Wczoraj, zachęcona ciepełkiem i słońcem , zabrałam się za doprowadzanie
do porządku loggii, po jesienno-zimowym nieładzie.
Ogólnie biorąc loggia przypominała stajnię Augiasza - po pierwsze była przyobleczona niesamowitą ilością pajęczyn, pokryta grubą warstwą warszawskiego pyłu i "gromadą" rzeczy dziwnych, które miały wylądować
albo w piwnicy albo w śmietniku a w końcu wylądowały tutaj.
Wszelkie powierzchnie równoległe do podłoża były w pięknym, grafitowym
kolorku, tak gruba była warstwa pyłu.
Terakotowa podłoga wyglądała jak opluta, o co postarały się dokarmiane
przeze mnie sikorki.Nie wiem dlaczego muszą kupry wystawiać na loggię.
Przyznam się szczerze - pierwszym moim odruchem było wycofanie się
z powrotem do pokoju, ale rozsądek jednak wziął górę i zabrałam się za
sprzątanie.
Przy okazji znalazłam śmieszny, mały ażurowy regalik na kółkach, więc
narodził się w mej łepetynie pomysł, że będę na nim hodowała zioła.
Po dwóch godzinach szarpaniny nieco na loggii przejaśniało, ślubny został
zmuszony do powynoszenia rzeczy niepotrzebnych, a ja z lekka zmordowana
zacumowałam przy kompie, szukając "wymarzonego wystroju loggii".
Z przykrością stwierdziłam, że większości poszukiwanych przeze mnie
sadzonek roślin to nie ma, w ich miejsce proponują nasionka, ale nie mam
aż tak wielkiego zacięcia do ogrodnictwa, by coś hodować od marnego
nasionka. Wystarczyło mi wyhodowanie dziecka od zera, a potem psa od 7 tygodnia życia.
W końcu wybrałam sadzonki trzech traw, które dobrze wyglądają w skrzynce,
a do tego znalazłam miniaturową hortensję "Sundae Fraise".
Wybrałam, to nie znaczy, że zamówiłam - zamówić miałam dopiero dziś, ale
naprawdę nie wiem, dlaczego rzecz odwlokłam.
Ślubny śmieje się ze mnie, że widocznie miałam jakieś przeczucie, bo gdy
przetrawialiśmy dziś obiad, przyszedł nasz pan dozorca i przyniósł zawiadomienie z ADM, że "w terminie od wiosny do pazdziernika b.r. będą
na osiedlu remontowane loggie, co oznacza zmianę ich nawierzchni, zrobienie
nowych parapetów oraz pomalowanie ścian i sufitów.Dokładne terminy będą
podane tydzień przed rozpoczęciem prac".
Ze szczęścia z lekka nas przytkało, bo ja mam położoną na loggii ( na koszt własny) mrozoodporną terakotę, parapety balkonowe są w porządku i na
plaster nam ich betonowa szlichta. Co najwyżej mogą loggię pomalować skoro już tak bardzo chcą coś zrobić.
Muszę w takim razie udać się do administracji i stanowczo zaprotestować.
I przyjdzie mi to bez trudu, bo ostatnio nabrałam w tej materii wprawy.
A roślinki? Nie wiem czy w takim razie je posadzę.
Dziś dostałam "rozpiskę" odnośnie dalszego kurowania zęba.Ten jeden ząb
będzie mnie kosztował "zaledwie" 1100 zł, bo leczenie kanałowe jest w tym przypadku wliczone w koszt wkładów korzeniowo- koronowych (a tu są dwa,
po 250 zł każdy) + korona 600,-zł.
Mam jeszcze 3 wizyty, już zarezerwowane, a na jednej z nich zrobi mi jeszcze
jedną zwykłą plombę (nie wiem jeszcze za ile, bo to zależy ile to będzie z tym
zabawy) i na razie zrobię przerwę w tym romansowaniu, bo muszę wpierw
nieco gotówki uzbierać na drugi ząb do koronowania.
Ale pocieszyłam się nieco, bo ostatni raz wydałam na dentystę pieniądze
w 2007roku, a te co teraz mi padły to były leczone w 2003.
Jak to dobrze, że zawsze od każdego "zębodłuba" biorę kartkę z rozpiską co
mi robił i kiedy.
Polecam Wam tę metodę, bo pamięć jest jednak zawodna.
ruchoma grządka na kółkach to niezły pomysł, bo można nią gonić Słońce, jeśli roślinka jest światłolubna... rzecz jasna kwestia rozkładu i przestrzeni w mieszkaniu, lokalizacji okien i... i pamięci, by w miarę regularnie tego pilnować...
OdpowiedzUsuńinna sprawa, że może to być dyskusyjne, gdyż wiele roślin nie lubi przemieszczania /kwestia zmian pola magnetycznego/, ale już inna sprawa...
pozdrawiać :)...
Już dawno doszłam do wniosku,że talentów ogrodniczych to mi brak -przecież taka roślinka powinna mi sygnalizować swoje potrzeby. Mój pies to zawsze umiał się z nami porozumieć, bo mądralina z niego była niebywała.Nigdy nie mogę rozgryzć pojęcia "podlewać umiarkowanie", ja zupełnie jak facet- muszę wiedzieć ile ml ma wynosić podlewanie umiarkowane. Kalectwo, no nie???
UsuńMiłego;)
Dziecko wcale nie od zera. ;)
OdpowiedzUsuńJak to w pewnej reklamie mówią: ,,No i fajnie" jeśli o loggie chodzi. :) A hodowla roślinek zawsze w cenie. Jak się nie przydadzą w kuchni to można popatrzeć i oko nacieszyć.
Ja jak na razie ,,zacumowałem" u jednej dentystki, ma karty z wszystkimi działaniami podjętymi wobec zębów pacjenta.
Dlatego z braku silnych argumentów za, optowałbym za zniesieniem zmiany czasu w Polsce.
Pozdrawiam!
Wszyscy dotychczasowi dentyści mieli prowadzili dla własnej wiadomości kartę pacjenta, ale oprócz tego każdy pacjent miał kartę zabiegów które były wykonane i tę każdy pacjent miał w domu. Bo w końcu zdarza się przecież, że się zmienia dentystę.
UsuńJak się dziś rano zwlokłam z łóżka i zobaczyłam te ulewę to mi się wszystkiego odechciało.
Miłego,;)
Jak to dobrze, że mi się żadna siła zewnętrzna nie pcha na taras...
OdpowiedzUsuńNasze osiedle, jak wszystko co było budowane w czasach słusznie minionych, ma wiele wad, między innymi wiele balkonów i loggii ma zle wyprofilowane podłogi i zdarza się, że woda deszczowa ścieka po murze lub niszczy "sufit" piętro niżej. I po 43 latach istnienia osiedla i sporadycznych naprawach, chcą poprawić wszystkie loggie i balkony.
UsuńMiłego,;)
Próbowałam robić rozsady, próbowałam hodować od nasionka. Po latach szarpaniny kupuję gotowe zioła w doniczce, przesadzam do większej doniczki albo na grządkę i całe lato korzystam. Lubię mieć lubczyk i miętę, tych ziół używam najwięcej.
OdpowiedzUsuńTak samo z kwiatami, kupuję te jednoroczne najtańsze, po 1-5 PLN za sadzonkę, lubella, małe begonie, pelargonie. Na jesieni sadzę wrzosy, które jeśli przeżyją zimę przesadzam wiosną do ogródka.
U mojego dentysty leczę się od trzydziestu lat, ale masz rację trzeba by wziąć jakąś rozpiskę, bo jak mój był na urlopie to pani dentystka chciała mi leczyć już wyleczony kanałowo ząb i to po obejrzeniu zdjęcia.
Pozdrawiam.
Taaaa, hodowanie od nasionka to przeżycie. Raz jedyny wyhodowałam cytrynkę, ale wytrwała z moim talentem zaledwie 3 lata- nie wiedziałam, że trzeba ją na zimę pozbawiać liści, by potem dobrze rosła.
UsuńZawsze biorę sadzonki, przynajmniej wiem co z tego wyrośnie;)))
Miłego, ;)
czasem zazdroszczę mieszkającym w domach wielorodzinnych - zawiadomią, przyjdą, pomalują, wyremontują,
OdpowiedzUsuńnie ma zmartwienia o rynny, okna, parapety, rury, piec itd
Należę do tych "dziwadeł", które nigdy nie marzyły o własnym, wolno stojącym domku z ogródkiem. Może dlatego, że od dzieciństwa słyszałam narzekania właśnie na to, że domek z ogródkiem to inwestycyjny worek bez dna i roboty przy tym po kokardkę, a ja z natury leniwa jestem i naprawdę nie jestem fanką prac domowych. Już pomijam fakt, że w starszym wieku, gdy już dojdzie brak sił i zdrowia, taki domek to istna udręka.
UsuńAle teraz w wielorodzinnym budownictwie dość istotne jest, by zarządzała nim dobra administracja a nie "Wspólnota Mieszkańców" (a raczej mieszańców), sądząc po tym co widzę gdzie indziej. U nas na szczęście jest spółdzielcza ADM i całe osiedle jest naprawdę b. zadbane, ciągle coś remontują, zresztą część pieniędzy z czynszów jest przeznaczona właśnie na remonty i te zaplanowane i te ad hoc. Naprawdę, nie mogę złego słowa powiedzieć o naszej ADM.
Zresztą tak naprawdę nie wyobrażam sobie mieszkania gdzieś poza Warszawą a zwłaszcza w jakimś małym miasteczku gdzie każdy każdego zna i wie o każdym wszystko a nawet więcej niż on sam o sobie. Lubię wielkomiejską anonimowość.
Miłego;)
P.S.
Wczoraj przeczytałam całość "krysiarysiu"- pisz dalej i właśnie tak jak na początku.Lubię taką "prozę mówioną" a nie pisaną, ma w sobie więcej życia i autentyzmu.
Gratuluje samozaparcia! Jak ja lubie nic nie robic, wlasnie jestesmy w trakcie remontu - koszmarrrr!
OdpowiedzUsuńOd lat mam sprawdzonego zebologa i w moim przypadku to nie jest "rozpiska", a cale tomisko:))
Serdecznosci Aniu:)
Bardzo, bardzo nie lubie wszelakich remontów, nawet gdy mam sie gdzie na ten czas podziać.Niemal 3 lata temu robiliśmy generalkę i mieszkaliśmy u sąsiadów, piętro wyżej, bo oni sa na stałe w Niemczech.Oczywiście z wszystkimi ciuchami i drobnym wyposażeniem.I wierz mi- to był już ostatni remont w mym życiu- NIGDY WIĘCEJ!!!!
UsuńOgromnie Ci współczuję- to czas wiecznych sprzeczek i ciągłego stresu.Ido tego miałam wtedy ciężką anginę.
Zęby to mam niezłe, bo zawsze uzupełniałam wapń, jako że nie używam mleka i jego przetworów, więc dentyści z reguły mało na mnie zarabiają.
Najmilszego;)
Ja też podobno mam dobre zęby, w sensie budowy bardziej, na ostatniej wizycie zostałem pochwalony za nie.
OdpowiedzUsuńW pastach co używam nie ma z tego co wiem fluoru. Coś kiedyś słyszałem na ten temat sądzę.
W sumie masz rację, jednak dentysta w szkole powinien mieć pewne obwarowania tak jak piszesz nim przystąpi do działania. Bo w innym wypadku skończyć się może jak u mnie, pewnego rodzaju dyskomfortem u dentysty za ileś lat.
W sumie wydaje mi się, że zawsze może mi odpisać czy kopię tej karty zrobić.
Pozdrawiam!
...co mi przypomniało o konieczności pogrzebania w ogrodzie. A nie są to moje ulubione zajęcia;)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię grzebania w ziemi, to kiepska przyjemność, jak dla mnie.Jak mam być szczera to ostatnio już niczego chyba nie lubię.
UsuńNo to ja będę miała większy "bal" - ocieplanie budynku. Już się cieszę.
OdpowiedzUsuńU nas jedyne co nam dało w kość przy ocieplaniu to latające wszędzie granulki styropianu. Żałowałam, że nie założyłam w oknach siatek p. muchom, bo te piekielne drobiny styropianu były wszędzie w mieszkaniu. A było wtedy lato i trudno było żyć przy zamkniętych oknach. Przez dwa sezony u nas ocieplali i to po kilka bloków jednocześnie, więc można było zgłupieć z radochy.
UsuńA jak już ocieplili budynki przypomnieli sobie, że mieszkańcy ostatnich pięter domagają się izolacji dachu, bo latem te ostatnie pietra to była sauna i wtedy wciskali pod dachy jakąś "watę" , na szczęście ona nie latała po całym osiedlu.