......a wróciłam do domu w niedzielę.
A po drodze widziałam :
Bramę Brandenburską w kilku kolorach:
Nie wiem kto to, po prostu wszedł mi w obiektyw
Teraz seria budynków Uniwersytetu
I kilka odsłon Katedry
Wszędzie były tłumy, na szczęście kilka ulic było zamkniętych dla
samochodów prywatnych, za to wjeżdżały olbrzymie autokary
turystyczne.
Ciągle mi ktoś właził w obiektyw i naprawdę trudno było fotografować, ale
jeszcze kilka fotek jest:
To po prawej to budynek Centrum Europejskiego, na którym wyświetlono mapę Europy
A to bracia Humboldtowie
A tu limuzyna moich marzeń - mogłabym zawsze pospać w drodze.
Jak się zapewne domyślacie "załapałam się" na święto światła w Berlinie.
Sporo się nachodziłam , chociaż pojechaliśmy samochodem, bo oświetlone
obiekty były w różnych miejscach i sporo trzeba było się nadreptać.
Dreptało mi się nieźle, zwłaszcza, że zaczęłyśmy z córką od wypicia po małej
szklaneczce "grzańca" a dzieciaki od konsumpcji bułek z czymś w rodzaju
klopsa na ciepło.
Wracaliśmy nieco krążąc po dawnym Berlinie Wschodnim, jako że rzadko
bywamy w tamtych stronach, zwłaszcza nocą. Nocą też mi się Berlin podoba.
No to idę spać.
To trafiła Ci się fantastyczna impreza, u nas bywają takie, ale zawsze musielibyśmy dojechać do innego miasta, a powrót tak późno nie jest fajny...
OdpowiedzUsuńLimuzyna super, ale z parkowaniem kiepsko:-)
Impreza zaczynała się od godz. 20,00. Sporo czasu zajęło nam znalezienie miejsca do zaparkowania (parking płatny do 22,00). Wędrówki w tym tłumie też nie były łatwe, bo ludzie przemieszczali się w różnych kierunkach,musieliśmy się dobrze pilnować by się nie pogubić, bo byliśmy z dziećmi. Zresztą zaskoczyła mnie ilość osób będących z całkiem małymi dziećmi. Hałas był spory, bo do świateł był dołączony dźwięk, a niemowlaki spały w swych wózkach snem kamiennym.
UsuńMocno się zastanawiałam jak się takim cudem motoryzacji bierze w mieście zakręty na wąskich uliczkach, a tych wąskich uliczek w Berlinie jest mnóstwo.
Takie festiwale swiatla zawsze robia wrazenie, ja na lodzkim cieszylam sie jak dziecko na widok mrugajacych i migajacych wszedzie swiatelek i ruchomych obrazow na scianach budynkow. Tylko w Lodzi mielismy wszystko skupione i pod reka oraz w zasiegu stop. A i tak sie nadreptalysmy. :)
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie córka orzekła, że z Wyspy Muzeów podjedziemy do Bramy Brandenburskiej "esbanem", bo to może jednak być za daleko dla mnie i to był dobry pomysł. Byłam zaskoczona, bo bardzo się zmieniło na Wyspie Muzeów. Berlin w dalszym ciągu wygląda w tamtych okolicach jak jeden wielki plac budowy...
UsuńPergamon nadal zamknięty.
Ale i tak jestem z siebie zadowolona, bo jednak sporo się nadreptałam.
Wyglada ze rzeczywiscie bylo ciekawie i wartalo dreptania.Mnie zabija chodzenie po betonach i asfaltach i dobrze mmasz ze dajesz rade.
OdpowiedzUsuńJak dobrze ze nie mieliscie deszczu, Anabelko.
Oczywiscie ze odsypiaj i wypoczywaj, nalezy Ci sie.
Położyłam się o 1,30 w nocy, wstałam o 8 rano. Deszcz zaczął kropić gdy mieliśmy do przejścia do samochodu ze 300 metrów, ale padał krótko i niezbyt intensywnie.
UsuńCałe szczęście, że pomimo tego pęknięcia kości nadal mogę normalnie chodzić.Serpentynko, może powinnaś zrobić badanie w kierunku osteoporozy? Ja na szczęście jej nie mam,dzięki czemu szybko się pęknięcie samo zrosło i uniknęłam implantu. Ta rehabilitacja też mi dobrze zrobiła.A poza tym dawno pożegnałam się z eleganckimi bucikami, chodzę w butach WalkMaxx, które chronią stawy kolanowe i nogi w nich pracują tak, jakby się chodziło boso po piasku, więc pracują prawidłowo wszystkie mięśnie nóg i mięśnie pośladkowe.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńImpreza wspaniała. Ja unikam tego typu atrakcji, ponieważ nie znoszę tłumów ludzi. Niestety, gdy coś ciekawego się dzieje, tam ludzie podążają.
Pozdrawiam serdecznie.
Też nie lubię tłumów, no ale byłam z córką, zięciem i dziećmi, nie pchaliśmy się specjalnie "do przodu", w ten największy tłum, co zaowocowało mniej udanymi zdjęciami.
UsuńSerdeczności alEllu;)
Takie nocne zwiedzanie jest po prostu magiczne!
OdpowiedzUsuńNocą nawet znane miejsca wyglądają inaczej niż w dzień, a ja w tych miejscach byłam ostatnio 5 lat temu.
UsuńWołami w nocy by mnie tam nie zaciągnęli, choć to pewnie fajna sprawa ;)))
OdpowiedzUsuńAle wydaje mi się, że idziesz dobrą drogą. Im więcej pozytywnych wrażeń, tym dla Ciebie lepiej.
Widziałam raz i....wystarczy.W przyszłym roku będą wyświetlane nowe obrazy, może dojdą jakieś nowe budynki jako tło.Podobno są tacy, którzy bywają na tych pokazach rok w rok. Ja na pewno w przyszłym roku nie pójdę.
Usuńdla mnie chyba jeszcze trochę za ciepło na grzańca, poszukałbym jakiegoś miodku na zimno... powinno jakieś stoisko gdzieś być, w końcu kiedyś to było wszystko nasze, słowiańskie...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Było wyjątkowo mało stoisk z jedzeniem - prawdopodobnie miasto zażądało zbyt wysokich kwot za licencję i nie było chętnych. Zapewne głównie dlatego, że pogoda ostatnio była w kratkę, a gdyby lał deszcz to frekwencja nie byłaby zadowalająca handlowców i nie wiadomo czy wyszliby chociaż na remis.Jeszcze nigdy nie spotkałam tu miodu pitnego.
UsuńWidoki robią wrażenie. Jeszcze większe musiały robić na żywo. A ten, co wlazł w obiektyw, przy Bramie Brandenburskiej, to Jarosław Kret - poznaję. Widać, wszędzie się wciśnie...
OdpowiedzUsuńZa każdym razem gdy wyświetlano coś nowego rozlegał się dość głośny aplauz, na szczęście staliśmy dość daleko od "tłumu", więc nie było to zbyt dokuczliwe.
UsuńW ogóle to było spokojnie, żadnych rozróbek, żadnych zapijaczonych ludzi- tu nie boję się być wieczorem na ulicy.Ludzie wyluzowani, uśmiechnięci, mnóstwo małych dzieci, z niemowlakami włącznie.
Kolorowo w tym Berlinie było :-)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej ma człowiek trochę rozrywki.
I to rozrywka na powietrzu, połączona ze spacerem.
UsuńTo musiało pięknie wyglądać, widuję podświetlone na kolorowo budynki, ale takiego pokazu obrazów nigdy nie widziałam.
OdpowiedzUsuńTakie wyjście na pewno poprawia nastrój natychmiastowo:)
W ubiegłym roku oglądałam tylko na YT ,ale na żywo robi większe wrażenie. Z tą poprawa nastroju to tak sobie, bo było mi zal, że mąż tego nie obejrzał. Tak jakoś przez całe moje życie wszystkie takie oglądania były wspólną rozrywką.
UsuńŁadne to.Kolorowe, rozświetlone budynki są takie radosne. Im jestem starsza, tym bardziej łaknę kolorów-wszędzie. Coraz bardziej lubię, jak jest mocno kolorowo, nawet na pograniczu kiczu.
OdpowiedzUsuńTu tylko fragmenty, trudno mi było fotografować, wiele zdjęć nie nadawało się niestety do pokazania, bo były nieostre. Kicz nie jest zły, tylko ma złą prasę;)
UsuńNie byłem jeszcze w Berlinie, a wygląda dość zachęcająco. Zaczepiłem tylko o nadmorskie miejscowości parę ładnych lat temu.
OdpowiedzUsuńAle na razie należy się cieszyć pogodą jaką mamy. :) Będziemy się martwić za jakiś czas, że wszystko idzie ku deszczowym, szarym dniom.
Pozdrawiam!
Berlin jest bardzo przyjaznym miastem dla turystów. Osobiście polubiłam to miasto już kilka lat wcześniej, tak od pierwszego wejrzenia.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście bardzo interesujący jest Berlin nocą w takim oświetleniu.
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać że twórcy tego oświetlenia mieli bardzo dobre pomysły. To wielka sztuka!
A Krasnalom się podobało???
Krasnalom się podobało, nawet się pilnowali by się nie zgubić. Już samo wyjście z domu w godzinach o których zawsze są zaganiani by się szykować do spania był wielką atrakcją. W tym roku były na jednym z hoteli wyświetlane obrazy twórców z innych krajów UE. Ale że się to zmieniało co chwilę, to już nie pamiętam co prezentował polski artysta.
UsuńCzy "Święto światła", to tylko niemieckie, czy ogólnoeuropejskie(a może światowe) jest? Bardzo mi się podoba pomysł "pokolorowania" różnych obiektów. U nas byłoby trudniej, gdyż wypadałoby zacząć od gmachu parlamentu, a jeszcze lepiej od zasiadających tam osobników, bo większość z nich jakaś taka bezbarwna, a może zszarzała od długoletniego zasiadania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDokładnie nie wiem, ale ma to coś wspólnego ze starosłowiańskim świętem światła. Ma to też coś wspólnego z grudniowym dniem św.Łucji. W Polsce najbardziej znane jest święto światła w Łodzi.To całkiem droga impreza do zorganizowania, bo wiadomo, że będą tłumy, że trzeba wszystko zabezpieczyć, zapewnić ludziom bezpieczeństwo. W Warszawie w Wilanowie od kilku lat jest taki mini festiwal świateł w przypałacowym parku w Wilanowie. Bezbarwność tych zasiadających w naszym Parlamencie bierze się głównie z ich poziomu intelektualnego.
UsuńW Berlinie jeszcze nigdy nie byłam. Może uda mi się pojechać na kolejny festiwal światła... Kto wie :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia fantastyczne :)
Berlin jest ładnym miastem, ale od chwili zjednoczenia Niemiec jest wciąż miastem w budowie , zwłaszcza ta część po byłej NRD.Na pierwszy wypad do Berlina dobrze jest pojechać w formie zorganizowanej wycieczki. A potem już organizować sobie samemu. Bo w Berlinie jest naprawdę dużo do zwiedzania. A w czerwcu i lipcu Berlin tonie w zapachu lip, bo to bardzo "zielone miasto".
UsuńAnabell, mieszkalam w Berlinie dokladnie w momencie zjednoczenia : to juz 30 lat!
OdpowiedzUsuńAz sie wierzyc nie chce, ze ciagle te wschodnia czesc buduja i buduja...
Czy nadal pobiera sie podatek od Zjednoczenia Niemiec?
Uwielbiam tego typu widowiska i chetnie bym wziela kiedys w tym udzial, choc ostatnio tlumy ludzi mnie przerazaja. A z drugiej strony nie da sie tego przezyc siedzac w domu,
to zupelnie nie to samo.
No ciągle jeszcze budują i budują. Głównie dlatego, że większość budynków enerdowskich miała elementy azbestowe. A uwolnienie budynku od azbestu to strasznie długa i droga sprawa. Nie można tego ot tak zburzyć, nie można dopuścić by fragmenty azbestu "fruwały" w postaci pyłu. No to rozbiera się fragment po fragmencie , ostrożnie. Przeżyłam to w Warszawie bo na osiedlu był jeden blok "zdobiony azbestem" Już samo odkuwanie tych elementów trwało miesiącami, każdy element musiał być ostrożnie składowany by się nie rozleciał.
OdpowiedzUsuńPoza tym chcą przeprojektować tę 8 pasmową ulicę żywcem zerżniętą z Moskwy i przerobić na normalną,pasującą do reszty. Tam jest bardzo trudny grunt, wszak Berlin na błotach stoi.
Powiem Ci, że ja też nie lubię tłumów, ale ani sekundy nie czułam dyskomfortu- może dlatego, że wszyscy byli uśmiechnięci, nikt się nie przepychał i ogólnie było miło.Mnóstwo osób było z dziećmi, rozpiętość wiekowa od kilku miesięcy do nastolatków.
Ojej, pozazdrościć takiej wycieczki. Córka dba o twoje atrakcje, cieszę się, że nie siedzisz w domu. Pozdrowienia Aniu
OdpowiedzUsuń