drewniana rzezba

drewniana rzezba

niedziela, 4 lutego 2024

Trochę historii......

                     ........nie za bardzo odległej, bo  sprzed 86 lat.

17 października 1918 roku z portu w Tulonie wypłynęła w swój rejs łódź podwodna i na pewno nie  była ona żółta, jak ta  z piosenki


Została ochrzczona  imieniem Floreal. Jej zadaniem było wzmocnienie alianckiej floty w okolicach Archipelagu  Egejskiego.  Floreal miała  patrolować wody u  wybrzeży Grecji a w  razie potrzeby atakować i niszczyć nieprzyjacielskie okręty torpedami.

Niestety wkrótce po wypłynięciu  łódź miała bardzo bliskie  i mało serdeczne spotkanie  z dryfującą miną morską i została poważnie uszkodzona i.......zatonęła w ciągu kilku minut a większość  załogi  jej  w tym towarzyszyła.  Ocalało zaledwie kilku marynarzy i jej kapitan. Tak  zupełnie  prywatnie - zawsze słyszałam, że kapitan w razie tonięcia  statku opuszcza go ostatni, a ten  akurat ocalał. Jak widać- bywa i tak.

Przez  wiele lat nikt nie  wiedział dokładnie co  się  wydarzyło i  zupełnie niedawno, w trakcie podmorskich  badań dna morza w okolicy wyspy Kos, odnaleziono wrak tej łodzi. No i nareszcie mają co robić podwodni historycy, bowiem jest  to jeden z nielicznych zachowanych okrętów podwodnych z czasów I wojny światowej.  Jak na razie to znaleziono  broń, elementy  wyposażenia okrętu a nawet osobiste przedmioty członków  załogi.

A zapewne  dokładne badania  wraku pozwolą na analizę wszystkich czynników, które  doprowadziły do tej tragedii.

A żeby Wam przybliżyć nieatrakcyjność pływania okrętem podwodnym skopiowałam  zdjęcie  ORP z 1985 roku:



A na dodatek filmik. Zwłaszcza  dla  tych, którzy marzą o rejsie takim okrętem.

U mnie za oknem ponuro, rano "deszczyło", teraz teoretycznie jest +8 stopni, niestety wieje, na wieczór jest przewidywany deszcz a odczuwalna temperatura to tylko +5 stopni pana Celsjusza. Gorzej, bo cały następny tydzień ma  być z opadami i wiatrami.



13 komentarzy:

  1. Ja tam nie dałabym się wsadzić na okręt podwodny, zbyt dużo filmów widziałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś, kiedyś marzyło mi by obejrzeć życie pod wodą w okolicy rafy koralowej, ale szybko mi się odmarzyło, bo nawet jeżdżenie windą nie sprawia mi frajdy - takie ciasne pomieszczenia przyprawiają mnie niemal o klaustrofobię. Znam jeszcze jedno miejsce, które jest równie niekomfortowe jak łódź podwodna - to lotniskowiec, ale uwielbiam oglądać jak panowie piloci na nim lądują, bo lotniskowiec z myśliwca wygląda jak pudełko zapałek pływające w dużym basenie i zawsze się zastanawiam jak oni na ten pokład trafiają. Mnie ten widok wręcz fascynuje! A żyć na lotniskowcu jest równie trudno jak na podwodnym okręcie też tragiczna ciasnota.
      anabell

      Usuń
  2. Całe życie marzyłam, by pojechać do Szwecji, ale tam można albo samolotem albo promem, a ja boję się i latać i pływać. Jeżeli kilku marynarzy z owej łodzi podwodnej ocalało, to znaczy, że wszyscy mogli z niej się wydostać, ale reszta załogi potopiła się. Mocno mną wstrząsnęły informacje o zatonięciu polskiego promu "Jan Heweliusz" i rosyjskiego okrętu podwodnego. Pogoda nas nie rozpieszcza, więc trzymaj się ciepło. Uściski. Iwona Zmyślona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam w Szwecji na 5-tygodniowych wakacjach. Bardzo mi się tam podobało- kraj stojący frontem do ludzi. Ale zdaję sobie sprawę, że nieco inaczej wygląda zwykła codzienność niż pobyt wakacyjny. Ale przez jakiś czas mieszkała tam moja rodzina i bardzo im się tam podobało, dzieciaki tam chodziły do szkoły międzynarodowej. Nie boję się ani latania samolotem ani pływania statkiem, nie lubię natomiast tego wyczekiwania na lotniskach- kiedyś spędziłam całą zimową noc na lotnisku w Moskwie- było koszmarnie.

      Usuń
    2. Znów się zapomniałam podpisać- blogger mnie wnerwia na okrągło- anabell

      Usuń
  3. W ]orcie w Bremerhaven stoi zabytkowy statek podwodny, zwiedzaliśmy go ubiegłego lata. Nie było w nim za dużo miejsca, ale chyba jeszcze o nim nie pisałam. Może warto. :)
    Dzięki za historyczną relację!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba jednak nie pisałaś o tym. Ja nie zwiedzałam, ale oglądałam kilka filmów dokumentalnych o przeróżnym sprzęcie wojskowym i nawet tylko oglądając film doszłam do wniosku, że nie byłabym w stanie przebywać w takim pomieszczeniu dłużej niż godzinę bo chyba miałabym atak paniki - źle znoszę taką skrajną ciasnotę a do tego "zgraję" ludzi. Ale to wszystko wszak wymyślili faceci, a to zdecydowanie jest inny gatunek biologiczny niż kobiety.

      Usuń
    2. znów mi się zapomniało podpisać- anabell

      Usuń
    3. Czyli wstawiłam tylko posta na Instagram. Nadrobię za jakiś czas, bo mam naprawdę sporo fajnych zdjęć. :)

      Usuń
  4. Mam podobnie jak Ty - klastrofobia.
    Moje miasto ma na rzece przycumowana lodz podwodna z II wojny swiatowej a sluzy jako muzeum. Oczywiscie jednego razu, w towarzystwie wnukow i innej czesci rodziny wybralismy sie na zwiedzenie a tam , zanim cala grupa miala zejsc w czelescia proszono by sie dobrze zastanowic czy dana osoba da rade. Popatrzylam na ten maly zejsciowy otwor, waziutki i wiodacy w ciemnosci i zdecydowalam ze nie moge. Wiec stracilam szanse na obejrzenie wnetrza i warunkow bycia marynarzy ale ocalilo mi to zycie bo pewnie bym tam umarla.
    podobnie mam z MRI - musze miec robione w otwartej kabinie, nie takiej trumnianej.
    Czesto tylko czesc zalogi podlega ocaleniu gdyz w razie katastrofy lodzi podwodnej decyduje czas - nie wszyscy moga sie wydostac z niej zanim braknie tlenu albo lodzi ulegnie zalaniu - masz racje mowiac ze sumienny kapitan opuszcza lodz ostatni albo wogole. Dla nich to nie tylko sprawa przepisow ale glownie honoru.
    Pogoda sie poprawi, co narazie przeciez jeszcze kalendarzowa zima.
    Zasylam moc pozdrowien.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anabell
      Mnie bardziej przerażają różne mocno zatłoczone miejsca- co ciekawe duże powierzchniowo windy to raczej nie. I nigdy jakoś nie marzyło mi się by popłynąć w jakiś rejs wycieczkowcem, który zabiera co najmniej 2 tysiące turystów i niemal tyleż załogi - chyba bym zwariowała na jego pokładzie. Pływać to ja lubię głównie żaglówką lub motorówką a i to nie z jakimś świrowatym demonem szybkości. Nie lubię zwiedzać okrętów wojennych- mam dziwne wrażenie że zewsząd patrzą na mnie ci których już tu nie ma. No i wszystkie te jednostki nie należały do przestronnych. A pogoda wredna a ja muszę jutro jechać do dentystki. Już mam dość tej zimy! Ale pojutrze idę na koncert orkiestry Glenna Millera.!!!

      Usuń
  5. Jestem tchórzem, nie dałabym się zaciągnąć na taką łódź za żadne skarby, ale lubię oglądać filmy o podwodnym życiu. Pogoda u mnie podobna.
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest sporo bardzo ładnych i ciekawych filmów nakręconych w głębinach morskich i ogromnie się cieszę, że można je oglądać . Niektóre "żyjątka" wprawiają mnie w wielkie zdumienie. I jestem wdzięczna tym co filmowali siedząc w ciasnych batyskafach po wiele godzin. Pogoda dziś równie wredna jak wczoraj-wiatr i deszcz, a +9 nie ratuje sytuacji. Serdeczności;)

      Usuń