No dobrze, ale przecież statki “wycieczkowe” zabierają wycieczki czyli łatwo jest ten Berlin zobaczyć jak się popłynie statkiem. Osobiście zawsze robię takie wycieczki, nawet w Rzymie, Tybrem. To nic niezwykłego- dlatego te statki istnieją. Biura turystyczne przecież wiedzą o trasach wodnych i zabierają tam swoich klientów. 🧐 Pozdrawiam, Anna
Nie wszystkie biura podróży mają w programie pływanie statkiem po rzekach i kanałach Berlina. A ze stateczku nie obejrzycie tych budynków, które pokazałam w pierwszej części zdjęć- tych miejsc nie widać płynąc stateczkiem. A tych tras stateczkami jest kilka. Berlin jest bardzo rozległym miastem o ile dobrze pamiętam to ma nieco ponad 890 kilometrów kwadratowych powierzchni. Ciągle mi się zdarza "odkrywać" miejsca, w których nigdy nie byłam. Któregoś dnia dałabym sobie głowę uciąć, że już jesteśmy poza granicami miasta bo już strasznie długo jechaliśmy samochodem, a okazało się, że nadal jesteśmy w Berlinie. Berlin ma w swych granicach również naprawdę ładne tereny rekreacyjne w postaci jezior i lasków. I jest też coś, czego brakuje często w innych miastach - oddzielne jezioro, które jest kąpieliskiem dla psów. I ta psia frajda jest raptem 6 km od mego miejsca zamieszkania.
Ja się "zakochałam" w tym mieście gdy przyjechaliśmy tu pierwszy raz- był czerwiec i dzielnica, w której zamieszkała córka z rodziną tonęła w słodkim zapachu lip - bo okazuje się, że lipa to bardzo dobre drzewo do nasadzeń miejskich. Co prawda posiadacze samochodów parkujących pod lipami nie są nimi zachwyceni, bo karoserie samochodów zawsze są ubabrane sokami z drzew.
Jak zapewne pamietasz, w Berlinie (zachodnim wtedy jeszcze) bylam tuz przed stanem wojennym w Polsce i od tego czasu nigdy wiecej, a przez te 44 lata zmian bylo tyle, ze pewnie nie poznalabym miasta. Moze jeszcze kiedys bedzie mi dane, choc w mojej sytuacji to raczej mrzonka.
Berlin to ciągle jest "miastem w budowie"- odkąd tu jestem to ciągle się jeździ różnymi objazdami bo centrum wiecznie jest rozbabrane, a jakby nie było to mieszkam tu od X.2017 r. Tak na co dzień, jeśli tylko nie muszę nie krążę po Berlinie - wystarczają mi spacery po własnej dzielnicy. Berlin ma jeden duuuży feler - nie ma obwodnicy "z prawdziwego zdarzenia", za obwodnicę służą kawałki autostrady przechodzącej granicami miasta. Mieszkam przy ulicy, która 2 razy w ciągu dnia staje się na godzinę ruchliwa, bowiem można nią przejechać pomiędzy dwoma wjazdami i zjazdami na autostradę 100 gdy są na niej gigantyczne korki. Na szczęście nie co dzień są korki.
Piekny! Zawsze takie bogato ozdobione kamienice podziwialam a nawet mieszkalam w podobnej gdy jeszcze bylam "przy rodzicach") bo Tarnow posiadal ich wiele, jak ogrom innych polskich miast. Te pokazane przez Ciebie bardzo mi przypominaja ten styl . Bylam w Berlinie dwa razy, niewystarczajaco by go glebiej poznac.
Gdy prawie wszyscy mieszkańcy dzielnicy są w pracy to ja bardzo lubię krążyć ulicami swojej dzielnicy i doszłam do "odkrywczego" wniosku, że właśnie dzięki tej zabytkowej już zabudowie ja nie tęsknię za Warszawą, nie czuję się tu obco. A poza tym jak się czuć obco w dzielnicy, w której gdy ludzie się mijają to......uśmiechają się do siebie, chociaż wcale się nie znają osobiście. To drobiazg, ale szalenie miły- jak dla mnie. Ja już tu długo mieszkam a nie mogę powiedzieć, że znam dobrze Berlin.
No dobrze, ale przecież statki “wycieczkowe” zabierają wycieczki czyli łatwo jest ten Berlin zobaczyć jak się popłynie statkiem. Osobiście zawsze robię takie wycieczki, nawet w Rzymie, Tybrem. To nic niezwykłego- dlatego te statki istnieją. Biura turystyczne przecież wiedzą o trasach wodnych i zabierają tam swoich klientów. 🧐
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anna
Nie wszystkie biura podróży mają w programie pływanie statkiem po rzekach i kanałach Berlina. A ze stateczku nie obejrzycie tych budynków, które pokazałam w pierwszej części zdjęć- tych miejsc nie widać płynąc stateczkiem. A tych tras stateczkami jest kilka. Berlin jest bardzo rozległym miastem o ile dobrze pamiętam to ma nieco ponad 890 kilometrów kwadratowych powierzchni. Ciągle mi się zdarza "odkrywać" miejsca, w których nigdy nie byłam. Któregoś dnia dałabym sobie głowę uciąć, że już jesteśmy poza granicami miasta bo już strasznie długo jechaliśmy samochodem, a okazało się, że nadal jesteśmy w Berlinie. Berlin ma w swych granicach również naprawdę ładne tereny rekreacyjne w postaci jezior i lasków. I jest też coś, czego brakuje często w innych miastach - oddzielne jezioro, które jest kąpieliskiem dla psów. I ta psia frajda jest raptem 6 km od mego miejsca zamieszkania.
UsuńDla mnie w ogóle nieznany, a mam przecież blisko, może kiedyś się wybierzemy, syn z synową byli i podobało im się miasto.
OdpowiedzUsuńJa się "zakochałam" w tym mieście gdy przyjechaliśmy tu pierwszy raz- był czerwiec i dzielnica, w której zamieszkała córka z rodziną tonęła w słodkim zapachu lip - bo okazuje się, że lipa to bardzo dobre drzewo do nasadzeń miejskich. Co prawda posiadacze samochodów parkujących pod lipami nie są nimi zachwyceni, bo karoserie samochodów zawsze są ubabrane sokami z drzew.
UsuńJak zapewne pamietasz, w Berlinie (zachodnim wtedy jeszcze) bylam tuz przed stanem wojennym w Polsce i od tego czasu nigdy wiecej, a przez te 44 lata zmian bylo tyle, ze pewnie nie poznalabym miasta. Moze jeszcze kiedys bedzie mi dane, choc w mojej sytuacji to raczej mrzonka.
OdpowiedzUsuńBerlin to ciągle jest "miastem w budowie"- odkąd tu jestem to ciągle się jeździ różnymi objazdami bo centrum wiecznie jest rozbabrane, a jakby nie było to mieszkam tu od X.2017 r.
UsuńTak na co dzień, jeśli tylko nie muszę nie krążę po Berlinie - wystarczają mi spacery po własnej dzielnicy. Berlin ma jeden duuuży feler - nie ma obwodnicy "z prawdziwego zdarzenia", za obwodnicę służą kawałki autostrady przechodzącej granicami miasta. Mieszkam przy ulicy, która 2 razy w ciągu dnia staje się na godzinę ruchliwa, bowiem można nią przejechać pomiędzy dwoma wjazdami i zjazdami na autostradę 100 gdy są na niej gigantyczne korki. Na szczęście nie co dzień są korki.
Piekny!
OdpowiedzUsuńZawsze takie bogato ozdobione kamienice podziwialam a nawet mieszkalam w podobnej gdy jeszcze bylam "przy rodzicach") bo Tarnow posiadal ich wiele, jak ogrom innych polskich miast. Te pokazane przez Ciebie bardzo mi przypominaja ten styl .
Bylam w Berlinie dwa razy, niewystarczajaco by go glebiej poznac.
Gdy prawie wszyscy mieszkańcy dzielnicy są w pracy to ja bardzo lubię krążyć ulicami swojej dzielnicy i doszłam do "odkrywczego" wniosku, że właśnie dzięki tej zabytkowej już zabudowie ja nie tęsknię za Warszawą, nie czuję się tu obco. A poza tym jak się czuć obco w dzielnicy, w której gdy ludzie się mijają to......uśmiechają się do siebie, chociaż wcale się nie znają osobiście. To drobiazg, ale szalenie miły- jak dla mnie. Ja już tu długo mieszkam a nie mogę powiedzieć, że znam dobrze Berlin.
Usuń