Mikołajki, a więc Boże Narodzenie już tuż, tuż.
Tradycją są prezenty, które oczekują w wieczór wigilijny lub
w pierwszy dzień świąt pod choinką.
Czy zawsze są to przemyślane prezenty??? Raczej nie. Na ogół
to tylko "ból głowy" dla tego, kto wymyśla prezent, a na dodatek
każdy prezent kosztuje i gdy ma się obdarować kilka osób to
może całkiem spora suma gotówki opuścić nasz portfel.
Jest jeszcze trochę czasu,a więc zastanówcie się jeszcze czy to,
co zamierzacie położyć pod choinką w charakterze prezentu
sprawi jego adresatowi prawdziwą radość
Bardzo żałuję, że niemal całkowicie zanikł zwyczaj dawania
prezentów, które nie były "gotowcami" a wytworami naszych rąk.
Możecie się ze mnie pośmiać, ale dla mnie znacznie ważniejszym
prezentem jest zrobiona przez kogoś z rodziny jedna serwetka niż
cały ich komplet, który powstał w fabryce.
Bo wiem, że ta jedna serwetka to pomysł i trud poświęcony mojej
osobie. A mały słoiczek pysznych domowych konfitur z wiśni też
wymagał od jej twórczyni uwagi i czasu.
Myślę, że byłoby naprawdę miło, gdyby choć raz do roku każdy
z nas był obdarowany prezentem, na którego wykonanie ktoś
poświęciłby własny czas i wysiłek.
Dziś czas i uwaga skierowane "wybiórczo" są towarem wyraznie
deficytowym.
I jeszcze jedna sprawa.
Błagam - nie kupujcie dzieciom "pod choinkę" szczeniąt lub
kociąt. To nie są zabawki - to będą nowi członkowie rodziny,
niemal kolejne dziecko w domu, na które nie dostaniecie 500+,
a którego utrzymanie kosztuje.
Każde domowe zwierzątko wymaga od nas czasu, uwagi i
nakładów finansowych.
Więc niech was wyobrażenie widoku roześmianej, radosnej buzi
dziecka na widok szczeniaka lub kociaka nie pozbawi rozsądku.
Będę szczery, nigdy mnie prezenty świąteczne nie cieszyły, nawet za duży sweter dziergany na drutach. Sam żadnych robótek ręcznych nie wykonywałem, więc i tak była tylko jedna alternatywa – kupić. Kiedyś się starałem, dziś najchętniej dałbym kasę, kup sobie sam/-a, ale to przecież nie uchodzi. Mógłbym się tu wymądrzać, jaki bezsensem są te prezenty akurat w tym dniu, ale to też bez sensu, bo tak każe tradycja.
OdpowiedzUsuńCi, co obdarowują zwierzętami, to już wręcz koszmar, wiem, gdyż tak od końca stycznia przybywa mi kotów podrzutków.
Pozdrawiam.
U mnie "na porządku dziennym" są prezenty dawane bez żadnej okazji.Często też "robi mi się" na tej zasadzie biżuteria-jakiś kolor, lub kształt kojarzy mi się z kimś i....powstaje dla tej osoby naszyjnik lub bransoletka i tak zupełnie bez okazji do tego kogoś trafia. Wiem, dziwna jestem;)
UsuńMiłego,:)
Potwierdzam! Tak też do mnie trafił taki prezent, o!
UsuńA o jedo wielkiej wartości świadczy moja pamięć, a to przecież było dawno.
Innych prezentów nawet z tego roku nie wymienię. Ot, podziękowane, rozpakowane i gdzieś rzucone w kąt, już nie pamiętam, co.
Mnie się wydaje, że nawet drobiazg, ale zrobiony z myślą o kimś konkretnym emanuje zapewne sympatią twórcy dla adresata.
UsuńMiłego;)
Starałam się robić do pracy sama prezenty Mikołajkowe ale usłyszałam,że jestem sknera dlatego nic już nie robię. Jestem sknera bo poświęcam czas i własne produkty do zrobienia prezentu własnoręcznie- można i tak rozumować. Właśnie przygarnęłam kota, któregoś ktoś podrzucił w pierwszy dzień wakacji ! Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńTo strasznie smutne co napisałaś.I bardzo zle o tych osobach świadczy- własnoręcznie zrobiony drobiazg jest cenniejszy niż drogie "kupne cudo".
UsuńBo taki drobiazg niesie z sobą przesłanie: lubię cię, myślę o tobie, jesteś dla mnie kimś ważnym.
No tak- psy i koty zawsze są ofiarami wakacji- wszak prościej jest wyrzucić psa z samochodu lub wynieść kota do piwnicy niż zapewnić zwierzakowi hotel, który przecież kosztuje.
Miłego;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJa na Mikołaja dostałam piernik adwentowy własnego wypieku. Przybył do mnie aż z Krakowa, więc jeszcze doszła fatyga zrobiena paczki i wysłania. Nad takim prezentem to po prostu można się popłakać ze wzruszenia. Słoiczkiem wiśni czy ogórków też bym była bardzo ucieszona.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam serdecznie.
Wyobraż sobie, że jeszcze w życiu nie upiekłam piernika- zawsze kończyło się na przeczytaniu przepisu.
UsuńTym bardziej podziwiam tę osobę z Krakowa- nie dość, że potrafi upiec taki prawdziwy piernik, to jeszcze wyekspediowała go do Ciebie- a ostatnio (przynajmniej u mnie) wizyty na poczcie do miłych nie należą. To naprawdę miły prezent.
A ja pamiętam takie małe słoiczki domowych konfitur z rajskich jabłuszek, które w innej postaci raczej nie są jadalne. Moja babcia smażyła je zawsze dla swojej córki, właśnie "pod choinkę".
Serdeczności;)
Tak naprawdę dziś trudno robi się prezenty, bo albo wszystko już mamy, ewentualnie kupujemy sobie sami, albo nie mamy tyle, żeby kupić te wymarzone.Kiedyś cieszyły nawet owoce i słodycze, których na co dzień brakło.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że ostatnio dobrym rozwiązaniem są rzeczy skupiające całą rodzinę, np. gry planszowe lub bilety na koncert.
Zwierzaki nigdy , to nie pluszaki, które można schować do szafy.
Gdy mój syn szedł na pierwszą prawdziwą randkę doradziłam mu, aby zamiast kwiatka narysował ołówkami różę i dziś ta róża oprawiona w ramkę stoi na nocnym stoliku...
I z tego powodu ostatnio są u nas prezenty-"spodziewanki".Moja bliska koleżanka zażyczyła sobie w ramach prezentu imieninowego torbę na wyprawkę szpitalną, na wypadek gdyby nagle musiała iść do szpitala. Życzenie spełniłam, nie było trudne do spełnienia i obie jesteśmy zadowolone. Jeszcze tylko przygotuję jej "pudełko życia", które będzie przechowywane w zamrażalniku, a w nim takie dane jak: grupa krwi, czy miała transfuzje,na co choruje, jakie leki i w jakich dawkach bierze, na co ma uczulenie.
UsuńJa mam taką kartkę informacyjną zawsze przy sobie, w torebce.
Bardzo dobry miałaś pomysł z tą rysowaną różą.
Miłego;)
O! Ja bym się bardzo ucieszyła z rybek pod choinką!!
OdpowiedzUsuńA miałaś już kiedyś rybki? Wbrew pozorom to całkiem sporo przy nich pracy i ładne akwarium to spora inwestycja- ogrzewanie, napowietrzanie, roślinki a na dodatek robota z czyszczeniem. No i trzeba jeszcze poczytać trochę o tych rybkach- co lubią, czego nie i jaką muszą mieć powierzchnię życiową. Przećwiczyłam to gdy córka była w wieku 7,8 lat.
UsuńDzisiejsze dzieci sa bardzo wymagajace i chyba wola dostawac wypasione zabawki niz wytwory reczne od babci albo setnego pluszaka do kolekcji.
OdpowiedzUsuńZawsze mam problemy z doborem prezentow, sporo musze sie naglowkowac, zeby nie byl to prezent banalny i oklepany.
Moje Krasnale w ub. roku dostały od nas po "jaśku- przytulaśku" w mięciutkiej poszewce , każdy w swoim ulubionym kolorze i z pierwszą literą swego imienia.W tym roku wysyłam : Historię Polski dla dzieci, jako prezent wspólny dla obu, oprócz tego dla każdego po kolorowankach- jeden ma zamki polskie, drugi-Polska w kolorach.
UsuńPoza tym starszy załapał się na dwa zestawy kolęd na fortepian, młodszy na pacynki zakładane na palce.
Jeszcze muszę coś wymyślić na ich urodziny- starszy na początku stycznia, 40 dni pózniej są urodziny drugiego.
Może mnie coś olśni do tego czasu.
jasne, że najfajniejszy prezent to taki zrobiony samemu, niejako "od serca", a nie jakaś tam duperela kupiona na odwal się, bo tradycja taka, która i tak szybko znajdzie się na wysypisku śmieci... niestety tak jest to czasem pojmowane, gdy z tradycji robi się instytucja, także wśród dzieciaków, które jeszcze do tego potrafią rościć...
OdpowiedzUsuń...
jak najbardziej popieram apel o nie dawanie zwierzaków bez przemyślenia... kiedyś trzeba było rozprowadzić kilka kotków /za darmo zresztą/, dałem ogłoszenie i następny dzień telefon nie próżnował... między innymi zadzwoniła kobitka pytając, czy kuweta jest w pakiecie, a przy okazji wygadała się, że to ma być prezent na komunię... bez wahania skłamałem, że oferta już jest nieaktualna...
p.jzns :)...
Z tradycjami jestem ogólnie rzecz biorąc na bakier.
UsuńNp. nie świętujemy imienin, ale urodziny,a wszelkie święta to po prostu dni wolne od pracy. Zresztą na emeryturze ciągle mam wolne od pracy.
Dziecko mojej sasiadki zostało przed laty obdarowane przez swych dziadków pieskiem- żal mi tej psinki ogromnie, całymi dniami siedzi sama w domu, a spacer to pójście z pańcią na zakupy do sklepu, który jest mniej niż 100 m od naszej klatki schodowej. Gdy wszyscy wyjeżdżają zostawiają psinę w domu i 3 razy dziennie przychodzi jakaś młoda osoba by ją wyprowadzić.
Dziecko już chodzi do gimnazjum, ale psa ma w nosie, nigdy z nią nie wychodzi.
Miłego;)
do tej pory pamiętam chorą sytuację z jeżami "komunijnymi", które potem wylądowały wszystkie w ogródkach i parkach... co prawda gatunkiem inwazyjnym się nie stały, ale stało się coś innego, po prostu szybko wyginęły w obcym środowisku...
Usuń...
nasze prywatne, domowe tradycje kompletnie się nie pokrywają z "ogólnymi"... mnie zaś nawet się zdarzyło, że taka żelazna pozycja, jak Sylwester stała się świętem ruchomym, bo akurat taka zaszła sytuacja :)...
miłego :)...
To była jakaś moda na "jeże komunijne"? Jakoś o tym nie słyszałam. A tak ogólnie rzecz biorąc to ludziom chyba naprawdę pomieszało się w głowach z tymi prezentami z okazji Komunii.Gdy ja byłam u I Komunii, to z tej okazji dzieci dostawały jakieś pamiątkowe dewocjonalia z rodzaju ryngraf, jakiś szkaplerzyk na złotym łańcuszku albo jakieś wyszukane książeczki do nabożeństwa a z tych bardzo bogatych domów (znaczy z elit komunistycznych) to nawet zegarki, zapewne radzieckie, bo polskich jeszcze nie było.Jedyną ekstrawagancja to było nakręcanie dziewczynkom w przedzień urocZystości włosów na paplity, . I z tego co pamiętam sukienki komunijne w niczym nie przypominały sukien ślubnych typu "biała beza"- fason był raczej nieco zbliżony do worka pokutnego z falbankami i paskiem.
UsuńMnie tam zawsze było obojętne czy przetańczyłam całą noc z okazji Sylwestra czy z innej okazji. Wszak szło o taniec, no nie?
Miłego;)
Dawno juz zlikwidowalam prezenty swiateczne w mojej rodzinie. Jak mam komus cos dac to daje bez czekania na swieta. Sama tez juz nie chce nic dostawac, mam wystarczajaco duzy problem jak sie pozbyc tego co mam.
OdpowiedzUsuńMy sobie czasem coś kupujemy wspólnego, np. ekspres do kawy, albo coś nowego do domu i mówimy, że kupiliśmy sobie prezent.
UsuńMnie pomogło w pozbyciu się nadmiaru ciuchów kupienie po remoncie mieszkania nowych mebli, które są równo o połowę mniej pojemne od poprzednich.
Miłego;)
Tu, gdzie mieszkam, nie ma problemu z nieudanymi prezentami - wszystkie lądują w sklepach charity. Jest z nich więc jakiś pożytek. Własnoręcznie robione prezenty uwielbiam, ale wiem, że dużo ludzi jednak ich nie docenia i tak jak pisze Ewa, uważa Darczyńcę za sknerę.
OdpowiedzUsuńWiesz, gdy weszły do użytku pierwsze maszyny dziewiarskie to producenci swetrów specjalnie prowokowali błędy w wyrobie, żeby wyglądał na wyprodukowany ręcznie.
UsuńPrzed laty moja koleżanka żyła w Szwecji z produkcji własnych rąk- robiła swetry na drutach i nie miała żadnych problemów finansowych.Dwa swetry miesięcznie wystarczały na opłacenie mieszkania i jedzenie.
Zasmuciło mnie to, co napisała Ewa. A Ewa ma zręczne paluszki i potrafi różne piękne rzeczy wyczarować "z niczego".
Ja lubię dostawać prezenty, ale o wiele bardziej wolę dawać. naprawdę. To wielka frajda zobaczyć, że ktoś się cieszy, że trafiłam z tym prezentem. I zawsze się staram, choć własnymi rękami niczego nie robię. Nie potrafię. I jeszcze staram się cieszyć, gdy ja dostaję - nawet jeśli prezent jest nietrafiony, co się zdarza.
OdpowiedzUsuńIwonko, a guzik umiesz przyszyć? Bo jeśli potrafisz przyszyć guzik i zszyć coś co jest rozprute, to reszta jest tylko kwestią chęci i zainteresowania tematem.
UsuńNie trafione prezenty- dość podłamująca sprawa, gdy ktoś bliski daje ci taki prezent. Gdy spotka mnie taka historia od kogoś mało ze mną związanego- nie mam żalu i nawet się cieszę, przynajmniej zewnętrznie.
Umiem przyszyć guzik, umiem coś skrócić, naszyć łatę, podszyć spódnicę i takie tam. Ale w życiu nie zrobiłam konkretnej rzeczy sama. Wróć - kiedyś jakiś szalik na drutach. Wiesz, ja jestem z tej epoki, gdy na zajęciach praktycznych uczono szycia, gotowania, cerowania, haftowania itp. "Dżendera" nie było, chłopcy mieli swoje lutownice a my garnki, igły i nici
UsuńW podstawówce zmuszano nas do szycia bluzek i to dla siebie. Oczywiście w grę wchodziło szycie ręczne, bo maszynami do szycia dysonowały tylko krawcowe.Nienawidziałam wtedy: szycia, haftowania, robienia mereżki. A gdy już wyszłam za mąż sporo dama dla siebie szyłam i to ręcznie. Obiecywałam sobie,że gdy wreszcie kupię sobie maszynę....
UsuńKupiłam i najchętniej szyłam nadal ręcznie.
A potem dostałam napadu haftowania, powstawały całe obrazy, takie 50x 30 cm lub 50x 70, teraz wiszą u znajomych pań.Pózniej wsiąkłam w technikę decoupage. No a potem, też nagle- zaczęłam robić biżuterię koralikową. I jakoś mnie to nadal trzyma;)))
A tak dla równowagi to potrafię zrobić wszystkie naprawy domowe a z marketów najbardziej lubię te budowlano-narzędziowe, gdzie niemal w głos zachwycam się np. malutką szpachelką lub laubzegą, taka w sam raz rozmiarem do damskiej dłoni.
Mam w tym roku właśnie rozmaite pychoty w słoiczkach do rozdania pod choinkę. Kupię tylko koszyczki, by w nie upchać...
OdpowiedzUsuńTo są naprawdę świetne prezenty!!!
UsuńJakaś dziwna jestem chyba, bo bardziej lubię dawać prezenty...
OdpowiedzUsuńAle też bez przesady.Takie wzajemne obdarowywanie się na zasadzie - dać aby dać - jest bez sensu.
Też lubię dawać, ale czasem, gdy kogoś mało znam, to mam problem. Bo co dać komuś, kogo ledwo, ledwo znam a zostałam ( nie wiem dlaczego) zaproszona na imieniny? Tradycyjny "sztywny bukiet" dla faceta lub "miękki bukiet" dla kobiety to jakieś takie miałkie mi się wydaje.
UsuńA ja lubię i dawać, i dostawać, i to właśnie niespodzianki. Czasem robię sama, czasem kupuję. Jakby co, zawsze są ksiazki... dla mnie prezent idealny, chociaz rodzina boi sie kupowania mi książek, bo zwykle i tak sama je sobie kupuję, i nie wiedzą, czy już czegoś nie posiadam. Mąż ma dar zaskakiwania mnie czymś uroczym, szalenie to miłe. I uwielbiam te chwile, gdy dzieciaki wyciągają paczki spod choinki i niecierpliwie rozszarpują opakowanie. Teraz już wnuki... ale i dzieci, te dorosłe, to lubią. Zwierzaki nigdy nie wchodziły w grę, tu się w pełni z Tobą zgadzam, to nie zabawka.
OdpowiedzUsuńA z ciekawostek - nijak nie umiem nauczyć najstarszej córki, bardzo dorosłej, by ładnie ucieszyła nawet z nietrafionego prezentu... ona jest bardzo szczera...
Mój mąż, odkąd kupił mi książkę, którą już posiadałam, przeszedł na prezenty "oczekiwane" i lubi by taki prezent kupować razem.
UsuńKiedyś strasznie się biedak męczył, bo wydawało mu się, że wszystko to, o czym się wyrażam w sklepie z entuzjazmem, to zapewne chciałabym mieć. Teraz, gdy o czymś mówię, że podoba mi się, zaraz się pyta- a chciałabyś to mieć?
Moja córka ma ten sam feler i dlatego zawsze z nią ustalam co chciałaby dostać i zawsze daje mi trzy możliwości do wyboru. Z tym, że ta szczerość jest zawsze skierowana tylko do rodziców, jeżeli dostanie coś nietrafionego od kogoś innego to nawet się potrafi mile uśmiechnąć.
W ub. roku rozpakowywanie prezentów dwóch Krasnali trwało ze dwie godziny, bo każdą rozpakowaną rzeczą natychmiast zaczynali się bawić. Gdy już wszystko zostało rozpakowane, najstarsze dziecko (czyli mój zięć) składało lego "remiza strażacka wraz z wyposażeniem" niemal do północy a Krasnale czekali cierpliwie aż tata skończy. Potem grzecznie poszli spać.
Prezenty, cieszę się gdy daję, mnie bardzo cieszy mina gdy obdarowany otwiera opakowanie a jest tam to co go interesowało ale zapomniał już o tym. A prezent zamówiony, no będzie taki bo zamówiłam i dałam wybór nie ma w tym otwieraniu, zaglądaniu ciekawości, iskierki, błysku w oku. Bywa i tak że niby nie trafiony a jednak później okazało się że bardzo trafiony. A więc szkoły są dwie. :) Dobrego wieczora i zaciekawienia a co dostanę pod choinkę może miło niespodziankę? :)
OdpowiedzUsuń"Podchoinkowe" moje prezenty już dotarły i oczywiście już "studiuję", bo to książki. Wykorzystałam obniżkę Wydawnictwa Amber i zamówiłam sobie 3 książki.
UsuńSerdeczności, ;)
Ja chyba jestem jedną z niewielu osób, która uwielbia dostawać prezent, który jest uważany za "zapchajdziurę", czyli skarpetki! :)
OdpowiedzUsuńŁadne, dobre gatunkowo a do tego funkcjonalne skarpetki to świetny prezent i często taki prezent robię sobie i bliskim. Bo jak nie cieszyć się gdy dostaniesz podkolanówki przeznaczone do długich podróży w pozycji siedzącej? Albo specjalne skarpetki do trekkingu?
UsuńAlbo legginsy cienkie ale ogromnie ciepłe i mięciutkie? Albo skarpetki "zwykłe" ale w moją
ulubioną kratkę łączącą róż z popielatym?
Miłego,:)
Bardzo trafne stwierdzenie, trafiony prezent równa się bólowi głowy.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jakaś organizacja powinna co roku przeprowadzać akcję uświadamiającą, że zwierzę to istota czująca i nie może być prezentem. Przyjęcie zwierzaka pod dach to przyjemność, ale i obowiązek na kilkanaście lat. Poruszyłaś temat bardzo, bardzo ważny zajęto się karpiami, a temat psów, kotków i innych żywych prezentów jakby mało nagłośniony.
Pozdrawiam.
Nie wiem na jakiej zasadzie człowiek przyznał sobie palmę pierwszeństwa pośród innych zwierząt. Jest to wyraz ogromnej arogancji i zupełnej nieznajomości świata zwierząt.
UsuńNajprościej byłoby gdyby każdy dręczyciel zwierząt był poddany takim doznaniom jak to dręczone zwierzę. Bo tak się składa, że najłatwiej coś komuś udowodnić "doświadczalnie".
Zastanawia mnie skąd w ludziach takie zamiłowanie do zajadania się karpiem- jest naprawdę sporo znacznie smaczniejszych od karpia ryb. I drugie pytanie- a nie można by zamiast tej ryby podać omletu usmażonego w foremce w kształcie ryby ewentualnie upiec w tym kształcie ciasto z postnym nadzieniem?
Z obowiązującego polskiego menu wigilijnego to ja
naprawdę niewiele pojem- bo albo nie lubię albo nie mogę z przyczyn dietetycznych.
Miłego;)
Droga Anabell od zawsze jestem zwolenniczką prezentów
OdpowiedzUsuńwłasnoręcznych", bo one świadczą o tym, jak bardzo nam na obdarowanym zależy. Jednak w przypadku osoby tak uzdolnionej jak Ty, trudno byłoby zrobić coś oryginalnego. U mojej rodziny(siostra, jej dzieci, wnuki, także mój syn i synowa)liczą się prezenty tylko kupione, a jak sama zauważyłaś przy rodzinie większej niż 3 osoby, to może być spory wydatek nie tylko dla emeryta czy rencisty. Jestem przeciwniczkom kupowania prezentów dla samego faktu, że trzeba coś dać. Z okazji zbliżających się Świąt życzę Tobie wspaniałych pomysłów, całej Rodzinie zdrowia, Krasnalom interesujących zabawek i pomyślnego Nowego Roku.
Myślę, że najważniejszą sprawą w instytucji dawania prezentów powinna być chęć zrobienia komuś przyjemności, co niewątpliwie jest związane z pewnym wysiłkiem umysłowym, a w dobie wysokiego utechnicznienia życia ludzie niechętnie myślą. Myślenie o prezentach sprowadza się dziś głównie do sprawdzenia zasobności swego portfela, bez zastanowienia się czy prezent sprawi radość czy nie.
UsuńNie jestem wcale utalentowana, mam tylko manualne ADHD. I jest wiele rzeczy których nie
umiem zrobić perfekcyjnie. I zachwyciłabym się gdyby mi ktoś zrobił piękną ażurowa chustę na drutach lub obrębił cieniutkim kordonkiem chusteczkę do nosa albo ją ozdobił malutkim haftem.
Iwono- a ja Ci z całego serca życzę by wszystkie Twe zdrowotne dolegliwości zmalały a najlepiej by Cię opuściły na zawsze.