Na pytanie "co robisz" mogę tylko jedno odpowiedzieć - motam się.
Robię ( w ramach wymiany) kolię. Wczoraj wieczorem miałam już
ponad połowę wyszytą. W pewnej chwili spojrzałam i......chwyciłam za
nożyczki. Nagle wszystko przestało mi się podobać - w moim odczuciu
wygladało ciężko i ponuro. Naprułam się niemiłosiernie, bo do podkładu
mocuję po dwa koraliki, gęściutko obok siebie.
O pierwszej w nocy pozostał na placu boju tylko główny, przyklejony
element.
Dziś zaczynam od nowa. Jestem rozczarowana sama sobą. Bolesne.
Taki niewypał!!!
Mam nadzieję, że skończy się na tym jednym pruciu.
I to byłoby tyle na dziś.
Tak to jest w życiu artysty , ma chwile zwątpienia...
OdpowiedzUsuńJasna, to chyba była chwila przebłysku świadomości. No cóż, zdarza się, już przerabiałam nieraz nawet coś całkiem skończonego. Że już nie powiem, ile to nieskończonych prac mam w szafce... Masakra.
UsuńMiłego, ;)
Wszyscy tak mamy. Chociaż nie wszyscy z koralikami... ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, w koralikach rzadko mi się to zdarza, ale nagminnie przy robieniu swetrów.
UsuńMiłego, :)
Podziwiam,że ciągle robisz:)
OdpowiedzUsuńMiśko, nie ma co podziwiać, to jedyne co mi się jeszcze chce, a czego wcale, tak na zdrowy rozum, robić nie muszę.
UsuńI pewnie dlatego robię:)))
Miłego, ;)
Znasz kogoś, komu się cały czas udaje? Ja nie.
OdpowiedzUsuńGłowa do góry:)
Anko, znam - jej się wszystko udaje, wszystko co posiada jest w najlepszym gatunku a ona wygląda zawsze najmłodziej.
UsuńTylko ja jej jakoś nie lubię za bardzo- może zbyt idealna?
Miłego, ;)
rozterki artysty ... , a już jak robisz na "wymiankę" to tym bardziej stresujące. Mnie też to stresuje, najbardziej lubię robić "ot tak sobie" :)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze i na pewno wszystko zrobisz świetnie...:)
Mada, bo wtedy jest łatwo sknocić coś z chęci przedobrzenia. Najlepiej gdy robię coś dla kogoś określonego, a on o tym nie wie.
UsuńMiłego, ;)
Często mam tak samo i ciężko sieprzyznać, iż bluzgam na całego...
OdpowiedzUsuń3xL, mnie też się zdarza. Mam dość szeroki repertuar, w końcu kilka lat się pałętam po świecie.:)))
UsuńMiłego, ;)
Nie potrafilabym dokonczyc pracy do ktorej juz w polowie drogi nie mam serca;) Doskonale rozumiem wiec to prucie.
OdpowiedzUsuńGdyby to było nieplanowane to bym pewnie piżgnęła do pudełka i odleżałoby kilka miesięcy.Pół szafy swetrów niedokończonych wszak mam.
UsuńMiłego, ;)
Znam ten ból.Odłóż, zrób coś innego, a potem wróć i zrób cudo!!! Tego mCi życzę !!!Pozdrawiam serdecznie !!!
OdpowiedzUsuńJagodo, wydawało mi się, że toho 15 będą do tego pasowały, ale to pomyłka. Ten haft najlepiej wypada z toho 11.
UsuńWezmę się za to, może jutro?
Miłego, ;)
No waśnie też chciałam to napisać, co napisała Jagoda. czasem trzeba odczekać, a potem jeszcze raz podejśc. powodzenia :)
UsuńJaskółko,podeszłam wczoraj około północy. Ale nie skończyłam, niech znów poleży:))
UsuńMiłego, ;)
znam ten bol :) juz nie raz tak mi sie zdarzalo to bardzo denerwujace
OdpowiedzUsuńJadziu, to jest bardzo denerwująca sytuacja.Ciutkę przedobrzyłam, a wiadomo- lepiej jest wrogiem dobrego.
UsuńMiłego, ;)
Mamonku, teoretycznie wiem, praktycznie to chyba muszę koraliki zmienić, te mi nie leżą. Chciałam by było lekkie i dziabnęłam z toho 15 i wyszło do sprucia.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
To sytuacja mocno stresująca,ja w takich sytuacjach odkładam na jakiś czas robótke i wracam do niej pózniej.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTak też zrobiłam Tonko.To wszystko przez zimę, ja w zimie to kiepsko funkcjonuję, chyba najlepiej gdybym mogła całą zimę przespać niczym niedzwiedz.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Dopust boży być perfekcjonistką...
OdpowiedzUsuń