świecie.
Jest źle, a może być jeszcze gorzej.
Trochę się pośmiałam, ale tylko trochę, że książę Karol w pewnym sensie
doczekał się korony. To się chyba nazywa złośliwość losu. Młodziutki
już nie jest, ale ma ten bonus, że z całą pewnością będzie miał bardzo
dobra opiekę medyczną.
Wszędzie, pod każdą niemal szerokością geograficzną służba zdrowia ledwo
dyszy.
Brakuje lekarzy, pielęgniarek, łóżek, respiratorów, leków również, bo wszak
jeszcze nie ma na tego wirusa leku, a chorych przybywa.
Do znalezienia skutecznego leku daleko, do znalezienia szczepionki również
jeszcze daleko, pozostaje wiara we własny organizm, że być może przetrzyma
atak choroby no i cicha nadzieja, że może uda się nam nie zachorować.
A jak będzie - tego nie wie nikt.
Ciekawi mnie jedno - czy ten kraj, w którym wynajdą szczepionkę i /lub lek
na to paskudztwo solidarnie podzieli się swym odkryciem z innymi krajami
czy nie.
A tym, którzy siedzą w domu i są z tego powodu wielce sfrustrowani
proponuję trochę relaksu muzycznego, czyli ponad 2 godziny muzyki
znanej, lekkiej i przyjemnej:
Trzymajcie się zdrowo, dbajcie o siebie, konsumujcie jak najwięcej warzyw
i owoców.
Wlasnie uswiadomilam sobie, jak bardzo zmienilo sie nasze zycie. Przyjechala corka z Lubeki na weekend i przyszla do nas cos zabrac i cos nam dac. Rozmawialysmy na balkonie, ona w oddaleniu stojaca na ulicy, ja z poziomu balkonu. Pozniej wynioslam, co dla niej mialam, na klatke schodowa i dopiero nacisnelam otwieranie drzwi, a za chwile, kiedy ona juz odeszla, otworzylam drzwi i wzielam to, co bylo przeznaczone dla nas. Juz wiem, ze swieta spedzimy kazde w swoim domu, najwyzej polaczymy sie za pomoca konferencji telefonicznej.
OdpowiedzUsuńNie moge przesteac plakac...
Nie płacz- płacz nic nie pomaga. Masz jeszcze obok siebie męża, 2 koty i piesę. A ja będę zupełnie sama nadal, czyli aż do połowy lipca.To już niedługo, tylko kilka dni marca,30 dni kwietnia,31 dni maja,30 dni czerwca i 15 dni lipca, czyli jeszcze tylko 111 dni.
UsuńGdyby teraz przylecieli to musieli by siedzieć na kwarantannie, bo niezależnie od sposobu powrotu (chyba wrócą rozdzielnie- zięć samochodem jako bagażówka, córka z dziećmi samolotem) to muszą przejechać przez Danię.
Póki co dzieciaki nadal chodzą do szkoły, córka do swej pracy, choć Uniwerek tamtejszy rozpuścił studentów, zięć pracuje zdalnie, bo jego firma zamknęła w całych Niemczech swe oddziały. Podejrzewam, że tegoroczne wakacje to będą takie bardziej hardcorowe, bo nie sądzę by ta pandemia została do tego czasu "skanalizowana".
No a śniadanie Wielkanocne możecie zrobić na Skype.
anabell jesteś bardzo, bardzo dzielną kobietą
UsuńWarzyw i owoców jemy mnóstwo, nigdy w życiu nie robiłam tylu surówek i sałatek...
OdpowiedzUsuńMuzyczki posłucham, dziękuję:-)
Ja z powodu swej bezglutenowości jem sporo warzyw. Dziś zrobilam sobie fritatę z batatów. Klasyczna fritata to smażone kartofle zalane jajkami, ale ja wolę bataty.
UsuńRobi się to szybciutko, a ja ostatnio staram się jak najmniej czasu "stać przy garach".
exactly, wiara w siebie, we własne ciało, które jest mądrzejsze od umysłu, który czasem wpada na przedziwne pomysły, by to ciało skatować... a muzyka jest naprawdę niezłym patentem, aby umysł się wyluzował i nie wpadał na te pomysły...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Muzyka jest dobra na wszystko-nie wyobrażam sobie życia bez muzyki. Praktycznie cały dzień mam włączoną jakąś muzykę. Czasem taką jak ta, czasem klasykę.
UsuńMiłego;)
to u mnie jest inaczej, czasem mam okresy "muzykowstrętu", wolę wtedy ciszę, a w terenach zielonych muzyka w ogóle u mnie odpada... np. gdy wjeżdżam rowerem do lasu, to automatycznie wyłączam sprzęt i zdejmuję słuchawki...
Usuńp.jzns :)
Moja muzyka na czas zarazy to szanty, dawno nie sluchalam a takie to ladne, i Okudzawa, i w oczach mam od razu studia i rajdy :))))
OdpowiedzUsuńA w ogrodzie coraz wiecej pracy!!!
Co prawda pływałam na żaglówkach, ale nie śpiewaliśmy żadnych szant- chłopaki po zawodach byli skonani i nikomu śpiewy nie były w głowie.Przed zawodami szykowanie łódek, po zawodach szykowanie łódek i suszenie szmat, nikomu śpiewy nie były w głowie. Na regatach się nie śpiewało, to ci co się szlajali turystycznie to śpiewali. Turystycznie tylko raz pływałam ale tylko kilka dni.Poza tym sporo pływałam po Wiśle, a to mozół był jak licho.
UsuńLepiej się nie zastanawiać nad tym bo idzie zwariować - mam siostrę we Włoszech , miała kupiony bilet do Polski , miało być fajnie, świątecznie , nie muszę nic więcej mówić
OdpowiedzUsuńWszystkim ten wirus da popalić, bo tak naprawdę to niczego teraz nie można zaplanować.A już na pewno żadnego wyjazdu poza własny kraj zamieszkania.Biura podróży, wszyscy przewoźnicy, hotele, gastronomia- wszystko padnie. Olimpiadę przełożyli, ale fachowcy twierdza, że tylko rok jej opóźnienia to stanowczo zbyt mało i taki "zjazd" turystów może wywołać wtórny wybuch epidemii koronawirusa.
UsuńDla mnie ten trudny czas to również poróżnienie się z siostrą. Drogi nasze rozchodziły się od paru ładnych lat. Trudno mi zaakceptować przy sobie zwolenniczkę Pisu i fanatyczkę Radia Maryja. Kobieta pomimo wykształcenia przestała myśleć. Ostatnie poróżnienie miało miejsce niedawno i dotyczyło tego, że ośmieliłem się skrytykować panią Emilewicz, minister od rozwoju za to, że miała czelność powiedzieć, że Polska gospodarczo zyska na koronawirusie. Wiedziałem, że siostra nie potrafi myśleć samodzielnie, ale nie spodziewałem się, że poprze panią minister, bo to bardzo możliwe, że zyskamy jako kraj na epidemii. Pomyślałem sobie: cała Europa, Niemcy z Francją, Stany Zjednoczone, no chyba wszystkie kraje świata obawiają się globalnego kryzysu, a moja siostra jest innego zdania, choć jest księgową, więc na cyferkach powinna się znać lepiej ode mnie, zwykłego belfra, a ostatnio kierowcy. Właściwie to wiem, dlaczego ona tak... po prostu nie potrafi, nie jest w stanie powiedzieć czegokolwiek złego (słusznie złego na rząd pisowski. Na przykład nie podoba się jej Gajos, bo jest przeciwnikiem Pisu; Dylan, bo to Żyd.... można tak ciągnąć, czytuje właściwie tylko książki religijne, a w aucie nie rozstaje się z radyjkiem Rydzyka. Naprawdę, zawsze zaliczałem się do osób cierpliwych, jestem otwarty na ludzi o innych poglądach, ale ścierpieć nie mogę jej fanatyzmu, zwłaszcza po tym, jak napisała mi na messengerze, że za kościół katolicki oddałaby życie (zwróć uwagę, nie za religię jako taką, nie za Boga, a za kościół katolicki). Myślę, że to nieuleczalna choroba. Przykre to, co piszę, bo przecież to moja najbliższa rodzina... no cóż, ciekaw jestem, jak często zdarzają się w rodzinach takie poziome podziały... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodziały w rodzinie, takie na tle politycznym to dość częste i normalne zjawisko-przecież każdy z nas ma prawo do własnego zdania, więzy krwi nie powinny tu mieć żadnego znaczenia.Mam brata ciotecznego, z którym się bardzo kochamy, ale on i jego żona (oboje z cenzusami)to też miłośnicy pisu, do tego dochodzi też u nas kwestia wiary- oni latają co tydzień do kościoła, a ja i mój mąż tam nie bywaliśmy.Ale kwestia wiary i wyboru politycznego nie ma żadnego wpływu na nasze stosunki- są to po prostu tematy, na które nie rozmawiamy. Przeżyli spory szok gdy tu do mnie przyjechali na pogrzeb mego męża, bo to był całkiem świecki pogrzeb, choć odbywał się w kaplicy cmentarnej. I przeżyli ten fakt i byli w tej trudnej dla mnie i mej córki chwili z nami- to było najistotniejsze w tym wszystkim. Po prostu na co dzień omijamy troskliwie rozmowy na drażliwe dla obu stron tematy, bo znamy swe poglądy i żadna ze stron raczej ich nie zmieni, ale przecież jest tyle innych tematów i spraw, które nas łączą.Ale mam też w rodzinie osoby, które nie mogą wybaczyć mi, że pozwoliłam dorosłej córce wyjść za mąż za Niemca. Na mnie też plują, bo wyjechałam z Polski. A do tego ja naprawdę pokochałam tego swego zięcia, jest dla mnie drugim dzieckiem,a Jego matka pokochała z kolei moja córkę i są dla siebie przyjaciółkami. Ja też ją lubię i nie ma dla mnie żadnego znaczenia, że jest Niemką. A to, że nasi dziadowie ze sobą walczyli no to co? czy to jest powód, że my mamy się nienawidzić? To zupełnie tak jakbym ja Ciebie miała nienawidzić za to, że Ty piszesz wiersze a ja nie.
UsuńWracaj do zdrowia, to teraz najważniejsze i "olewaj" poglądy polityczne swej siostry.
Serdeczności;)
Mam bardzo podobna sytuacje w rodzinie. Siostra wraz z mezem sa zwolennikami partii rzadzacej. Kiedys, kiedy wydawalo sie, ze mozna sie spierac, bo to zwykla roznica pigladow, zdarzaly sie rozmowy w tym temacie, konczace sie klotnia. Ale po Smolensku to sie zmienilo. To jednak nie tylko poglady, to stan umyslu po prostu. Zadne rzeczowe, oparte na faktach argumenty nie byly nigdy wysluchane, staly zestaw odpowiedzi i zarzuty dokladnie w stylu pisowskim, czyli przypisywanie drugiej stronie wlasnych cech i zachowan. Z czasem widzac, ze te rozmowy naprawde nie maja sensu, zaczelo sie unikanie wszelkich tematow zahaczajacych o szeroko rozumiana polityke. Ale jest to maprawde trudne. Wlasciwie jedynym w miare bezpiecznym tematem jest pogoda:) Bo nawet temat koronawirusa moze byc grzaski, bo trzeba by pominac kwestie fatalnej sytuacji w ochronie zdrowia, zlych, spoznionych decyzji i zaniechan, klamliwej propagandy itd. Bo gdy tylko rozmowa zbliza sie do drazliwych kwestii, moja nieglupia przeciez siostra, nagle przelacza sie na tryb zwolenniczki partii rzadzacej i wszystko co zle sie dzieje, to wina innych. Grodzki byl na nartach we Wloszech - godny potepienia. Szumowski tam szusowal - czy to w ogole prawda, a jesli tak, to napewno byl w bezpiecznym rejonie. Itd.
UsuńRzad obral najlepsze postepowanie wobec epidemii, dzieki temu mamy malo zachorowan. A tacy Nicy, madrale, co?
I tak dalej w ten desen.
Ale to moja siostra. Przeciez nie zerwe kontaktu przez cos takiego. Ciagle natomiast sie ludzw, ze kiedys otrzezwieje.
Przepraszam za literowki, ekran dotykowy plata figle.
UsuńNiemcy mialo byc.
Widzę, AA, że mamy podobnie. W przypadku mojej siostry dochodzi jeszcze do głosu charakter, którego nie potrafię ogarnąć. Ona zginęłaby za kościół katolicki; jej mąż zabiłby dla pisu (taką złożył deklarację, nie żartuję). W takiej sytuacji naprawdę ciężko mi przychodzi rozmowa z siostrą, unikam rozmów, bo wiem, że mogę w pewnej chwili eksplodować, choć jestem tolerancyjny. Generalnie nie lubię u ludzi hipokryzji, nie znoszę kłamstw, a z tej okazji dochodziło do śmiesznych acz trudnych do zniesienia sutuacji, w których siostra opowiada o pewnym wydarzeniu osobno: mnie, mojej żonie i nieżyjącej już teściowej, i każda z wersji jest inna. Po co rak robi - nie wiem. Albo niewinna, śmieszna ale i niepoważna sytuacja. W rodzinie trwa sprowokowana przez siostrę rozmowa o tym, że na tegoroczne Wszystkich Świętych kupujemy tyle a tyle świateł, ale koniecznie w szklanych zniczach koloru białego... znaczy się, szkło przezroczyste. No i zakupiliśmy z żoną znicze zgodne z rozporządzeniem, a moja siostra stawia na grobie znicze czerwone. Oczywiście to błaha sprawa, ale ilustruje specyficzny tok myślenia mojej siostry, do którego nie jestem w stanie się przyzwyczaić.
UsuńZnalazłem niedawno inny apel związany ze szczepionkami. Apel do antyszczepieńkowców, aby w razie znalezienia szczepionki byli do końca konsekwentni... ;)
OdpowiedzUsuńSorry, że nie podjąłem kłótni ;) Dopadła mnie chwilowa słabość.
A ja wczoraj się tak marnieńko czułam,aż zaczęłam podejrzewać, że może się "zasyfiłam" koroną i mam temperaturę - zmierzyłam temperaturę, ale miałam nieco poniżej swej normy, czyli 35,2.No cóż, muszę przeczekać tę pandemię i wybrać się potem do endokrynologa po większe dawki hormonu tarczycy.
UsuńAsmo, dbaj o siebie, mieszkasz teraz w mieście, rób zakupy na zamówienie, z dostawą do domu, nie chodż do sklepów, proszę.
Miłego;)
Jak Ty lubie muzyke choc moze inne jej rodzaje, klasyczna najbardziej. Nie slucham calymi dniami bo moje zajecia nie pozwalaja a gdy czytam lub patrze w TV to tym bardziej.
OdpowiedzUsuńNatomiast przy robieniu manicure mam w domu prawdziwe koncerty. Slucham rowniez w czasie jazdy samochodem - nie rozprasza mnie, wrecz przeciwnie, umila. Czesto jesli sie kawalek nie skonczy przed celem podrozy to na parkingu doczekuje do konca utworu, chocbym go znala na pamiec.
Skoro nie ma na wirusa ani szczepionki ani lekarstwa to tylko ustrzeze nas samoizolacja - czyli my sami swym postepowaniem mozemy duzo zrobic w jej zwalczeniu. Niestety widze bardzo lekkomyslnych ludzi, glownie mlodych, moze osmielonych faktem ze sa odporniejsi. Uwazam ze wladze powinny karac mandatami za takie postepowanie bo inaczej nigdy z tego nie wydziemy.
Mojej corce przedluzono prace z domu o nastepne dwa tygodnie.
Ja moge duzo korzystac z przebywania w ogrodzie co mi bardzo umila izolacje, choc bywam w miescie.
Dobrze ze pandemie i fakt bycia samej znosisz w rozsadny sposob - panika i stres niczego nie zmieni przeciez.
My mamy podobnie a moze gorzej bo kazde z nas jest gdzie indziej, maz i ja solo. Tyle ze sie akurat tym nie przejmujemy a nawet uwazamy ze moze dobrze bo zwieksza szanse ze jakis czlonek rodziny przezyje?
Co dziwne to fakt iz Boston ma relatywnie malo zachorowan w porownaniu do N. Y. a przeciez tez moloch.
W moim stanie dopiero bylo 20 a juz jest 400.
Trzymaj sie zdrowo , Anabell.
Ogromnie nieprzewidywalny jest ten wirus. Tak naprawdę to podejrzewam, że żaden patogen nie jest przewidywalny, bo każdy może z różnych powodów zmutować, a my do końca nie bardzo wiemy z jakich powodów może się to przydarzyć. Może temu wirusowi pasuje taka ciepła i wilgotna aura? Tam gdzie się zaczął było właśnie ciepło. Może po prostu w Bostonie stabilniejsza i chłodniejsza pogoda. U mnie dziś pogoda +13 i słońce a ja siedzę w domu i czekam na dostawę tego, co mi córka zamówiła, czyli na....mąkę owsianą.
UsuńDbaj o siebie, proszę.
Anabell co Ty mowisz, w Wuhan bylo cieplo? W Wuhan wystepuje zima a temp. w grudniu , styczniu i lutym wahaja sie miedzy ponizej zera a ok. 10 st w dzien- idealne do wylegu wirusow...
UsuńSerpentyno nie bardzo rozumiem jak Boston mozna porownywac do NYC. Boston ma ponizej miliona ludnosci, a NYC ponad 8 milionow. Troche to jednak roznica moim zdaniem.
UsuńNie wiadomo,czy temperatura w ogóle w jakiś sposób działa na tego wirusa - naukowcy sa tu dość sceptyczni:)Wymieniają wiele innych czynnikow,zaden tak do końca nie jest chyba jeszcze trafny.Teraz to w USA jest większy pogrom niż w Wuhan i tez w sumie niewiadomo dlaczego.
UsuńNo właśnie- wypowiedzi naukowców świadczą o tym, że wiedzą iż nic nie wiedzą. Jest sporo wrednych wirusów. wirus WZW typ C też jest wredny i sporo czasu zajęło opracowanie metody walki z nim.
UsuńStar - masz racje ze to roznica ale "tylko" milion nie robi go malutkim, poza tym majac niezmiernie duzy przeplyw ludzi jako ze jest miastem o bardzo roznorakim skladzie nacji i ras, posiadajacym lotnisko o ogromnym ruchu co tylko ulatwia mozliwosc przenoszenia wirusa - wszystko razem, lacznie z duza populacja miasta stwarza dobre podloze szerzenia sia pandemi.
UsuńAnabell,tak,B i C to tez niezłe zarazy,ale dziś już oswojone,spacyfikowane..choć na pewno jeszcze nie do końca.
UsuńPrzed B chroni szczepionka,C jest całkowicie wyleczalne,od paru lat są bardzo dobre leki,dostepne chyba już wszędzie;Poza tym oba wirusy wykrywa się prostym badaniem z krwi,obowiązkowo sa dziś poddawane tym badaniom kobiety w ciąży,no i każdy może się zbadać bez skierowania:)Nie można się zarazić w sklepie,autobusie, a nawet we wspólnym łóżku:)
Tylko poprzez krew,ale raczej nie przy przekłuwaniu uszu,bardziej przy operacjach i transfuzjach.C jest nazywany nawet "potransfuzyjnym",kiedyś nie badano krwi pod tym kątem,więc jest jeszcze na świecie sporo ludzi ze "starym" wirusem.Bo od C nie umiera się w ciągu 2 tygodni,ani w ciągu 2 lat,niszczy wątrobę podstępnie nie dając objawow.Na pewno u każdego jest trochę inaczej,niektore organizmy same potrafią zwalczyć wirusa,o tym,że go mieli mogą świadczyć przeciwciała.tak czy owak podwyższone "ALATY" mogą być podejrzane:),niekoniecznie muszą świadczyć o umiłowaniu trunkow:) pozdrawiam
Serpentyno, Boston jest na 21 pierwszym miejcu pod wzgledem liczby populacji w Stanach. A samo posiadanie lotniska nie jest tu rzadkim zjawiskiem, o czym chyba wiesz bo mieszkasz w Stanach. Nawet miasta o populacji 200 000 czesto maja lotnisko, np Rochester czy Buffalo w NY. Molochem porownywalnym do NYC to jest LA, Chicago, Houston, Phoenix a nawet Philadelphia czy San Diego.
UsuńCzy nie lepiej dla psyche byłoby przemilczenie ucieczki wirusa?
OdpowiedzUsuńJerzy, nie sądzę byśmy kiedykolwiek poznali prawdę skąd się wziął i kiedy.Zresztą co nam to da?
UsuńMiłego;)
Anabell - jak to nie wiadomo skad sie wzial? Z Wuhan, Chiny.
UsuńW dodatku niemal pewne ze ze spozywania miesa "bug wi" jakich zwierzat. A to lepsze niz gdyby byl wyinzynierowanym , laboratoryjnym wirusem, latwiejsze do kontroli i zapobiezeniu nastepnej pandemi. Wiec oba fakty moze niepomocne na dzis, sa bardzo wazne na przyszlosc.
Z przykrością dla Twojej teorii stwierdzam, że niezależnie od siebie naukowcy australijscy i kanadyjscy wykluczyli stworzenie przez ludzi tego wirusa. Błagam, przestań kombinować ze spiskową teorią dziejów.
UsuńJesli do mnie kierujesz swe uwagi, Torlin - to nieslusznie! Gdzie w mym komentarzu widzisz teorie spiskowe?
UsuńWymienilam dwie logiczne mozliwosci od poczatku brane pod uwage a po sledztwie przyjecie tej miesnej, ktora bardziej do mnie przemawia i nawet o tym nadmienilam. A nawet gdyby uciekl z laboratorium to wierzylabym w nieostrznosc, jak bylo w Czarnobylu, a nie spisek.
Wiec nie tylko nie kombinuje - a w dodatku bardzo podzielam Twa zdrowa opinie ze ci domowego chowu znawcy powinni sie uciszyc i nie glosic glupot. Od wirusow, pandemi sa experci, ludzie wyksztalceni, doswiadczeni i z zapleczem laboratoriow. Jesli oni nie wymysla lekarstwa to ci w domowych fotelach tym bardziej. Raczej niech z tych foteli wymysla jak ludzi przekonac do samoizolacji, dystansu.
Piszesz ze zrobilam Ci przykrosc ale Ty mi wieksza - niemniej nie gniewam sie i zycze zdrowia.
Ale to nie bylo do Pani skierowane wg mnie:)
UsuńPrzepraszam Serpentyno, ale to dotyczyło " Widziane z Jakubowa"
UsuńJest jeszcze taka teoria,ze to amerykańscy zolnierze,ktorzy sa już wszędzie, przywlekli wirusa,a zaczelo się od Chin.
UsuńNo mam nadzieję, że podzielą się lekarstwem... Jest ciężko. Spisałam sobie, co chcę zrobić, bo ja wiem, że nie mogę sobie pozwolić na stres. Ileż razy stres doprowadził mnie do chorób. Skupiam się na plusach, po wielu latach wzięłam w ręce farby i pędzle. Nie umiem malować, ale zawsze mnie to relaksowało i to pozwala mi zapomnieć. Cieszę się, że Awolnation powrócili, to moja miłość i ich muzyka dodaje mi siły na całego. Won wirusie, zdrowia nam wszystkim życzę. :*****
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie, dbaj o siebie, nie możesz się poddawać ani wirusowi ani, tym bardziej, stresowi.A jak coś namalujesz- pokaż nam. To nie ważne, że nie jesteś po ASP, ważne, że to Cię odstresowuje i pomaga przetrwać niemiłe okoliczności.
UsuńMiłego;)
Pozwolę sobie na żart. Nawet rzekomo błękitna krew nie uchroniła najstarszego królewicza na świecie przed koronawirusem. A może faktycznie korona ciągnie do korony? Cóż, choroba nie wybiera, a Karolowi życzę zdrowia.
OdpowiedzUsuńOd ostatnich wydarzeń w sejmie jestem tak wściekła, że aż przytyka mnie w piersiach.
Ale spotkało mnie również coś miłego. Dotarła przesyłka od Ciebie:-) Kotek jest prześliczny! Jeszcze raz dziękuję Anabell:-)
Życzę zdrówka i pogody ducha na przekór wszystkiemu.
Odetchnęłam, że poczta jednak działa i to po obu stronach granicy.Jak Ci jeszcze coś w oko wpadnie, to daj znać. Ja po prostu muszę czyś łapska zająć, więc robię bez celu.
UsuńZ księciem Karolem to historia w stylu angielskiego humoru, który zresztą uwielbiam.
Uważajcie na siebie, biały domek czeka wszak i się smuci swym pustostanem.
Dużo zdrówka Ci życzę moja droga, szczególnie że mieszkasz w Berlinie, gdzie dobrze nie jest. Pociechą chyba tylko jest to, ze macie lepszą służbę zdrowia niż u nas (tak mi się zdaje) w sensie że lepiej przygotowaną. Moja siostra twierdzi, ze nastroje u sąsiadów są depresyjne. Na mojej głębokiej prowincji nie odczuwam, aż tak bardzo tego, ale marwtię się o dzieciaki w stolicy i siostrę w Berlinie. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńOdpukać w niemalowane, na szczęście niewiele mam kontaktu ze służbą zdrowia-recepty na stałe leki dostałam pocztą do domu, wykupiłam i mam spokój na 3 miesiące.
UsuńCórka zmusza mnie do robienia zakupów on line, żebym tylko nie chodziła do sklepów.
Nie mam pojęcia jakie nastroje mają moi sąsiedzi -to głównie ludzie młodzi, część jeszcze na studiach a do tego różnych narodowości.Nie znam tu nikogo, ale wcale mi to nie przeszkadza.
Miłego;)
No i wlasnie TEGO nam trzeba w tym nielatwym czasie Aniu! Muzyki! Stres i zamartwianie sie sa czynnikami oslabiajacymi nasza odpornosc, m.in. na wirusy wszelakie. Poza muzyka jeszcze pare kropli soku z cytryny i imbiru z miodem i wirus w koronie nam na pewno nie zaszkodzi :)
OdpowiedzUsuńTrzymajmy sie usmiechu :)
Muzyka jest dobra na wszystko - i na problemy i gdy ich nie ma. A ja dodatkowo do kawy dodaję cynamon, kurkumę , odrobinę goździka i miód.No i robię głównie to co lubię- a co tam, jestem teraz sama, bez obowiązków, więc korzystam z tego. Poza tym trenuję znajdywanie w każdej sytuacji czegoś dobrego.
UsuńMiłego;)
A ja mam kłopot, bo bez przerwy wychodzę. Mam jak wiesz 100-letniego Ojca, który cały czas żąda, żeby było jak dawniej, papierowe gazety, świeże bułeczki i nasze z siostrą codzienne odwiedziny. Jest tak apodyktyczny, że w ogóle nie słucha naszych uwag.
OdpowiedzUsuńNie chcę być niemiła, ale muszę- rozpaskudziliście tatusia. O ile pamiętam, to jak na stulatka jest jeszcze w niezłej formie, więc dajcie tatusiowi do czytania gazety (byle nie reżimowe), najlepiej ostatni numer Polityki, to sobie poczyta o koronawirusie i o tym co się dzieje nie tylko w Polsce ale i na świecie.
UsuńUświadomcie tatusia, że jeżeli któreś z Was zachoruje to skończą się świeżutkie bułeczki i odwiedziny i że tak naprawdę kończy się świat, który tatuś zna z perspektywy rozpieszczonego staruszka a te codzienne odwiedziny mogą tylko skończyć się koronawirusem i niemiłym przejściem w stan wiecznego spoczynku nie tylko dla Was ale i dla Niego.
A ponieważ pamięć operacyjna w tym wieku już szwankuje to zróbcie plakacik, na którym zapiszecie istotne w tej materii informacje. To z reguły skutkuje, nawet u tych, którzy mają początek demencji.
Miłego;)
Obserwuję rozwój tego szaleństwa, czyli pandemii i jej skutków społecznych z pewnej oddali, bo skupiam się obecnie na utrzymaniu w tych trudnych czasach.
OdpowiedzUsuńTobie też życzę zdrowia i samych miłych rzeczy.
Uściski!
A pamiętasz tego ptaszeczka który nam wyjadał cukier w kawiarni "Flora"???
OdpowiedzUsuń