......myślę i myślę niczym pewna polska piosenkarka.
A myślę o tym, czego naprawdę mi brak i już wiem - otóż brak mi bardzo
wychodzenia z domu.
Mam co prawda do przeczytania bardzo mądrą książkę, ale chyba to pęknięcie
kości w jakimś stopniu uszkodziło mi przy okazji resztki mego intelektu.
Ta mądra książka to Daniela Kahnemana "Pułapki myślenia.O myśleniu szybkim
i wolnym".
Autor jest profesorem psychologii Uniwersytetu Princeton, a w 2002 roku
dostał Nobla z dziedziny nauk ekonomicznych za psychologiczne odkrycia,
które podważyły model racjonalności ludzkich osądów i decyzji.
Przebrnęłam przez pierwszy rozdział i książka wróciła na półkę. Ale kiedyś
ją przeczytam.
W szpitalu przeczytałam w trzy dni piękną ( dla mnie) książkę Salmana
Rushdie "Ziemia pod jej stopami".
Ilekroć czytam powieści Rushdie'go zżera mnie obrzydliwa zazdrość i smutek-
dlaczego, choć tak bardzo lubię pisać, natura nie obdarowała mnie takim
talentem i wyobraźnią???
To piękna powieść o miłości, namiętnej a jednak nieco dziwnej i jak zawsze
u Rushdie'go o zderzeniu kultur, obyczajów, o życiu poza krajem swego
pochodzenia. O życiu które z daleka jawi się jako coś pięknego, wyśnionego,
ale w rzeczywistości takie nie jest i niesie wielkie rozczarowanie.
Po kilku dniach telefonowania do lekarza rodzinnego udało nam się wreszcie
dodzwonić i w piątek mam wizytę, na której powinnam dostać skierowanie na
rehabilitację, dalsze ewentualne leczenie jakimiś lekami oraz skierowanie na
kontrolne Rtg. Nie powiem że mnie to raduje, bo tak naprawdę mam już po
uszy tej kontuzji i jej leczenia.Tuptam po domu o jednej kuli, czasem zdarzy mi
się jej zapomnieć i sobie tuptam "normalnie", ale pamiętam o niedociążaniu
lewej nogi.
Wreszcie dokończyłam rozgrzebane kolczyki i wreszcie je odesłałam - mam
nadzieję, że będą noszone. Tuż przed tą kontuzją miałam do skończenia tylko
jeden kolczyk i tak się to wszystko przeciągnęło.
A wczoraj wpadła mi w ręce wariacka robótka, czyli decoupage pudełka -
tyle tylko, że jadąc tu zlikwidowałam wszystkie swe przydasie do tej zabawy.
Już kilka lat nie robiłam nic tą techniką i teraz kombinuję niczym koń pod
górę jak sobie poradzić bez materiałów przeznaczonych do tego celu.
Ale skoro młodszy Krasnal ma zapotrzebowanie na takie pudełko muszę się
sprężyć i coś wymodzić. Na szczęście pudełko jest małe, a Krasnal nie zna
się na prawdziwym decoupage'u, więc jakoś to będzie.
Na moim podwórku zaczyna czuć wiosnę drzewko śliwki - są malutkie
pączki listków i coś jakby mini pączki kwiatowe. Ale drzewa wzdłuż mojej
ulicy wymachują na wietrze nagimi gałęziami a na platanach, niczym małe
bombki na choince, dyndają platanowe "orzeszki". Gdy naprawdę przyjdzie
wiosna- spadną.
Jak mu sie spodoba, to bedziesz musiala dokupic narzedzia so dekupazu :))))
OdpowiedzUsuńJa juz nie wiem, na co czekam bardziej: na ciepelko czy na zabranie ode mnie psow szkudnikow?
Basiu, przecież jasne, że czekasz na obie rzeczy na raz.Córcia zabierze psy i zaraz pogoda się poprawi.
UsuńA co Ci znów zeżarły???
Tu było dziś łudząco- bo nawet było słońce, ale, jak to określił mój osobisty, rześko, bo wieje wiatr.
Zafundowałam sobie dziś fryzjerkę do domu.Już od 15 minut siedzę w lustrze i nie mogę się nacieszyć-wreszcie nie mam szopy na głowie tylko
ślicznie obcięte króciutkie włosy.
Szkudniki zagryzly dzisiaj na smierc mala pileczke z kauczuku, polowe zezarly, mam nadzieje ze w kawalkach... znow dostaly pol kilo kiszonej kapusty, moze jakos przetrawia te pilke? (kapuste przeplukuje troche w zimnej wodzie, zeby nieco soli usunac).
UsuńNo co ja z nimi mam! Laza za mna jak dusze potepione, zebym im nie zginela gdzies, na przyklad w piwnicy, albo w lazience...
Mam wrazenie, ze sa duzo wieksze niz jak przyjechaly, a cwaluja dziesiec razy szybciej! Jak stado koni na westernach! Poza tym skacza juz do klamek, a w drzwi wala tak, ze futryny drza. Chyby za duzo je karmie i maja za duzo sily :)))
Jeszcze dziesiec dni........... :((((((((
Basia wytrzymaj, Basia wytrzymaj....... :)))
Jeszcze trochę a w Twojej okolicy zabraknie kwaszonej kapusty! A sprzedawczyni nie dziwi się,że nagle tak się rozmiłowałaś w tej kapuście?
UsuńOj, z tymi drzwiami to nie fajno, bo masz przecież jedne drzwi ze szkłem, a te głupole jak się do nich przymierzą to nie odpuszczą. A może niech wet da coś na uspokojenie tych małych wandali?
Trzymaj się to TYLKO 10 DNI!!!!!
Ha! Przewidzialam to, i te drzwi ze szklem sa obite sklejka :)
UsuńJuz tylko 9 dni!!!!
Myślę, że jesteś dla siebie zbyt surowa, czytałam fragmenty Twoich opowiadań i dla mnie to mistrzostwo po prostu, a tematyka czy przemyślenia inne od Twoich wynikają z innego doświadczenia.
OdpowiedzUsuńGdy bywałam zmęczona lub chora marzyłam, by pobyć w domu, ale po paru dniach już mnie nosiło.
Zapisałam się na jutro do lekarza, bo albo coś mi jest, albo to przesilenie wiosenne. Okaże się , może znów wyjdę na symulantkę...
Tez tak mialam i niestety wyszlam na... symulantke!!!
UsuńTylko po co? Nie pracuje, nie chodze do szkoly, zwolnienia nie potrzebuje... ??? :)
Przedwiośnia są straszne- organizm spragniony ciepła i słońca a tu jakieś dziwne pogody - na termometrze +6 a zimno jakby było koło zera.Poza tym zapewne krążą w szkole jakieś infekcje, dzieciaki łażą zakatarzone i rozpylają wirusy. W ub. zimę oboje zaraziliśmy się od dzieciaków- one miały tylko katar, a mnie od razu wysiadły zatoki i dwa tygodnie miałam z głowy.
UsuńJa po prostu nie umiałabym napisać powieści- brak mi "rozmachu".Rushdie pisze niesamowicie długimi zdaniami, ale robi to tak, że jakimś cudem nie gubię się w tej rzece słów.
Talentów do robótek ręcznych to ja nie mam,
OdpowiedzUsuńwięc co byś nie zrobiła na pewno jest ładne a nawet piękne...
U nas nie czuję nic a nic wiosny niestety...
A tak bym chciała już częściej i więcej wyrywać się z domu,
zeszłoroczna chora wytrąciła mnie z rytmu życia wrrr...
Współczuję tobie i życzę rychłego zakończenia badań i leków,
wiem co to znaczy ...
U was wiosna jest wcześniej , więc ona może doda ci siły ...
No nie wiem jak to będzie z tą wiosną - jest wyraźnie w krzywą kratkę - ciągle wieją jakieś zwariowane wiatry, raz na kilka dni nagle robi się ciepło, np. +12, by w dwie godziny potem było znów zimno. Istne wariactwo.
UsuńNa razie nie ma czego zalowac z tym uwiezieniem w domu, bo na dworze jest tak paskudnie, wieje i pada albo szaleja orkany, wiec nie ma tego zlego. Bardziej byloby zal, gdyby slonce swiecilo. Tymczasem rehabilituj sie, bo wiosna w koncu nadejdzie.
OdpowiedzUsuńWiesz, ale jakieś dziwne te pogody, bo nawet bywa słońce, ale jednocześnie wieje bardzo zimny wiatr i temperatura odczuwalna nijak ma się do tego co wskazuje termometr.
UsuńCiekawa jestem jak będzie ta rehabilitacja wyglądała, bo na mój gust to trochę taka "musztarda po obiedzie".
Ale kilka masaży to bym z chęcią wzięła.
Tak za bardzo za wychodzeniem z domu nie tęsknij – wcale nie jest przyjemnie. ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, że przejrzałem?! Twoje trzymanie kciuków pomogło, żadnych powikłań, a dzisiejsze badanie wykazało, że teraz to ja okularów nie potrzebuję nawet do czytania. Bosko... ;)))
Asmo, gratuluję, dobrze poszło! Ale pomimo udanej operacji zacznij łykać "Luteinę". Do nabycia bez recepty.
UsuńNaprawdę chroni wzrok.
Co Ty mi proponujesz?! ;))) Luteina – to lek poprawiający prawidłowy cykl miesiączkowania oraz na utrzymanie ciąży. Chyba zapomniałaś, żem facet i na tyle stary, i żadne gender mi w głowie ;)
UsuńMam krople i specjalne chusteczki do mycia twarzy (odkażające). Byłem wczoraj na badaniu kontrolnym. Okazało się, że wszystko jest w należytym porządeczku i..., pod żadnym pozorem nie wolno mi nosić okularów (do czytania miałem plus trzy). Widziałem wszystkie rzędy literek na tablicy kontrolnej, nawet tę na samym dole, lepiej, mogłem odczytać jeszcze mniejsze cyferki oznaczające numer rzędu. Tak dobrze to ja ostatni raz widziałem w wieku trzydziestu kilku lat! Teraz jeszcze tylko lewe oko. Obawiam się czy ja wtedy nie będę widział jak rentgen :D
Udanego dnia i pozbycia się bólu.
To dziwne, że nie wiesz o tym innym aspekcie działania luteiny.Kotku, dostałeś soczewkę korygującą starczą nadwzroczność i dlatego tak dobrze widzisz.Dobrze sie składa, że nie masz żadnej wady wzroku, tylko zwykłą nadwzroczność związaną z wiekiem. Mój ma astygmatyzm i będzie jednak musiał nosić okulary, bo to wada którą trzeba korygować.
UsuńDzień miałam miły a poza tym nic mnie nie boli.
Miłego;)
Ojojojoj! W temacie Salmana Rushdiego zgody między nami nie będzie. Mogę tylko pogratulować Chomeiniemu trafnej decyzji - takich durnych pisarzy należy eliminować. Przebrnąłem przez "Szatańskie wersety" tylko dlatego, że byłem chory, leżałem w łóżku i niczego innego do czytania nie miałem. Jak żyję, nie czytałem równie pochrzanionej książki!
OdpowiedzUsuńGeneralnie nie lubię powieści, spłodzonych przez Daleki Wschód. Tam potrzeba czterech rozdziałów, żeby facet przeszedł z jednej strony ulicy na drugą, zastanawiając się przy tym nad każdą kostką w bruku i wyobrażając sobie, o czym ona mogłaby myśleć, gdyby myślała.
No, ale skoro Tobie się podobało, to jestem w stanie przerwać prace nad bombą, którą miałem zamiar podrzucić mu do mikrofalówki. Ale robię to tylko dla Ciebie.
Oj, jak trafnie ujales to co mnie od jego i podobnych ksiazek odstrasza. Nigdy ale to nigdy zadnej nie przeczytalam poza paroma kartkami. I nigdy nie umialam powiedziec o czym byly. Musze miec zachodni umysl i dusze.
UsuńDlaczegoś Wszechświat cię spowolnił :-) Ty się dobrze zastanów. Czytałam większość już twoich opowiadań, wszystkie ciekawe, pełne świetnych obserwacji i znajomości natury ludzkiej. Nie czepiaj się, doceniaj :-) I doleczaj się , bo wiosna tylko paczyć :-)
OdpowiedzUsuńBo ja ciągle mam gdzieś z tyłu głowy utkane, że jeszcze tylu rzeczy nie wiem, nie potrafię a życie mija niczym
Usuńpershing wystrzelony z wyrzutni.Zupełnie jakby w innym wymiarze miałyby mi być te wiadomości potrzebne.A może to dlatego, że biologicznie jestem 10 lat młodsza od swej metryki?
Tak wyceniają mnie lekarze. Nie czepiam się, ale szkoda, że żadnej powieści nie napiszę.;)
Tak to jest, ze gdy się nie ma czasu to się marzy o siedzeniu w domu, a gdy nie możemy wyjść, to po paru dniach czujemy się jak w więzieniu... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńU sasiada trawa zawsze bardziej zielona :)))
UsuńBardzo zmieniły mi się tu obyczaje, w Warszawie mogłam bez problemu siedzieć całymi dniami w domu. Tu mnie jednak "coś wyciąga".To coś to chęć włóczenia się po starym Berlinie, gapienie się na stare , ale zadbane domy, z których każdy jest inny.
UsuńNiestety o literaturze to my wspólnie niepogadamy, a wierzę że nadejdzie taki czas że i ja będę czytać coś innego jak codzienna gazeta, ech robótki.... i do tego też tęsknię jedna stoi w rogu rozpoczęta i czeka na mnie
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc to ja tu jakoś robótkowo nie błyszczę. Od przyjazdu zrobiłam zaledwie kilka drobiazgów.
UsuńZupełnie nie wiem jak to się dzieje, że ciągle mam tak mało czasu!
Tesknisz do tych slicznych, drewnianych klocuszkow? Jezeli tak, to zazdroszcze! Strasznie!
OdpowiedzUsuńWazne ze robisz postepy - nawet sie zapominasz i samodzielnie chodzisz:) Wkrotce to wszystko minie, za ten czas pogoda sie ustabilizuje i wszystko wroci na swe miejsce, jakby nigdy nic. Tego zycze.
OdpowiedzUsuńJest zdecydowanie lepiej więc się zastanawiam co będzie na tej rehabilitacji. Bo codziennie rano sama ćwiczę to co wiem o rehabilitacji złamanego stawu biodrowego. Tyle tylko, że ja nie miałam złamania a maleńkie pęknięcie.
UsuńSerdeczności;)
Tak się cieszę, że idzie ku lepszemu. Może Ci podesłać parę serwetek???? Myślę, że brakowało Ci czasu, bo jednak dodatkowo wnuki zajmują sporo z tej wolnej części dnia.
OdpowiedzUsuńJa wróciłam w sobotę po kilkudniowym dyżurze z dwójką uparciuchów. Wszyscy ciągle się dziwili, że dzieci grzeczne i że dałam radę. Po prostu używałam mózgu, bo po to podobno on jest. Przyznaję jednak, że z przyjemnością wróciłam do domu i rzuciłam się do malowania. Nie odchodzę od sztalugi.
Chyba już mogę rozmawiać z "Galernikami" o terminie wystawy. Powoli się rysuje jej kształt. :-)
Joasieńko, Ty masz wrodzony talent pedagogiczny, tylko o tym nie wiesz.Spójrz jakie cuda tworzą pod Twoim kierunkiem dzieci i dorośli.Serwetek nie podsyłaj, tu w każdym sklepie jest obłędny wybór serwetek.Zabrakło mi "primeru", więc go zastąpiłam białą akrylową farbą, a klej po dodaniu kropli wody dał się użyć. Lakier akrylowy mam co prawda w sprayu (nie lubię takiego) no ale to tylko jedno, małe pudełko, "wyrobię". Poza tym nie wiem gdzie upchnęłam po przeprowadzce papier ścierny "800", więc dziś chyba zacznę poszukiwania- musi gdzieś być, tylko nie pamiętam gdzie go upchnęłam.
UsuńA i tak nie zamierzam się więcej bawić w decoupage.
Tu "surówki" do decoupage'u są bardzo niskiej jakości, u nas nawet w Empiku są lepsze.
To ja CZEKAM NA TE OBRAZY!!!!
Trzymam kciuki, za jak najszybszy powrót do zdrowia. A co do tej powieści, to nie zarzekałabym się. Z tych Twoich opowiadań można by ułożyć niezły zbiorek. Uściski.
OdpowiedzUsuńTak, są tylko dwa problemy- kto to wyda i da na to pieniądze. Ja nie mam pieniędzy na taką niepewną inwestycję.Wracam do zdrowia, wracam, nie łatwo mnie dobić;)
UsuńI codziennie rano ćwiczę. Powinnaś się zainteresować ćwiczeniami izometrycznymi mięśni. To proste i skuteczne i możesz to robić nie wstając z łóżka.Wrzuć w wyszukiwarkę "ćwiczenia izometryczne mięśni".Po miesiącu będziesz sie lepiej czuła.
Miłego;)
No tak,jak Krasnale potrzebują to babcia musi,nie ma to tamto ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, Ty też to miewasz;)
UsuńJuz blizej niz dalej i tego sie trzymaj. Jeszcze troche i bedziesz biegac.
OdpowiedzUsuńDziś byłam w sklepie- ale tylko o jednej kuli. I wcale się nie złachałam, nic mnie nie boli. W piątek rano i tak muszę wyjść do lekarza, więc dziś był rekonesans jak się tupta po mieście o kuli.Powiedziałabym, że lepiej niż po domu.
UsuńA ja, jak wiesz pewnie z mojego blogu, czytam książkę biograficzną poświęconą Pani Ćwierczakiewiczowej. Co to była za fascynująca osoba. Zdrowiej
OdpowiedzUsuńPowiem Ci coś w sekrecie- większość kobiet jest fascynująca, ale by to dostrzec trzeba im poświęcić nieco uwagi.;)))
UsuńGdy byłam dzieckiem często przeglądałam jej książkę pt. "Obiady na każdy dzień roku". Ogromnie mi się podobała i nie mogłam biedula pojąć, czemu u nas w domu nie ma "dziewki", która ucierałaby mak z cukrem i żółtkiem, koniecznie w jedną stronę.I dlaczego nikt u nas świni nie rozbiera i nie zostawia podrobów dla czeladzi.Brak owej czeladzi też mnie dręczył. Zdrowieję, dziś byłam już w sklepie.
Wstyd się przyznać, ale nie czytałam Rushdie'go. Muszę szybko nadrobić. Aniu, jak cię trochę znam to po domu brykasz jak się patrzy. Lepiej jednak nie zapominaj, że jesteś kontuzjowana. Uściski
OdpowiedzUsuńIwonko, to żaden wstyd. Rushdie "łatwy nie jest" i wyobrażam sobie jak trudno go tłumaczyć. Poza tym Polska jakoś nie miała bliskich spotkań z Indiami, islamem, tematyka jego książek raczej nie jest nam bliska. Do "Szatańskich wersetów" podchodziłam jak pies do jeża. Gdy czytałam "Grimusa" to kilka razy cofałam się, bo w pewnej chwili treść zaczęła być dla mnie niezrozumiała, ale nawet gdy przeczytałam dany fragment po raz drugi to nie mogłam sobie jakoś tego ułożyć w całość.Tę ostatnią książkę Rushdie'go przeczytałam niemal jednym tchem, miałam świetne warunki bo leżałam sama jedna w pokoju.Poza tym nawet te "kilometrowe" zdania były bardzo strawne, myślę,że to też zasługa tłumacza. W każdym razie nie zacznij czytania od "Grimusa", a do "Szatańskich wersetów" uzbrój się w cierpliwość, bo z początku możesz mieć wrażenie, że to wypociny jakiegoś świra, brednie, potem dopiero odkryjesz urok tej książki.
OdpowiedzUsuńIwonko, ja naprawdę nie szarżuję, nic mnie nie boli, no może poza zdrowym biodrem na którym śpię od 30 stycznia. Poza tym wcale nie śpi się fajnie z poduszką między nogami,żeby utrzymać staw biodrowy we właściwej pozycji.
Serdeczności;)