..........to ponoć nie radość a młodość nie wesele - jak mówi pewne stare przysłowie. Wychodzi na to, że życie jako takie to bardzo dziwna przygoda i nie ma w życiu rzeczy niemożliwych ani też na 100% pewnych i oczywistych.
Gdy byłam dzieckiem nie mogłam się wręcz doczekać "dorosłości" bo wydawało mi się, że dorośli to mogą robić wszystko o czym tylko zamarzą.W miarę dorastania coraz częściej życie mi pokazywało, że dorosłość to w sumie nic wspaniałego i właściwie nie było się do czego spieszyć.
Dowiedziałam się dziś, że jestem jeszcze młoda, bo w kraju, w którym teraz mieszkam kobiety bez problemu dożywają w pobliże setki, bo nie da się ukryć, że długość życia wyraźnie wzrosła i dotyczy to obu płci. A panowie, głównie z powodu wielu nałogów, których za nic w świecie nie mają ochoty się pozbyć, żyją jednak znacznie krócej.
Nie wiem jak w Warszawie, ale tu jakoś dziwne to lato. Dziś przelatują nad miastem deszcze, rano po porannym deszczu wybrałam się do sklepu i gdy wracałam po kwadransie to ledwo się doczłapałam do domu, bo po tym deszczu zrobiło się tak duszno i gorąco, że aż zaraz po powrocie zajrzałam w pogodynkę i nieco zdębiałam, bo na termometrze było raptem......19 stopni. Zajrzałam więc jeszcze na "tradycyjny" termometr i ku memu zdziwieniu tam też temperatura wskazywała 19 stopni. Tak się tym zadziwiłam, że aż sobie zmierzyłam temperaturę, bo pomyślałam twórczo, że skoro mnie tak gorąco a zaokienne "wskaźniki" nie wskazują upału, to może ja mam temperaturę - no nie, termometr oznajmił mi na wyświetlaczu, że mam swą normalną temperaturę czyli "hashimotowe" 35,5, czyli u mnie standard. Podumałam, podumałam i nagle doznałam "olśnienia" - dziś jest u mnie wiatr południowo-zachodni, a więc nawiewa chmurzyska z ciepłym a nie zimnym deszczem.
I mam na zmianę - albo takie niebo nad głową:
albo słońce. Tego słońca to mało. Za to miejska zieleń jest szczęśliwa i gdy wychodzę na balkon to mam taki widok:
Jak widać dęby burgundzkie już mają całkiem spore żołędzie. A moje "osobiste" balkonowe kwiatki prezentują się tak:
W tym roku ograniczyłam balkonową zieleń do minimum - jedna skrzynka kwiatowa i jedna "ziołowa", a tym zielem jest rozmaryn. Mam draczny pomysł, by ów rozmaryn przetrzymać zimą w pokoju na oknie. A może i pelargonie mi spokojnie przezimują w mieszkaniu?
Miłego nowego tygodnia - Wszystkim!!!
Słyszałem nieco inne przysłowie: Ślub to nie wesele.
OdpowiedzUsuńNo zdarza się, a my wcale nie mieliśmy wesela i w godzinę po ślubie kościelnym wyjechaliśmy w góry. I było super i przeżyliśmy razem 55 lat.
UsuńAnabell, w mieszkaniu pelargoniom bedzie w zimie za cieplo, no chyba ze nie grzejesz w ogole w pokoju, gdzie mialyby stac. Ja swoje wystawiam na klatke schodowa i pieknie znosza tam zime, nawet dosc obficie kwitna.
OdpowiedzUsuńPogoda u mnie taka sama, dziwne to lato, wbrew kasandrycznym przepowiedniom zielonych idiotow, mialo byc sucho i upalnie.
Może je przezimuję na tym miejscu, w którym są teraz, tylko kupię w ogrodniczym taką wełnianą owijkę na skrzynki i zrobię jakiś "ekran" osłaniający je od wiatru. Bo w tym sezonie to one nie są na parapecie balkonowym tylko na okiennym. W ub. sezonach ciągle mi w te kwiatki kapało brudną wodą od sąsiadów z góry, więc zamiast 3 długich skrzynek mam dwie małe na parapecie okiennym i od brudów lecących od sąsiada kwiatki są oddzielone szerokością balkonu. Tu sprzedają w centrach ogrodniczych takie specjalne "szaliki" z owczej wełny do ocieplenia skrzynek. I to nawet zdaje egzamin, bo tej zimy były tak zabezpieczone skrzynki na balkonie u córki i kwiatki pięknie
Usuńprzezimowały. Tu na klatce nie ma ogrzewania i jest zimą całkiem zimno. Powiedziałabym, że ogólnie dziwna ta pogoda w tym roku, no ale może to normalne skoro ciągle niebo dziurawią jakimiś kosmicznymi "śmieciami".
Wszystko jest subiektywne i jak mawia moja koleżanka- niektórzy już rodzą się starcami.
OdpowiedzUsuńPogoda chyba wszędzie podobna, prawdziwe lato mój syn miał na Korfu, bez ekstremalnych upałów, bez deszczu...