Mirki.
UsuńJesuuu, jaka Ty jestes utalentowana!!! Serwetka nawet w stanie niewyprasowanym prezentuje sie okazale i imponujaco.
OdpowiedzUsuńTokarczuk jest dla mnie niestrawna, zreszta zdaniem autorki jestem idiotka, bo nie czytam jej wykwitow. I niech juz tak zostanie.
Bardzo lubię dłubanie szydełkiem lub na drutach. Kiedyś całkiem sporo tego robiłam. Jak mówi pewna złośliwa osoba, to jest ukrywanie lenistwa. Na razie obskoczyłam pięćdziesiąt kilka stron - w porównaniu do innych dzieł pani Olgi to na razie całkiem strawne jest. Przynajmniej nie muszę się dokapowywać co ma na myśli używając danego zwrotu. To pierwsza wydana książka po Noblu. Tytuł wymyśliła sama autorka - słowo "empuzjon" nie figuruje w żadnym słowniku, a jest pochodną od słowa "empuza".
UsuńWedług poglądów Tokarczuk też należę do idiotów bo nie zachwycają mnie jej książki. Nawet więcej. Nudzą potwornie. Próbowałem kiedyś czytać ale już na trzeciej stronie ziewam i zasypiam. Widocznie mój prymitywny gust nie pozwala delektować się noblistką. I dobrze mi z tym. Znam wielu lepszych pisarzy. Niech sobie kobita piszę dla tych inteligentnych co nie mają śpiączki w obcowaniu z jej dziełami.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam w całości tylko "Prawiek" i byłam koszmarnie zmęczona - nie lubię udziwniania różnych sformułowań. Bo treść jako taka była jasna. Dla mnie takie udziwnianie sformułowań jest grą pod publiczkę. "Bieguni" - też się tym dziełem zmęczyłam- nie lubię czytać i zastanawiać się jednocześnie co autor miał na myśli. Część odebrałam bardziej jako szkice literackie niż jako skończone dzieło. Doczytałam do połowy i stoi na półce z tkwiącą w środku zakładką. Widocznie też mam zbyt niski poziom inteligencji. Witaj Jarku w Klubie tych nieinteligentnych.
OdpowiedzUsuńŚwietna ta serwetka! :)
OdpowiedzUsuńNie bądź taka surowa dla siebie, serwetka jak się patrzy , masz jeszcze dobre oczy!
OdpowiedzUsuńU nas zieleni nie aż tak dużo, na krzewach to jeszcze, ale z drzew jedynie wierzby dają rade, za to kwiatów mnóstwo. pogoda jest tak zmienna, ze nie wiadomo, jaka kurtkę założyć.
Kiedyś czytałam podobne rozważania o rzeczywistości i po nich miałam wątpliwości nawet, czy ja naprawdę istnieję, czy jestem tworem cudzej wyobraźni...
jotka
"Empuzjon" czyta się dość nieźle, a drobny błąd rzeczowy autorki można pominąć, jest prawie niezauważalny, zresztą to nie jest praca naukowa, tylko ekspresja artystyczna... niemniej jednak znajomość receptury Schwarmerei, (nieosobowej) "bohaterki" powieści mogłaby być pomocna, aby poczuć pewne intuicje mechaniki kwantowej...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Nie ma podanej receptury? Szkoda, lubię wypróbowywać różne przepisy.;) Miłego Piotrze!
Usuńnie ma, jest tylko to drobne wprowadzenie w błąd, że jeden z kluczowych składników rośnie w lesie, a to nieprawda, bo w rzeczywistości rośnie na łąkach, nie wszystkich zresztą...
Usuńale sobie myślę, że ten brak wiedzy jest tak drobny, tak bez znaczenia, że można to autorce wybaczyć...
"Empuzjon" nie jest łatwe do czytania. Ale dałam radę/już rok temu/ i cieszę się bardzo z tej lektury.
OdpowiedzUsuńNapisz co o niej myślisz jak przeczytasz.
Stokrotka
Na pewno napiszę. A czytałaś coś łatwego tej Autorki? Tak szczerze?- wolę posłuchać wywiadu z Nią niż czytać coś, co można napisać prosto i ładnie. Ale ostatnio to mam wrażenie, że woda sodowa uderzyła tej pani do głowy.
UsuńZ pewnością pani Oldze Tokarczuk widać sodowa nie uderzyła do głowy!!!! Polecam Ci Jej cieniutką książeczkę pt "Szafa". Opisuje tam m.inn swoje obserwacje jakie poczyniła pracując jako pokojowka po ukończeniu psychologii w jednym z niemieckich hoteli. Poza tym "Opowieści bizarne" I "Bieguni" ...te książki są lżejsze.
UsuńStokrotka
Poprawiam.... woda sodowa
UsuńStokrotka
Serwetka piękna, chociaż ja zawsze dziergałam takie jednoczęściowe, bo łączenie części w całość nigdy mi nie wychodziła. Na fizyce kwantowej się nie rozeznaję, a muzyki lubię słuchać tylko, gdy nic innego nie robię .Brak podzielności uwagi jest moją najbardziej uciążliwą wadą.
OdpowiedzUsuńIwonko, to łączenie w ostatnim rzędzie to już tylko kwestia wprawy. Gdy robiłam tą techniką pierwszy raz to ze trzy razy prułam nim we właściwym miejscu połączyłam. A ja włączam muzykę, gdy chcę się nieco odizolować od tego co może mnie rozproszyć. Podzielność uwagi można wyćwiczyć. I jak widać można- bez tej umiejętności wszyscy siadający za kierownicą samochodu już dawno byliby nieboszczykami. Serdeczności dla Ciebie;)
UsuńMnie serwetka podoba sie nawet w stanie jakim jest. Inna, ktora od Ciebie dostalam a jest przesliczna, ciagle zdobi stol jadalniany i wyciska mi lzy z oczu z zalu ze nie mam towarzyszacego jej obrusa .
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie przejmuje sie tym co mowia naukowcy - oddycham, czuje, widze, krwawie gdy przetne palec, mam radosci i smutki - wiec chyba jednak istnieje. A nawet jesli to zluda to i tak musze ja przezyc.
Od dawna, ale zwlaszcza gdzies od roku 2010, nauczylam sie zyc wlasnym zyciem i upodobaniami ignorujac teorie.
Sniadania - nie jadam ich zaraz po otwarciu oczu ale mniej wiecej o tej samej porannej porze. Wstaje bardzo wczesnie wiec przypadaja na ok 7ma rano, po kapieli.
Nie wiem co Ci powiedziec na te drzewa, wiem tylko ze syn mi mowil ze u niego tez dopiero paczkuja tyle ze w jego strefie klimatycznej to coroczne zjawisko. O moich juz pisalam a na dodatek szykuje nastepny "drzewny" wpis.
I pomyslec ze za dwa miesiace zacznie ubywac dnia........
Serdecznie Cie pozdrawiam .
Spojrzałam do swojego archiwum zdjęć - tu w ubiegłym roku już w drugiej połowie lutego kwitły magnolie. Strasznie krótko trwają te długie dnie. Ani się człowiek obejrzy a znów będzie zima. Serdeczności;)
UsuńTakie rozważania nad rzeczywistością snuli już starożytni. Pamiętam, że ze wszystkich poglądów na świat najbardziej spodobał mi się idealizm subiektywny - mówiący właśnie o tym, że świat poza obserwatorem nie istnieje. Jest jak sen i razem z nim znika.
OdpowiedzUsuńCoraz częściej odnoszę wrażenie, że żyję w jakimś Matrixie. Ale może to tylko efekt sklerozy???
OdpowiedzUsuń