mój ślubny miał coś z zepsutych rzeczy wynieść na śmietnik, wynosił to
do piwnicy. Ostatnio to już nawet nie można było do niej wejść.
I dziś , wreszcie, nadszedł ów dzień - dzień odbardaczenia piwnicy.
Wyniosłam: 2 pary strasznie starych nart, bagażnik rowerowy na auto,
bardzo stary rower, 4 węże ogrodowe, resztki "rodzinnej zastawy",
wór (120 l) styropianu z opakowań, zużyte drzwi harmonijkowe,
drabinkę gimnastyczną, jakieś drążki, tyczki, deski.
Oczywiście to jest tylko odrobina tego co jeszcze musi "wylecieć", ale się
tak zmordowałam, że ledwo zipię.
Najbardziej podobała mi się mina ślubnego, który był wielce zdziwiony,
że to wszystko samo się nie wyniosło z piwnicy na śmietnik tylko tak
czekało na mnie.
Juz pomijam fakt, że czeka mnie unicestwianie dokumentów naszej byłej
firmy, bo minęło szczęśliwie 10 lat od jej likwidacji i wreszcie można
wszystko wywalić. Chyba powinnam umówić się na jakieś ognisko:)))
Szkoda, że nie mam w mieszkaniu kominka...
****
Poza tym zaczęłam wreszcie oprawiać tę kameę na muszli. Będzie bardzo
spokojna kolorystycznie i mam nadzieję, że tym razem już nikt jej ode mnie
nie wycygani.
Na razie wygląda tak.
A to są moje pierwsze próby zrobienia kwiatków- dzwonków.
Mam nadzieję, że następne będą lepsze. Troche ciężko się robi
takie drobiażdżki - cały kwiatek razem z łodyżką ma 3 cm długości.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńAnabell, jesteś bardzo dobrą żoną. Ja, to bym chyba porozbijała to wszystko mężowi na grzbiecie;)
Pozdrawiam serdecznie.
alEllu, może gdyby to coś dało to pewnie bym to zrobiła. Tłumaczył się biedak, że przez tyle lat nic nie można było kupić w sklepach,że to się mogło na części zamienne przydać, itd itp., że machnęłam ręką.Ja też mam mnóstwo "przydasiów", też często nie wiadomo po co.Tyle tylko, że on o tym nie wie:))))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell, i w zasadzie to miał rację, bo faktycznie nigdy nie wiadomo, co się przydać mogło przy brakach w zaopatrzeniu. Ale i teraz czasami coś się przydaje. Ja poszukiwałam szamotowej cegły i poratowała mnie sąsiadka, która cały rozebrany piec kaflowy złożyła w piwnicy. Obecne cegły nie spełniały wymagań mi potrzebnych. Pękały i rozkruszały się po 2-3 latach. A te stare są na wieki.
UsuńTrzymaj więc te swoje "przydasie" :)
Bardzo ładne te dzwoneczki zrobiłaś:))A z wyrzucaniem przydasi różnistych chyba wszyscy mają problem.Pamiętam sytuację,gdy ja wynosiłam ze strychu podobne klamoty a potem z osłupieniem ujrzałam je prawie wszystkie zamelinowane z powrotem w garażu:))
OdpowiedzUsuńTonko, zajrzałam do jednej ze swoich szuflad i szybko ją zamknęłam -zupełnie nie wiem po co ja trzymam przeterminowane karty gwarancyjne i instrukcje sprzętów, których już w domu nie ma. Musze się wziąć za remanenty, a okazją jest szykowanie się do remontu.A szafka z włóczkami
Usuńpęka z nadmiaru dobra wszelakiego. Zgroza, po prostu zgroza.
Miłego, ;)
Piekne i pomyslowe rzeczy robisz, Anabell. Twa piwniczna historia troszke podobna do mej garazowej. Rozni sie tym ze powinien byc kompletnie oprozniony przez poprzednich wlascicieli a nie byl. Natomiast zupelnie gratis zostawili bardzo porzadne i kosztowne szafki narzedziowe, za co jestem wdzieczna. Urzadzajac sie wygodnie bylo wszelkie podreczne narzedzia trzymac pod reka i znazly miejsce w ....spizarce a to co w niej powinno byc na polkach kuchennych. Mimo to szafki kuchenne w wiekszosci puste bo jest ich co niemiara. Teraz, jako ze wszelkie inne prace skonczone a pogoda na tyle mila ze nie bedzie uciazliwa, mam zamiar zabrac sie za garaz, w ktorym i tak nie jest zle. Ale posegreguje i poukladam jeszcze lepiej, przyniose to co w spizarce by wrocila do swego przeznaczenia i zabiore sie za posadzke ktora dawni ludzie zaniedbali. Sa na niej plamy z oleju samochodowego i one beda wymagaly specjalnych chemikali. Pisze o tym aby Ci pokazac jaka jestem solidarna - zajmujac sie tym co Ty i w podobnym czasie ;) Do zobaczenia Serpentyna
OdpowiedzUsuńSerpentynko, dziękuję. Uważaj z tymi chemikaliami, czyszczenie plam po smarach i olejach jest dość uciążliwe.
UsuńMam podejrzenie, że bez trudu zapełniłabym wszystkie Twoje szafki kuchenne - jestem niesamowicie zdolna pod tym względem.
A więc do niedzieli, :)
Największy mój podziw budzi to, że takie cuda robisz równolegle z remontem! Normalnie dwie sprawy nie do pogodzenia - a jednak!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie znalazłam jeszcze innych wierszy.
Joanno, chyba tamte dwa zupełnie oczyściły mój mózg z możliwości wierszowania. Proza idzie mi chyba znacznie lepiej, w sensie tworzenia.Do tego remontu to ja się wciąż szykuję - jestem już na etap[ie remanentów - muszę część dobra wyrzucić. Bo jeśli coś leży nieużywane przez kilka lat, to chyba jednak nie jest zbyt potrzebne, prawda? A w ramach odpoczynku siadam i dłubię.Kupiłam specjalne pudełko, przeznaczone do tworzenia naszyjników i bransoletek, które ma miejsce i na koraliki. I jeśli się zmobilizuję i zdyscyplinuję to nie będę musiała mieć na stole ciągle kilku pudełek i innych "badziewi" do tworzenia.Wszystko mi się zmieści na kolanach, więc nawet w czasie remontu będę uciekać w koraliki. Poza tym, gdy tak ciągle coś obmyślam ze spraw remontu to muszę przecież odpocząć, żeby całkiem nie zgłupieć.
UsuńMiłego, ;)
Odbardaczenie piwnicy - to jest TO! :D
OdpowiedzUsuńMoja piwnica też musi przez to przejść.
Tylko, że ja nie mam na kogo zwalić winę, sama ją tak "załatwiłam" na cacy ;)
Alicjo, to bardzo ponura i męcząca robota, taki remanent w piwnicy. A brudno w niej tak ,że można skonać. Muszę chyba kupić jakąś wykładzinę na podłogę, bo na tej cementowej podłodze są tony pyłu. Dobrze, że chociaż mam już tam regały.Już sobie wyobrażam jak tam będzie fajnie gdy powywalam resztę rupieci. Bo to ciepła, widna i sucha piwnica.
UsuńMiłego, ;)
A może przyjechałabyś i zajęłabyś się moją piwnicą. Też przdałoby się jej odgracenie.
OdpowiedzUsuńA nowy drobiazg bizuteryjny zapowiada się interesująco.
Antonino, pomyślałam sobie dziś, że brakuje u nas usług typu "odgracanie piwnicy". Wcale nie jest łatwo to wszystko z piwnicy wynosić. Dziś straciłam na to 2 godziny, wybrudziłam się niczym górnik dołowy, a przede mną jeszcze bardzo dużo wyrzucania dóbr wszelakich.
UsuńZ tego drobiazgu to może broszkę wykombinuję.
Miłego, ;)
Ty mi tylko kochana powiedz co łykasz, że masz tyle siły, energii i zapału?:)
OdpowiedzUsuńO nic więcej nie pytam, bo zaniemówiłam z podziwu nad Twoimi robótkami:!
Pozdrawiam:))
Mada, wapń z wit.D3. Pewnie to D3 tak mi na pomysły pomaga.
UsuńNo i jeszcze coś - wzięłam sobie na wstrzymanie ze sprzątaniem, czekam na instalację okien.
Miłego, ;)
A ja w zimę zrobię porządki i do pieca co się da...
OdpowiedzUsuńTe kwiatuszki to trudno chyba się robi, takie precyzyjne...
Jasna, one są proste do zrobienia, trudność polega raczej tylko na tym, że to drobne koraliki. Kielich dzwonka ma ok.1,5 cm długości, łodyżka razem z szypułką kielicha też 1,5 cm.Gdy je robiłam miałam wrażenie,że mam za duże i za grube palce, a rękawiczki noszę wszak rozm.8
UsuńMiłego, ;)
Mamonku, to może ja do Ciebie z tymi papierami przyjadę, to są tylko 3 b.duże kartony papierów. Wpierw je tu w domu podrę na połówki, zapakuję w torby i wywiozę do Ciebie:)))) Wiesz, ciągle mi chodzą po głowie jakieś projekty, ale mam tylko jedną szyję, więc staram się hamować. Poza tym do realizacji tych bardziej skomplikowanych to trzeba trochę ściegi różne poćwiczyć. Wciąż nie zawsze mi wychodzi ścieg cegiełkowy, muszę go potrenować i wtedy zrobię portmonetkę. Te dzwonki są proste do zrobienia jak budowa cepa, ale wolałabym je robić z toho 6, bo z toho 11 wychodzą b. małe. A jak Ci pasuje oprawa kamei? Nobliwa, no nie?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Odbardaczanie brzmi jak odrobaczanie, ale mnie się podoba:)))Czyli Cię dopadło. Ja/my to mamy już za sobą-strych, garaż i część piwnicy. Warsztatu Jaskóła w piwnicy nie ruszam.Zamykam drzwi i nie patrzę w tamtą stronę. Gdybym spisała wszystkie graty, które wynieśliśmy z tych trzech zabardaczonych miejsc, lista byłaby długa na 4 kartki A-4. Fajne te kwiatki:) I w ślicznym kolorze. To pewnie są dzwonki gencjany:))))
OdpowiedzUsuńJaskółko, bo w piwnicy to się te rzeczy jakimś cudem lęgną, niczym nieproszone robale.Dziś znów byliśmy w piwnicy i znalezliśmy różne akcesoria do samochodu, który mieliśmy ponad 20 lat temu. No paranoja.Zresztą napiszę o tym, co dziś wywalałam, to się pośmiejecie.
UsuńCo do rodowodu kwiatków- nie wiem,może i gencjana.
Miłego, ;)
Nasza gdyńska piwnica, tak cudnie i gruntownie odbardaczona w kwietniu, jakoś znienacka się znów zapełnia... Jak to się dzieje?
OdpowiedzUsuńZgago, ja też nie wiem jak to się dzieje - ja niedawno robiłam remanent we włóczkach - wydawało mi się,że powywalałam masę- a teraz gdy otwieram szafkę to mi wszystko na głowę wylatuje z niej.Oczywiście to wszystko są włóczki.
UsuńMiłego, ;)
No to mnie pocieszyłaś. Bo myslałam, że tylko ja mam w piwnicy takie składowisko rzeczy do wyrzucenia. Z tym, że to jeszcze przede mną..... ta cała przyjemność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Stokrotko, to marna pociecha - niestety ten niekontrolowany przyrost zawartości piwnicy jest gorszy chyba od niekontrolowanego przyrostu bezpańskich kotów:)))
UsuńMiłego, ;)
Krotko piszac Aniu, zabralas sie za jesienne porzadki! Na porzadki zawsze jest czas, nie tylko ten wiosenny!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Judith,niestety,musiałam.Zastanawiam się, dlaczego nikt dotąd nie założył firmy usługowej specjalizującej się w porządkowaniu piwnic. Z tego co wiem od różnych znajomych, to miałaby taka firma wielkie powodzenie. Całe lato sie do tego przymierzałam ale z reguły było na to za gorąco, teraz temperaturka w sam raz na permanentne ganianie z torbami do śmietnika.
UsuńMiłego,;)
kolejny piękny naszyjnik świetnie się zapowiada, aż szkoda byłoby go komuś oddawać! nie mogę się doczekać jak go skończysz!
OdpowiedzUsuń