.........pomału zmierza do zniknięcia z kalendarza.
Tegoroczny czerwiec jest dla mnie nieco męczący, bo jest pod znakiem moich kontaktów z medycyną. Rozstałam się z dotychczasowym lekarzem rodzinnym, chociaż placówka, do której jeździłam była prowadzona przez polski personel (i lekarze i rejestracja), ale ostatnio zrobiła się tak ogromnie polska, że miałam dość- bałagan i czekanie godzinami (pomimo ustalonej wcześniej godziny wizyty) by wreszcie dostać się przed oblicze lekarza.
Teraz mam luksus - lekarka rodzinna ma nowo otwarty gabinet w sąsiedniej kamienicy. Niewielki mankament to fakt, że muszę na wizytę i omówienie analiz chodzić z córką w roli tłumacza. Ale bywam u lekarza "na przeglądach" nie częściej niż raz do roku, co trzy miesiące wpadam tylko po recepty na stale brane leki, ale do tego to nie potrzebuję tłumacza. Niestety wdrażanie E-recepty jakoś tu kuleje, bo to się samo nie zrobi, a tu jest permanentny brak ludzi do pracy - niestety we wszystkich branżach.
No i nadal jeszcze mam randki ze stomatologią. Przeciągnie mi się to na lipiec, z tym, że wczoraj już zakończyło się leczenie kanałowe górnej siódemki. Bolesne głównie dla portfela, chociaż część kosztów wrzucone było w Kasę Chorych. W lipcu dalszy ciąg wizyt stomatologicznych, ale już o innym charakterze, bo wszystko jest wyleczone a tak naprawdę to tylko jeden ząb wymagał leczenia, reszta jest w jak największym porządku. Ale poza stomatologią czeka mnie w lipcu jeszcze kontrola audiologiczna i okulistyczna. Mam nieco wyrzutów sumienia, że dziecię musi mi w tym pomagać, ale jej zdaniem "to pestka", grunt, że nie mam Alzheimera. Ja też się cieszę z tego powodu.
Wczoraj pojawiła się nad Berlinem zapodawana przez meteo burza- z tym, że samej burzy w sensie wyładowań to było tyle co kot napłakał, za to szalał wiatr i lał deszcz i, co zabawniejsze - deszcz padał zupełnie poziomo a był tak rzęsisty, że nie było widać budynku po drugiej stronie ulicy, chociaż moja ulica nie jest jakąś arterią i szerokością nie grzeszy. Rozmawiałam wieczorem ze znajomą, która też mieszka w Berlinie i podobno w jej okolicy po tej ulewie służby miejskie musiały wypompowywać wodę niemal ze wszystkich piwnic stojących tam kamienic. Dziś jest dość wietrznie, upał się skończył, jest tylko 17 stopni i dość silnie wieje wiatr, więc pewnie coś przyniesie, więc się muszę sprężyć i zaraz iść na cotygodniowe zakupy, bo coś pusto w mojej lodówce.
Miłego nowego tygodnia Wszystkim!!!
Pozdrawiam serdecznie.Iwona ostatnio stała czytelniczka
OdpowiedzUsuńWzajemnie , serdeczności posyłam;)
UsuńNienawidze chodzic do lekarzy chociaz do kazdego mam blisko i nie musze miec tlumacza a same wizyty odbywaja sie na czas. Sam fakt ze mam potrzebe denerwuje mnie - na szczescie nadal bardzo rzadko. Jedynie regularnie odwalam dentyste i dermatologa no ale to sa wizyty kontrolne.
OdpowiedzUsuńUmnie okres najwiekszych upalow, takich codziennie powyzej 40 st. W niedziele dostalismy niespodziewana burze ktora fajnie wszystko podlala a my cieszac sie nia rownoczesnie trzymalismy palce by prad nie wysiadl co znaczyloby strate klimatyzacji. Poza tym sama codziennosc.
Zycze by sie wszystkie wizyty skonczyly szybko i pomyslnie , nadeszly dni bez terminow i innych zaklocen.
Chodzenie do lekarza traktuję jako coś po prostu potrzebnego do życia, podobnie jak szykowanie posiłków, gotowanie czy sprzątanie. Nie jest to moje hobby, ale zwyczajna konieczność, więc to robię. Zresztą tak się składa, że jak dotychczas nie miałam tu złych doświadczeń w branży medycznej. Ale nie da się ukryć, że mi wygodniej ruszyć zad do sąsiedniego budynku niż jechać do lekarza dwiema liniami metra.
UsuńTa nasza polska lekarka moze nie jest szczytem marzen i wiedzy medycznej, ale ma jedna zalete, jest na osiedlu. A jak bede potrzebowala wiekszej wiedzy, udam sie do specjalisty. Nie przejmuj sie natomiast, ze corka musi Ci wszedzie towarzyszyc, ja tez wszedzie chodze z mama i nie jest to jakies szczegolne poswiecenie z mojej strony, naprawde!
OdpowiedzUsuńTu tez dzisiaj jedynie 20 stopni, przelotne krotkotrwale opady, lekki wiatr, wiec idzie wytrzymac, no a w porownaniu z upalami z poprzednich dni, to raj na ziemi.
Poświęcenie jest, bo ona zawsze jest pod kreską czasową a rzadko kiedy można upolować wizytę w godzinach od 17, 30, czyli po pracy. Poza tym ma dwóch synów którym też musi poświęcać swój czas, bo dzieciaki mają różne zajęcia poza szkolne, poza tym często musi wyjeżdżać. U mnie dziś ten wiatr jednak napędził deszczowe chmury i co jakiś czas padało. I też miałam w dzień 20 stopni.
UsuńTeż mam przygodę ze stomatologią i też z siódemką. Tylko dolną - jeszcze nie mierzę tak wysoko jak Ty.
OdpowiedzUsuńMówisz, że brak rąk do pracy? A w prasie trąbią, że w Polsce najniższe bezrobocie w całej Unii - a roboty znaleźć nie można. Wiem, bo znam kogoś, kto szuka.
Górne siódemki są niestety gorsze do leczenia bo są trzy lub cztery kanałowe i najczęściej przynajmniej jeden kanał tkwi w zatoce. Do dziś jeszcze jestem obolała po tej "imprezie". Tu brakuje ludzi do przeróżnych prac -zarówno tych "prostych" jak i tych wymagających wyższego wykształcenia. Niemiecki nie był nigdy zbyt popularnym językiem w Europie i na świecie, a niestety wiele etatów wymaga dobrej lub bardzo dobrej znajomości tego języka. Brakuje lekarzy nieomal wszystkich specjalności, pielęgniarek a nawet urzędników w miejskich urzędach.Chyba się już przyzwyczaiłeś, że jeśli coś w Polsce trąbią to zawsze fałszują- to przecież mało muzykalna nacja. Serdeczności;)
UsuńWspółczuję leczenia kanałowego. A co do lekarzy i czekania, to pocieszę Cię, że ja też mam jednego lekarza, którego muszę systematycznie odwiedzać i bardzo często muszę czekać mimo ustalonej godziny. W ogóle ta przychodnia jest koszmarnie analogowa. Np. można zapisać się najwyżej na miesiąc naprzód, a ja chodzę co dwa, więc przy okazji wizyty nie mogę się zapisać na kolejną tylko muszę po jakimś czasie telefonować. Zapisów przez internet oczywiście nie mają. Na szczęście nie jest to norma. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńProblemy zdrowotne to wieczne pasmo udręki, gdy pojawiają się seriami, ale demencja jest chyba jedną z gorszych przypadłości.
OdpowiedzUsuńU nas coraz trudniej dostać się w ogóle do lekarza...
W miejscu, gdzie jestem były aż cztery burze jednego dnia, a potem piękna tęcza!
jotka