Jak widać moje krasnoludki nie są tym zachwycone, zwłaszcza
młodszy.
W ubiegłym roku starszy robił za papugę, a mały był jeszcze
za mały na przebieranki.
A ja nadal eksperymentuję i wygląda to tak:
Jakoś bardzo mnie pociąga "drutowanie" kamyków.
Poza tym zrobiłam jesienny liść jako broszkę, centralnym
punktem jest agat Bostwana:
No i mały eksperyment- połączenie szkła weneckiego ze skórką
i sieczką z mokaitu:
Ale podkusiło mnie jeszcze zrobienie czegoś "od czuba"- znów
skórka, małe koraliki i dwa kółka, niczym zwinięte w kłębek
śpiące koty:
A teraz UWAGA! UWAGA!
Mam nadzieję, że poznajecie - to broszka zrobiona przez Alinę. I właśnie
dziś do mnie dotarła. Jest śliczna, uniwersalna i będzie przeze mnie
mocno eksploatowana.
Alinko - jeszcze raz dziękuję!!!!
Alinka robi naprawdę śliczne i ciekawe rzeczy więc zróbcie klik
i podziwiajcie Jej prace.
Jestem zachwycona Twoimi dziełami. Eksperymentujesz z odwagą i efekty są rewelacyjne. Drutowanie idzie CI coraz lepiej,
OdpowiedzUsuńa mnie najbardziej podoba się broszka
liść.Pozdrawiam serdecznie.
Jagoda, dziękuję. Coś mnie ostatnio jakoś mniej rajcują wszystkie wisiory i naszyjniki i stąd te eksperymenty.
UsuńMiłego, ;)
ktoś tu narzekał na brak weny, drutowanie mi się podoba... po pozdrawiam
OdpowiedzUsuń3xL, jakoś mi to opornie idzie, nie na zasadzie "pomysłowego Dobromiła", czyli w głowie błyśnie a ja przetwarzam.
UsuńMiłego,;)
Rzeczywiście drutowanie to jest to! Te ,,śpiące koty'' śliczne...
OdpowiedzUsuńZgago, to wszystko przez dwa bezdomne kociaki-gdy tylko się troszkę ociepliło to zaraz po najedzeniu się leżały zwinięte na wycieraczce koło bramy. A drutowanie jakoś dodaje urody niektórym kamykom.
UsuńMiłego, ;)
Pracowitość Twoja wprawia mnie w podziw. A mogłabyś siedzieć przez TV i narzekać... :)) Piękności!
OdpowiedzUsuńAnko - teoretycznie mogłabym, ale moja córka twierdzi, że zamiast "to dłubać" mogłabym nauczyć się niemieckiego.
UsuńWniosek - dłubię z wrodzonego lenistwa.
Miłego, ;)
a może zachwyt schowany i z niego pękają, bo nie wypadam "mężczyznom" go pokazywać?;) Oczywiście żartuję:)
OdpowiedzUsuńJesienny list jest bardzo piękny i prezent też, tak jak i pozostałe wyroby:)
Nieustannie podziwiam Cię, anabell:)
Wiesz, mali chłopcy nie za bardzo lubią się przebierać w jakieś kostiumy. Im wystarczy, że sobie pomyślą,że są np.piratami i wcale nie muszą mieć pirackiego stroju. Małemu wystarcza,że miauczy niczym kot i strój uważa za zbyteczny.No ale on w niedzielę kończy dopiero (a może już) 2 lata.Iva, nie ma co podziwiać, robię bo lubię - to chyba rodzaj ADHD manualnego.:)))
UsuńMiłego, ;)
Byłem przekonany, że to ostatnie to beret. Bardzo ładny beret, dodajmy. Gdybyś robiła zdjęcia na tle linijki, łatwiej byłoby mi ocenić rozmiary. Nie wiem, nie znam się na bizuterii, ale wydaje mi się, że rozmiar jest ważny. Ten sam element może wyglądać na toporny i niezgrabny, gdy jest duży, albo na misterne cacko, gdy jest mały. I odwrotnie. Tak mi się zdaje...
OdpowiedzUsuńNit, żeby zadowolić Twe inżyniersko-projektowe oko podaję: kamyk-35 x 25 mm,liść-długość 12,5 cm, wisior z oprawą ma średnicę 5 cm, wariacja nt. kotów zwiniętych w kłębki ma 8,5 cm długości i 6,5 w najszerszym miejscu. Niestety nie wiem ile srebrzonego drutu miedzianego zużyłam na owinięcie kamyka,średnicy jego też nie pamiętam,:))))
UsuńMiłego, ;)
Mamonku, mam zdjęcie młodszego, który ubrany w to kocie ubranko nawet oczek nie chciał otworzyć, żeby zobaczyć jak wygląda w tym stroju wygląda. Z tą broszką to pewnie masz rację- na razie tak zostanie, ale może z czasem coś zmienię.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Wnuki, widzę, cieszą w każdej odsłonie :) A reszty cudeniek wciąż zazdroszczę :) Moje lenistwo przerasta mnie już o szczyty gór widocznych na horyzoncie ;) Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńEwutku, przecież ja to robię z lenistwa, więc mogłabyś w ramach lenistwa zrobić jakiś haft "ażurkowy". Pamiętam,że kiedyś, kiedyś, kiedyś robiłaś.
UsuńStrasznie mnie śmieszą moi wnuczkowie.
Miłego, ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBo mnie opublikowało trzy razy... ;)
OdpowiedzUsuńEwutku, to dowód na to, że mój blog się za Tobą stęsknił:))
UsuńTe Twoje eksperymenty z drutowaniem baaaardzo mi przypasowały :-)
OdpowiedzUsuńMasz Kobitko wyczucie i talent do tego!
Ata, to się całkiem fajnie robi, bo drut jest na tyle miękki,że mogę go owijać palcami, a "bociankami" robię tylko początki kółeczek. Idealne są do tego spore kamienie z dziurkami na przestrzał.Choć poprzednio drutowałam i takie bez żadnej dziurki, ale wtedy jest trudniej, bo trzeba wymyślić jakieś wiązanie utrzymujące kamyk by się nie wymknął.W każdym razie zabawa jest przednia. Przeglądam "przydasie" i patrzę co by tu zadrutować.
UsuńMiłego;)
Drutowanie wygląda bardzo fajnie.
OdpowiedzUsuńPeeS. Też nie lubiłam przebieranek w przedszkolu:)
Nivejko, wcale się dzieciom nie dziwę - nie sądzę by te wszystkie ubranka były szczytem wygody, zwłaszcza gdy mają przy okazji nakrycia głowy. Przecież maluchom jest w tym gorąco. Pamiętam ile się namordowałam by swojej uszyć strój "Makowej Panienki". Ale tylko raz miałam taki horror, w następnych latach dzieciaki nie chciały żadnych przebieranek i rodzice odetchnęli z ulgą.Moja to nawet na te szkolne zabawy nie chciała chodzić.
UsuńMiłego, ;)
Oczy starszego poznam zawsze i wszędzie, są niezwykłe. Wcale się nie dziwię, że nie chcą strojów, to krępuje ruchy i swobodę, kto to lubi?
OdpowiedzUsuńTwoje śpiące koty to poezja, prześliczne! Alinki broszka niezwykle elegancka! Serdeczności!
Joasiu, starszy jest bardziej podobny do swej mamy, mały do taty, ale żeby było śmieszniej to do taty w wieku dorosłym.Ciągle usiłuję wydębić od córki jakieś zdjęcie zięcia z chłopcami, bo mam ochotę na ich portret, robiony Twą ręką.Oj, gdybyś widziała minę mego A., gdy powiedziałam,że to koty - to było bezcenne."Koty" polecą do Kalifornii, liść także.
UsuńBuziaki i serdeczności,;)