...że nie lubię deszczu? Już w nocy bębniło mi jak wściekłe o daszek,
rano wcale nie było lepiej, a jak na złość musiałam się wywlec z domu.
Jazda w korkach i deszczu jakoś nie nalezy do moich ulubionych
rozrywek.
****
Nie tylko deszczu nie lubię - ostatnio nie lubię również zakupów
żywnościowych, bo moja wędrówka po dziale spożywczym to wybór
pomiędzy tym , czego mi nie wolno a tym, czego nie lubię. Będę miała
w tym roku chyba najtańsze w życiu święta - mąż się śmieje, że z uwagi
na święta zakupię tym razem sucharki delikatesowe, a nie zwykłe, a do
nich wielce odświętną polędwicę łososiową z indyka i pudełko chudego,
jogurtowego twarożku. Pomału już nie mogę się patrzeć na wszelki
drób i jego przetwory. Łącznie, na całe święta wydam na siebie pewnie
aż 30 zł. To śmieszne, ale jem tylko zupy jarzynowe, postne, lekko
strawne. Dobrze , że zupy lubię. I zero surowizny. Masakra.
****
Pewnie wiecie, że p. Danuta Wałęsa popełniła książkę. Właśnie ją
czytam, przebrnęłam przez 181 stron., a jest ich 538.
Pierwsze wrażenia? Do wszystkiego trzeba dorosnąć psychicznie i
intelektualnie, co dotyczy obojga pp. Wałęsów. Poza tym polityka
nie sprzyja dobrym stosunkom w małżeństwie.
Książkę opracował Piotr Adamowicz . Jedno jest pewne - nie wydałabym
na tę książkę 40 zł - pożyczyła mi ją koleżanka, bo chciała ją z kimś
przedyskutować.
****
Muszę się zabrać za kartki świąteczne - pomyślałam, że w tym roku
zrobię kilka sama - tylko nie wiem jak to będzie z realizacją.
W ubiegłym roku poszłam na łatwiznę - gotowe lub e-kartki ruszyły
w świat. A jak u Was ze świątecznymi kartkami? I czy już Was dopadła
przedświąteczna gorączka?
Deszcz chyba nawet zakochanych juz przestał nastrajać, albo ja całkiem zapomniałam jak to jest. Jest obrzydliwie szaro i ponuro.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrazeniem Twoich przymiarek do dań świątecznych, zwłaszcza na tle polskich prawdziwych swiąt z ....dań!
Powoli jednak ta obfita tradycja przeobraża się na zdrowszy zestaw bardziej dietetyczny.Dla mnie to tym razem tylko wyższa poprzeczka, bo częsc rodziny to wegetarianie a reszta normalnie tradycyjnie. A wszyscy zjeżdżają na swięta do mnie.
Joter, możesz zabłysnąć, bo wigilia wszak wegetariańska prawie,może trochę gorzej z tymi świątecznymi daniami, ale ja bym dla zgrai wegetarian zrobiła na obiad babkę ziemniaczaną z pieczarkami w środku i do tego kapustę włoską duszoną na maśle z pokrojonymi w paseczki morelami. Może to zestawienie brzmi dziwnie, ale razem dobrze się komponuje. Ja to jeszcze robię wariacje naleśnikowe, czyli naleśniki z: odrobiną fety i brokułami, jajkiem na twardo podziabanym i szpinakiem,
OdpowiedzUsuńz soczewicą, pieczarkami, z soczewicą i suszonymi grzybami, z warzywkami na ostro i oczywiście koniecznie z orzechami, rodzynkami, miodem, koniecznie polane czekoladą. Ma to ten urok, że naleśniki można zrobić znacznie wcześniej, nadziać i...zamrozić.
A pomoże Ci ktoś w tych przygotowaniach? Bo jednak na zjazd rodzinny to trzeba niezle się narobić.
Miłego, ;)
Deszcz nie byłby u mnie dzisiaj taki straszny, nawet gdyby był!:)
OdpowiedzUsuńListonosz przyniósł i list a w nim ... CUDO!!! Dziękuję Mikołajowi z całego serca:)
w sprawie jedzenia to tez mi się już drób przejadł, ale jakoś po innych mięsach niezbyt dobrze się czuję.Uwielbiam ryby, ale men'zu nie, wiec czasem idziemy na kompromis i on dostaje na obiad rybę smażoną w cieście piwnym a ja duszoną z warzywami.
Odkryłam tez ostatnio smak zielonej soczewicy i jem ją np wymieszaną z ryżem.
O książce myślałam w kategoriach "prezent pod choinkę", ale teraz to sama nie wiem...?
Kiedyś wysyłałam tylko ręcznie robione przez siebie kartki, ale przez internet i komórkę rozleniwiłam się bardzo - e- kartki są tańsze, szybciej docierają do adresata i niestety, albo stety, można je wysłać w ostatniej chwili.
Tyle roboty przede mną - Młodzi zapowiedzieli się na święta, a ja nie wiem za co się zabrać? Jesień nastraja mnie tylko do spania.
Aniu dobrego tygodnia Ci życzę i jeszcze raz dzięki:)
O deszczu i jezdzie w deszczu zrozumiale bo i mnie to spotyka. Tyle co konczy sie dwudniowy i zimny - u mnie wciaz swieci slonce wiec gdy go nie ma przez dwa dni to wyraznie czegos brakuje. Swieta podobne do Twoich - nic nadzwyczajnego, skromniej niz dawniej a nadewszystko bez dawnego ducha. Kartki kupne, wyslane, czesc podarunkow tez, wiec zostalo mi niemal nic do roboty, oprocz tego co musi byc zrobione tuz przed wigilia. Ogolnie niemal nie odczuwam ze cos nadzwyczajnego nadchodzi. Trzymaj sie dzielnie - Serpentyna
OdpowiedzUsuńMarze o swiętach za 30 zł:)
OdpowiedzUsuńale tak na powaznie to staram sie nie wydac więcej niz z okazji jakichs urodzin... Najdroższe sa prezenty, mam nadzieję jednak że zmieszczę sie w tej kwocie obiecanej z tak zwanego zakładu pracy:)
diety nie zazdroszczę, ale rozumiem że byc musi. Ubiegłoroczną wigilię świętowałam kawałkiem suchego chleba i kisielem:) i dobrze było:)
trzymaj się zdrowo, a przynajmniej miej siłę na to trzymanie się:)
B.
jak pada deszcz to dobrze mi się śpi,szczególnie nad ranem ; święta w tym roku bardzo skromne gdyż dopiero przed sylwkiem wezmę swoją pierwszą pensję i to nędzną , bo wreszcie udało mi się znaleźć jakąś pracę / u nas w wieku 44 lat powinno się umierać/ ; książki nie czytałam i nie zamierzam - choć czytam najmniej 5 szt miesięcznie - pamiętam Wałęsę jak skakał przez płot i skromną Danusię , lecz najbardziej utkwiło mi w pamięci rozpasanie w/w dzieci i brak wyciągnięcia z tego konsekwencji- natomiast chętnie przeczytam Twoją opinię ; kartek nie wysyłam - ślę sms ... pozdrawiam Marzena z P.T.
OdpowiedzUsuńAnabell, trudno mi się o tych świętach myśli....bo za oknem taka jesienna szaruga, brrrrrr!!!! Nigdy nie robiłam własnoręcznie kartek i w tym roku też nie będę:))) Kupuję gotowce i wysyłam! Odnośnie książki, to Ci powiem, że poluję...na kogoś kto ją kupił:) Jedna z koleżanek powiedziała, że jej córka kupiła i po przeczytaniu pożyczy...jestem trzecia w kolejce:)))Ciekawi mnie życie rodziny przywódcy Solidarności...opowiedziane przez, uwięzioną w domu z gromadką dzieci, jego żonę. Pozdrawiam Cię serdecznie i buziaczki przesyłam!!!!
OdpowiedzUsuńMaduś, a ja się cieszę,że Ci się podoba.Mnie też najmniej szkodzą te kurczaki, ale czuję,że jeszcze trochę a zacznę gdakać.Stosunkowo niezle przyswajam też polędwiczki wieprzowe.A wiesz, ja to jestem rozwydrzeniec, jeśli nie ma tego co lubię, to mogę nie jeść. Podpytywałam doktorka, czy może coś jest nie tak z tymi moimi bebechami, ale on twierdzi,że z moją przeszłością wątrobową to trzeba jeszcze zaczekać do końca stycznia i dopiero wtedy rzecz "obadać". Mnie święta kojarzą się z orzechami i wszelkimi bakaliami a w tym roku nawet pół orzecha nie będzie na stole,żeby mnie nie podkusiło.Wczoraj zrobiłam jedną kartkę i strasznie się zmęczyłam intelektualnie.Może dziś jeszcze coś wymodzę. Pewnie znów skończy się na telefonach i sms-ach.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mamon, współczuję Ci, bo znam ten ból.W ten piątek mam wizytę u ortopedy w CKRerze i jestem ciekawa na kiedy i jaką rehabilitację mi zaaplikuje. Przy okazji zaprezentuję mu to rozpirzone kolano.Co do książki to mam mieszane uczucia- to już nie idzie o to, że nie jest to wielka literatura, ale głównie jest to zbiór narzekań i rozczarowania- ale wszyscy to przeżywamy, więc pisanie o tym książki uważam za przesadę.Tak naprawdę to miała wokół siebie ludzi, którzy jej pomagali, niektórzy z sympatii, inni z wyrachowania, ale my w stanie wojennym mieliśmy znacznie gorzej.Teraz poczytam o jej życiu jako prezydentowej.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Serpentynko, święta były czymś extra, gdy byłam dzieckiem. Najlepsze
OdpowiedzUsuńw dorosłym życiu to te, gdy M. była jeszcze dzieckiem, a potem te spędzane w górach.A teraz - dzień jak co dzień, oby tylko nie lało.
Miłego, ;)
Beatko, jedyne czego mi żal, to...orzechy, które uwielbiam.Reszta mało ważna. Przypomniałaś mi o kisielu, zrobię sobie z żurawin.Prezenty już wysłałam i wiem,że już dotarły, a mąż i ja zamiast osobistych prezentów postanowiliśmy kupić sobie coś wspólnego.Na razie wymyślamy co to ma być.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
ja deszcz lubię tylko w jednym wypadku, jak nie muszę wychodzić z domciu mam cieplutko i popijam gorącą herbatke :)
OdpowiedzUsuńale dziś z rana u mnie zaświeciło słoneczko i dostałam prześliczny prezent od mikołaja :D dziękuję Mikołaju ;)
a na święta chyba wydam znacznie więcej, zjadą dzieci do domu a one mają wilcze apetyty ;) :)
pozdrawiam cieplutko
Kartek nie wysyłam - dzwonię do przyjaciół z życzeniami. Nie lubię też wysyłać "świątecznych sms" - szczególnie, gdy dostanę takie rymowanki częstochowskie. :-) Gorączka przedświąteczna mnie jeszcze nie dopadła - wczoraj co prawda poszłam kupić prezenty dla rodziny za granicą (wszak paczka lub list będą wędrowały dłużej), ale bez szaleństw. Fakt, że przygotowanie świąt jeszcze w tym roku mnie nie dotyczy, bo tradycyjnie jedziemy do rodziców (na razie jedna część z nich nie akceptuje pomysłu, żeby mieli do nas zawitać). Liczę na to, że może w przyszłym roku będę bardziej zaangażowana w przygotowania Wigilii i Świąt u siebie...
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię deszczu. Ani wiatru ani zimna, brrr! No ale co zrobić, skoro żyje się w takim klimacie?
OdpowiedzUsuńP.S.
Dziś po powrocie z pracy czekała na mnie miła niespodzianka. Przyszła paczuszka od Ciebie! Dziękuję raz jeszcze! :)))
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńU mnie, jak wiesz, "gorączka" kapciowa. Dobre zajęcie na słotę. Poza tym, jak zawsze przed świętami, trochę nudno, bo nikt nie ma czasu na kawkę i pogaduszki. Co ci ludzie robią? Całoroczne pranie, czy co? hi, hi...
Pozdrawiam serdecznie.
Anabell, wspólny prezent? ho, ho, brzmi ciekawie:)
OdpowiedzUsuńja na żurawiny juz patrzec nie mogę, chyba wiesz dlaczego:)
U mnie teraz znów pada a do tego zaczęło wiać.I jakoś niezbyt ciepło. Chyba się rozwydrzyłam tą ciepłą jesienią.Dobrze, że mimo niepogody list dotarł. Ja mam zawsze stres gdy wysyłam, bo zawsze się boję,że gdzieś coś zaginie. Jutro tez muszę wyjść a na jutro zapowiadają coś, co nazywają deszczem ze śniegiem. Już zapomniałam jak to wygląda.:)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Kobiecym_okiem, co do robienia świąt, to zapewniam Cię,że nie masz się do czego spieszyć- korzystaj jak najdłużej ze Świąt u mam.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Marzeno, na bezrybiu i rak ryba, więc w obecnej sytuacji to trzeba brać co się nawinie. Gdy po przydługim niepracowaniu zaczęłam szukać pracy to poszukiwali tylko pań do 35 roku życia, aż się w końcu w jednym miejscu zapytałam czy to praca w agencji towarzyskiej czy jak, skoro mają być kobiety tylko do 35 roku życia, a ja miałam niestety więcej. W końcu wylądowałam na własnym, ale to też nie było zbyt dobre rozwiązanie, bo płaciłam przecież najniższy ZUS.
OdpowiedzUsuńGdy skończę całość to podsumuję swoje wrażenia.
Miłego, ;)
Kendżi, a kicię zauważyłaś? Dodałam w ostatniej chwili.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
AlEllu, ja też nie wiem co ci ludzie tak szaleją z tym sprzątaniem. Przecież po gościach dopiero jest sprzątanie.Ale ja mam takie koleżanki, które np. wiecznie piorą, a jest ich w domu raptem dwoje i przed każdymi świętami też słyszę o wielkim praniu i sprzątaniu. Zastanawiam się,czy może one nie piorą aby tego, co długo w szafie leżało czyste.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Graszko, ale Ciebie czeka na święta spora doza radości i nawet ta pogoda Ci jej nie odbierze.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Beatko, te wspólne prezenty bywają różne- raz to była drukarka, następnym razem dekoder cyfrowy i zmiana operatora netu, kiedyś nowy odbiornik TV. No i teraz muszę poczaszkować, co by nam wspólnego kupić, bo coś ślubny przebąkiwał o jakimś narzędziu, ale ja swoje do dekupażu mam i innych nie potrzebuję.
OdpowiedzUsuńBeatko, a co dalej będzie z tą infekcją? Co na to mówi urolog? Bo chyba teraz powinni Cię skierować do urologa.
Miłego, ;)
Nie lubię świątecznej pory. Chciałabym ten zgiełk przespać. Odpuszczę wszystko co będę mogła.
OdpowiedzUsuńKankanko,słusznie.Zawsze mnie zastanawia, dlaczego ludzie tak szaleją, bo cały czas przy tym narzekają: a to na koszty, a to na mus porządków, a to na sterczenie przy garach, na ciasnotę bo gości nadmiar , na to,że znów zostało tyle jedzenia.Dlaczego tak niewiele osób ma odwagę by robić w święta to co lubi i jak lubi.Lata temu zauważyłam,że jeszcze jedne święta "za stołem", z ludzmi, za którymi nie przepadam, a zwariuję. I zaczęliśmy na święta wyjeżdżać, lub tylko rozgłaszać,że wyjeżdżamy.
OdpowiedzUsuńI teraz mam wreszcie spokój.
Miłego, ;)
Anabell, a ja podejrzewam, że te czyściochy przedświąteczne, co to dom do góry nogami przewracają, to cały rok zbierają różne brudy. Wiem, co mówię, bo jak mi pękła plastikowa przenośna tortownica i tortu nie miałam w co zapakować a się spieszyłam i nie było czasu iść do sklepu, to pożyczyłam tortownicę od sąsiadki. Fuj! Czego w tej tortownicy niej nie było. Syf dosłownie i na dodatek smród pleśni. No to i nie dziwota, że potem dużo roboty. Wyciągają też z szafy zimowe czapki i szaliki - brudne!!! No to trzeba prać na święta, bo może się przydadzą. Ja wyznaję zasadę - myć i prać po użyciu - a nie przed - po roku.
OdpowiedzUsuńSwiatecznie to ja mam szybki i krotki zaplon:)) Napalam sie na Thanksgiving i to sa moje naprawde dopieszczone swieta, a potem to juz mam dosc:))
OdpowiedzUsuńPoniewaz w tym roku nie mielismy Thanksgiving to indyk bedzie na bozonarodzeniowy obiad. Na Wigilie zrobie prawdopodobnie lososia i w sumie to wystarczy, bo i tak nikt nie chce jesc tych... dan:))
Z prezentami mam spokoj, bo juz od kilku lat okazalo sie, ze w sumie kazdy wymysla aby tylko cos wymyslic i wymieniamy sie rzeczami, ktore i tak nikomu nie sa potrzebne. Uznalismy wiec, ze prezentem swiatecznym jest nasza rodzina razem i to wszystko. A prezent dostanie tylko Aviva, ale ona i tak nie wie o co kaman bo prezenty dostaje przy kazdej okazji i bez okazji.
AlEllu, też tak podejrzewam.A potem ludzie się dziwią,że mają mole.Jedna z moich koleżanek odziedziczyła po swej babci jakąś bluzkę, której babcia nie nosiła wiele lat, ale ta bluzka była, co tu ukrywać, brudna. I wyobraz sobie,że ona schowała tę brudną bluzkę do pudełka, jako pamiątkę. Widziałam tę brudną pamiątkę i nie wyrobiłam - powiedziałam tylko,że brud niszczy tkaninę i że za jakiś czas ta bluzka się rozpadnie z brudu. Była naprawdę mocno zdziwiona i obrażona.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Stardust, mam nadzieję,że "obfocisz" Avivę pod choinką, to taki słodki maluszek, z pięknymi, wielkimi oczkami.A indykowi to pewnie i tak obojętne czy wyląduje na Dziękczynnym czy Bożonarodzeniowym stole.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Zauważyłam, zauważyłam. Jest malutka i przesłodka i... taka moja :)))
OdpowiedzUsuńKendżi, mam nadzieję,że to kociczka:))
OdpowiedzUsuńMilego, ;)
A u nas w nocy padał śnieg. Rano nie zostało po nim nic;)
OdpowiedzUsuńNivejko, a śniegu wciąż brak, nie dowiezli:))) Tyle tylko,że jakoś mnie to nie martwi.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)