drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 1 września 2025

Podobno......

  ....................dziś 1 września, a u mnie od świtu  słońce  "szaleje" a temperatura to 25 stopni w  cieniu, flauta  absolutna, nawet żaden listek na drzewie nie zadrży.

W Berlinie jeszcze nie ma  szkolnej stonki, szkoła zacznie  się 8 września, moi  są jeszcze  na  wakacjach. I to daleko stąd, bo w Brazylii. W związku z tym dostałam od  nich  wiadomość, że właśnie są w Paraty .

Paraty to nieduże  miasteczko leżące pomiędzy Rio de Janeiro a  Sao Paulo, a tak  dokładnie  to 250 km od  Rio de Janeiro i 350 km od  Sao Paulo. Temperatury  tam w tej  chwili  znośne, bo pomiędzy 18 a 26  stopni- no to prawie jak w Berlinie. Tyle  tylko, że mi tu nigdzie   w pobliżu  nie śmigają  kolibry, a jak  mi napisała  córka to gdy jedli śniadanie  na tarasie to śmigały obok  kolibry a z owego tarasu  mieli widok na tropikalny las.   A pomysł na Paraty wziął  się  stąd, że córka jest  zaproszona na międzynarodową konferencję, która  zaczyna  się jutro w Sao  Paulo i potrwa  do piątku i w niedzielę  moi już w komplecie  wylądują w Berlinie. 

Podróż z Berlina  do Brazylii jest  dwuetapowa, pierwszy odcinek  to Berlin-Paryż,  drugi to Paryż Rio de Janeiro, w sumie to na ogół 12 godzin  lotu a  czasem trzeba w Paryżu poczekać na samolot do Rio. O Sao Paulo to  się nasłuchałam  sporo opowieści bo przez kilka  lat pracował tam nasz przyjaciel i oczywiście  razem  z nim była jego żona i dwie  córki. Ich  zdaniem Sao Paulo jest straszliwie  zabudowane i nieco w nim  ciasno i gęsto od  budynków,  za to okolice  ładne. 

Dziś  właśnie  moi  się już z Paraty wyprowadzają i jadą do Sao Paulo. Do Berlina  powinni  przylecieć  w niedzielę,  bo Młodszy w poniedziałek  już idzie  do  szkoły.  No to jak  amen w pacierzu w przyszłą niedzielę będę oglądała zdjęcia z tego wojażu.  

Miłego nowego   tygodnia Wszystkim!!!              

13 komentarzy:

  1. Piekne podróże! Miłego września!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lux- tak się cieszę, że zaglądasz! Jakby na to nie spojrzeć to sporo czasu spędzą w podróży! No ale chłopcy to są akurat w wieku do podróżowania - 14 i 16 lat, to podróż z takimi jest mało kłopotliwa - każdy z nich już własny bagaż w plecaku uniesie i nie trzeba im niczym umilać podróży.

      Usuń
    2. Osobiście mało jestem na komputerze, dlatego malo aktywna. Jednak gdy u siebie pisze, tak nadal mam blog, moje wspominki ,to zaglądam i do Ciebie. Pozdrawiam i zapraszam , moze zajrzysz? Chyba masz mnie ?

      Usuń
  2. To sie nazywa laczenie przyjemnego z pozytecznym, corka ma odczyty, a rodzina zwiedza swiat. Podobnie moja pociecha, miala podroz sluzbowa do Francji, przy okazji wziela dzieci, zeby mogly wykapac sie w Morzu Srodziemnym.
    U mnie rano bylo slonce, choc temperatura raczej jesienna, bo tylko 15°, ale kiedy wracalam z pracy, bylo pelne zachmurzenie i deszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nadal (odpukać) niebo błękitne, słońce świeci, na termometrze zaokiennym +27 stopni, ale jutro od świtu do godz, 17,00 ma padać- co prawda przewidują, że jest tylko 50% szansy, że tak będzie. Pożyjemy- zobaczymy - na wszelki wypadek już dziś zrobiłam wypad do spożywczego.
      To już kolejny taki wyjazd służbowy z rodziną. Oczywiście wszystkie koszty pobytu ponosi córka. Niedawno w ten sposób zabrała Starszego do Maroka - ona konferowała o on zwiedzał Rabat- napstrykał zdjęć multum i potem nam opowiadał co na tych zdjęciach jest. Oglądania na kompie było dobrze ponad godzinę.Ten wypad do Maroka był dla niego nagrodą za bardzo dobrze zdaną maturę.

      Usuń
  3. A w Olsztynie "stonka" już jest i zajmuje wszystkie siedzące miejsca w komunikacji miejskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się bardzo podoba, że tu każdy Land ma nieco inny termin przerw w nauce i dzięki temu nie ma tego wariactwa, że nagle cały kraj jednego dnia ma ferie szkolne. A co fajniejsze to Berlin sam w sobie jest Landem. Tu z reguły "stonka" nie zajmuje miejsc siedzących w miejskiej komunikacji. U mnie Starszy jeździł 6,5 km do szkoły na normalnej hulajnodze, (nie elektrycznej) a Młodszy dojeżdża ok. 2 km do szkoły rowerem. Do szkół podstawowych to większość dzieci ma blisko, ale już powyżej podstawówki to niektóre dzieciaki dojeżdżają czasem z dużej odległości- i to nawet metrem od którego też muszą trochę do szkoły podreptać.

      Usuń
  4. Miejsca zazdroszczę, ale długość podróży mnie przeraża. Podziwiałam koleżankę, która leciała do syna do Nowej Zelandii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leciałam do Singapuru via Moskwa.I najgorszej wspominam, że w Moskwie mieliśmy przymusowy całonocny postój na lotnisku, które na noc pozbawiono ogrzewania a wszelakie punkty gastronomiczne były zamknięte i tak koczowaliśmy do bladego świtu. A sam lot to już była kaszka manna z malinami, bo po prostu wszyscy pasażerowie spali w samolocie.

      Usuń
  5. Zawsze mowilam ze byloby doskonale gdyby do miejsca przeznaczenia ktos mnie wzial na rece i przeniosl w ciagu minuty lub przynajmniej godziny. Ten czas przelotow byl straszna czescia podrozy i wrecz mnie zniechecal .
    Dzisiaj sa mojego starszego wnuka 20 te urodziny (czyli mlodszy ma 17 i osiem miesiecy). Akurat corka jest w Bostonie ale sie nie zobacza gdyz on juz wybyl do swej uczelni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale i tak wolę lecieć bardzo długo samolotem niż jechać pociągiem. A jeździłam pociągiem do Moskwy, do Warny i mimo wszystko samolotem lepiej mi się leciało niż jechało pociągiem nawet w sypialnym. A gdy lecieliśmy do Singapuru to zawsze wyświetlała się informacja nad czym "ważnym" przelatujemy i wtedy nocą przelatywaliśmy nad Indiami i byłam zaskoczona jak mało było pod nami nieco większych miejscowości- większość trasy odbierałam jako lot nad czarną pustką.

      Usuń
  6. Polatają po świecie, wiele zobaczą, świetna sprawa dla całej rodziny.
    U nas jeszcze 10 dni ferii letnich, a pogoda już jesienna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie na temat, ale chciałam zaprosić na parapetówkę ;-)

    OdpowiedzUsuń