że napiszę swoje wrażenia po przeczytaniu książki napisanej przez panią
Danutę Wałęsową pt. "Marzenia i tajemnice".
Nie napiszę Wam czy warto czy też nie, przeczytać tę książkę. Nie jest
to jakaś "literatura", ale tytuł ma dobry, a wiadomo- tytuł ma zachęcić
czytelnika do kupna i wydania 40 złotych. Przeglądając ją przed kupnem
z pewnością odłożyłabym ją bez żalu, no ale skoro trafiła do mnie sama-
przeczytałam.
Wrażenia - no cóż, historia kobiety, która urodziła się w malutkiej wsi,
w której mieszkała do pełnoletności, marząc by się stamtąd wyrwać.
Marzeń było więcej -zdobycie wykształcenia pomimo trudności w
podstawówce , założenie rodziny, posiadanie dzieci, mieszkanie, ot takie
zwyczajne, spokojne marzenia. Pomału część marzeń zaczęła się spełniać,
mąż był, dzieci też zaczęły przychodzić na świat, warunki mieszkaniowe
pomaleńku zaczęły się poprawiać, dzieci przybywało, ale mąż, uwikłany
w działalność polityczną i społeczną oddalał się psychicznie od żony.
Fizycznie też, bo często-gęsto bywał zatrzymywany przez milicję. Pani
Danuta zostawała z całym dobytkiem, opieką nad dziećmi, sprawami
domowymi sama. Z treści książki wynika jednak, że nie do końca była
z tym "koksem" sama, mąż zapewniał nie tylko pieniądze na utrzymanie.
W prowadzeniu domu pomagały pani Danucie różne osoby, zarówno
z rodziny jak i nie związane z rodziną. Rodzina dostawała od zupełnie
obcych ludzi również pomoc rzeczową.
Przez całą książkę przewijają się dwa podstawowe marzenia - by
mąż docenił to co jego żona robi i by zdołała się uniezależnić psychicznie
od męża. Do spisu marzeń można również zapisać pragnienie, by mąż
nie był tak skrytym człowiekiem i by potrafił bardziej okazywać swe
uczucia.
Ta książka to rodzaj pamiętnika opisującego życie codzienne, które
zapewne niektórym jawiło się jako pasmo wszelkiej radości, bo
przecież w końcu mąż był w pewnym momencie prezydentem.
Według mnie napisanie tej książki jest lekarstwem dla p. Danuty
na jej uzależnienie psychiczne od męża i na skrzętnie ukrywane
poczucie pewnego niedowartościowania.
Niewątpliwie jest p. Danuta osobą znacznie subtelniejszą od swego
męża, ciepłą a jednocześnie dzielną.
Czy któraś z Was zdecydowałaby się na 8 ciąż i porodów? Ja nigdy,
nawet gdyby miało mi pomagać potem przy nich tuzin ciotek czy
też kuzynek.
Czy podobałoby się Wam życie u boku człowieka uwikłanego
wiecznie w politykę, co jakiś czas wyciąganego z domu i wsadzanego
do aresztu? Albo wieczne biuro w domu i tłum interesantów? Albo
życie ze świadomością, że jesteście 24 godz. na podsłuchu?
Trochę mi żal p. Danuty, może dlatego że większość moich
marzeń (zapewniam Was, że zupełnie zwyczajnych) spełniła się
i nigdy nie czułam się niedowartościowana.
Jeszcze nie czytałam, ale ustawiłam się w kolejce... Ciekawa jestem swoich odczuć po tej lekturze. Zapewniam, że się podzielę:)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy mam ochotę przeczytać tą ksiązkę. To nie są moje klimaty. Dzięki kilku Twoim słowom wszystko wiem i wystarczy. Kropka.
OdpowiedzUsuńA teraz podziękowania za klejnocik, który tak pięknie mi pasuje do rekonstrukcyjnych kreacji! Jest CUDNY!
Moc serdeczności!
Na pewno nie miała kobita łatwo. Książki raczej nie nabędę, ale cieszę się, że powstała. Pani Danuta niewątpliwie ma charakter!
OdpowiedzUsuńNa pewno nie miala latwego zycia. Ale mysle, ze szukanie dowartosciowania gdzies na zewnatrz jest bledem. Kobieta najpierw powinna miec poczucie wlasnej wartosci a dopiero potem szukac meza;)) Wiem, jestem madra po szkodzie:)) Ale nareszcie sie tego nauczylam i Wspanialego juz znalazlam jako kobieta pewna wlasnej wartosci. Ale stwierdzam, ze jest to dosc "popularny" blad kobiet naszego pokolenia.
OdpowiedzUsuńA ksiazki nie przeczytam, bo kupowanie ksiazek po polsku w moim przypadku mija sie z celem, a i tak ostatnio zainwestowalam w Gretkowska;))
Ewutku, przeczytać można, ale bez nabywania.Lepiej te 40 zł przeznaczyć na coś ciekawszego.I będę czekać na Twoje wrażenia po tej lekturze.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mamon, nazwa "Otwock" pada tylko w związku z Lechem Wałęsą, który nim został "zesłany" do Arłamowa przebywał właśnie w Otwocku i ona tam wtedy przyjeżdżała.Ja też nie napiszę książki, choć tak naprawdę życie miałam dość ciekawe, z pewnością ciekawsze niż p. Danuta.
OdpowiedzUsuńByłam w Arłamowie, już po transformacji - co za upiorne miejsce! Bardzo dobre na więzienie, pustka dookoła.
Miłego, ;)
Joter, nie mogę się oprzeć wrażeniu,że niewiele stracisz nie czytając. Joter, balsam wlewasz w moje serce, ciesze się ogromnie,że Ci się podoba ten wisiorek.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Zgago, pewnie niełatwo, choćby z uwagi na tę zgraję dzieci i ciągłe ciąże i porody. No ale co kto lubi.
OdpowiedzUsuńWolna wola.
Miłego, ;)
Stardust, moje pokolenie dziewcząt było "hodowane" wg starych zasad i bardzo dbano właśnie o to, by kobieta nie była w pełni świadoma swej rzeczywistej wartości. Wtedy liczyła się żona "kura domestica", a jej wartość rosła gdy była dobrą organizatorką życia domowego.Dość wcześnie wyrwałam się z tamtego szablonu i mając 21 lat już znałam swe dobre i złe strony i swą wartość.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
dzięki za streszczenie ; na pewno nie przeczytam ,szkoda oczu i czasu ; nie lubię użalania się nad sobą osób szczególnie znanych - dużo dzieci w tamtych czasach to sposób na życie czyli wielokrotność rodzinnego przewyższająca dobrą pensję , darmowe wielopokojowe mieszkania , dostęp do szkół np. muzycznych /w tym instrumenty /,darmowe obiady i świetlice i wiele innych przywilejów , a wiem bo miałam w klasie 3 koleżanki mające po 7 , 8 rodzeństwa i sąsiadów z 7 dzieci ; jak JEJ było źle to trzeba było się rozwieść albo zrobić co innego , ja wiem że panuje moda na życiorysy ale myślę że każda kobita ma jakieś problemy , że poświęca się dla męża czy dzieci kosztem swojej kariery /jakkolwiek to brzmi / i czy wszystkie musimy wydawać książki ; godzimy się z tym że nasi mężowie są politykami , sportowcami , budowlańcami ,kierowcami tirów czy też tyrają za granicą albo nie ...
OdpowiedzUsuńdużo więcej ciekawych opowieści czytam na Waszych blogach ...
ale się rozpisałam - szok
pozdrowienia Marzena z P.T.
Marzeno z P.T., miło,że się rozpisałaś, po to właśnie są blogi, żeby się rozpisywać:) W życiu to jest tak,że za każdym dużym sukcesem zawodowym męża stoi jego żona, która zajmuje się zdejmowaniem domowego balastu z jego głowy. Ale są i takie małżeństwa, w których żona robi karierę i wtedy stoi za tym albo mąż albo matka.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
No i zainteresowałaś mnie :)))
OdpowiedzUsuńKendżi, ale nie kupuj, raczej pożycz.Te 40 zł lepiej wydać na inną książkę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Książkę zamówiłam dl taty na Gwiazdkę, bo mówił mi, że ma ochotę przeczytać. Po nim rzecz jasna ja ;-D.
OdpowiedzUsuń