........zupełnie nie wiem jakim cudem znów jest już piątek.
Mam wrażenie, że dopiero co był poniedziałek. No ale przy sklerozie to zapewne dość normalne - po prostu jakoś mi te dni przemknęły nim zdążyłam odszyfrować jaki to dzień tygodnia. A według meteo-pogodynki ma dziś być słońce i ma nie padać.
Dziś rano miałam "radochę", bo oglądałam z okna jak z mojej ulicy służby miejskie usuwają samochód, który jakiś "niemota" zaparkował w miejscu, przy którym postawiono ostrzeżenie aby tam w określonym dokładnie czasie nie parkować. W Berlinie cechą "naczelną" jest brak parkingów. Na co dzień większość pracujących korzysta z komunikacji miejskiej i w godzinach porannych przydaliby się w berlińskim metrze "upychacze", tacy jak w metrze tokijskim. Gdyby pobudować dla wszystkich zmotoryzowanych parkingi to musiałoby wyrosnąć drugie miasto.
Tu jest taki fajny zwyczaj, że jeżeli potrzebny jest dostęp do któregoś z budynków bo są prowadzone jakieś roboty remontowe lub ktoś się wyprowadza lub wprowadza i przed budynkiem musi być miejsce na ciężarówkę lub inny roboczy pojazd, to już kilka dni wcześniej jest wywieszana tabliczka z informacją, że "w dniach od - do" jest w danym miejscu zakaz parkowania wszelakich pojazdów. No a jeśli pomimo tej informacji jakiś "baran" zaparkuje, to jest tak jak dziś to widziałam - przyjeżdża platforma z dźwigiem i samochód jest wywożony w jakąś siną dal.
Gdy my się tu wprowadzaliśmy to też mieliśmy tak rezerwowane miejsce na ciężarówkę z naszymi meblami i dobrem wszelakim.
Mieszkam przy ulicy, którą można dojechać do autostrady, a że Berlin wciąż nie ma obwodnicy, to autostrada często pełni jej rolę i w godzinach porannych na "mojej" ulicy jest spory ruch a w ciągu dnia jest "cisza i spokój." Podobno ta obwodnica wciąż jeszcze "się buduje". Co dla mnie dziwniejsze to po godzinach, w których większość gdzieś pracuje, ruch na mojej ulicy nadal jest niewielki, za to na niedalekiej autostradzie, od której oddzielają mnie dwa rzędy wysokich solidnych budynków i ich duże podwórza jest nieprzyzwoity (jak dla mnie) tłok. A że mieszkam wysoko- tak na wysokości piątego piętra bloku wybudowanego z "wielkiej płyty", a poza tym ulica ma po obu stronach dwa rzędy wysokich, bardzo rozrośniętych drzew, to nawet ten poranny ruch do mnie nie dociera gdy mam zamknięte okno. A ponieważ przeciągów nie lubię, to zawsze mam otwarte okna od strony podwórza, które jest b.duże i "ozdobione" pięknymi brzozami.
Nie da się ukryć, że ostatnio mam nieco zaburzony porządek na podwórzu bo trwa dobudowywanie dodatkowego piętra mieszkalnego w oficynie , więc codziennie mogę "kontrolować" jak postępuje budowa . Pewnie jeszcze z miesiąc potrwa - przy okazji okazało się, że muszą ów budynek ocieplić, co już nawet zrobili. To dobudowane piętro jest na wysokości 5 piętra przedwojennego budynku, a wtedy w tych budynkach wysokość mieszkania to były 4 metry, a nie 2,65 jak w warszawskiej wielkiej płycie na Stegnach. A za czasów niejakiego pana Gomółki mieszkania z wielkiej płyty były jeszcze niższe, a dwa pokoje z kuchnia nie miały 42 m kwadratowe powierzchni ale sporo mniej.
Ja już się przyzwyczaiłam do faktu, że mieszkam w takim wysokim mieszkaniu i że umycie górnych szyb w oknie jest poza moimi fizycznymi możliwościami, zresztą musiałam przyrzec córce, że z uwagi na wiek i moją "kinetyczność" nie będę skakać po drabinie. Tak prawdę mówiąc to już sam widok tej drabiny skutecznie zraża mnie od pomysłu by na nią wejść, bo szerokość jej stopni nie przekracza 2 cm, a do tego jest jakoś dziwnie składana z trzech części. Ja to nawet przerażona jestem gdy na nią wchodzi mój zięć, któremu natura dała wzrost przyzwoity, czyli 190cm.
Ciekawa jestem jak będzie w Berlinie w czasie EURO 2024. Na razie podoba mi się "strefa kibica", czyli pseudo trawnik przed Bramą Branderburską. Ale to, że mi się ów trawnik podoba nie oznacza, że będę tam bywać, ponieważ "piłka kopana" tak naprawdę mało mnie interesuje. Ale i tak jestem niezła, bo wiem, że Polacy będą grali w Hamburgu z Holandią, w Berlinie na Stadionie Olimpijskim z Austrią, a w Dortmundzie zagrają z Francją. Na berlińskim Stadionie Olimpijskim oglądałam kilka lat wcześniej ME w lekkiej atletyce. Stadion piękny a strona organizacyjna była na piątkę z plusem, chociaż naprawdę były tłumy i nie było wolnych miejsc.
Miłego weekendu z piękną pogodą Wam życzę!
I trochę ładnego męskiego głosu do posłuchania.
Ano, znowu piątek:):) Nadbudowanie piętra jest jakimś sposobem na zaspakajanie głodu mieszkań, ale sąsiadom nie zazdroszczę czasu budowy. Faktycznie, może lepiej nie wchodź wyżej niż na małe krzesełko... pamiętam złamaną Twoją nogę, a to tylko co? spodnie były?:):):) Ja lubię piłkę nożną, ale nie wiem, czy całe EURO będę oglądała. Na razie oglądamy wszystkie... no prawie wszystkie mecze tenisa na Roland gaross.
OdpowiedzUsuńMiłych dni, Anabell :)
Berlin notorycznie cierpi na brak mieszkań i wynajęcie mieszkania stanowi znaczącą pozycję w budżecie rodziny a poza tym ceny wynajmu są regulowane przez państwo.Ja swoje mieszkanie wynajmuję od zięcia i w związku z tym mam 30% zniżki. Mieszkańcy tej oficyny są cały dzień w pracy, a panowie pracują tylko jednozmianowo- 7,00- 15,00. Nie kręcą się po budynku, bo mają do niego dostęp windą zewnętrzną od razu na plac budowy.
UsuńTen brak parkingów jest problemem wszędzie. Gdy jedziemy do innego miasta, także do syna, nie ma gdzie zostawić auta, a na przykład w Toruniu od dworca PKP do centrum to spory szmat drogi.
OdpowiedzUsuńPodobno w Szwajcarii, nawet na osiedlach domków powstają specjalne parkingi dla gości...
jotka
Tu, na szczęście jest i metro i szybka kolej miejska, poza tym autobusy a nawet w części dawnego Wschodniego Berlina są...tramwaje. A w centrum miasta są nawet podziemne parkingi, ale nie "co krok" a ceny raczej z tych co
Usuńmogą wywołać atak serca. Mam podejrzenie, że miasta w Szwajcarii nie goszczą zbyt wielu turystów, bo tzw. "życie " tam jest naprawdę drogie. Byłam w kilku przygranicznych miejscowościach szwajcarskich i bardzo mi się tam podobało. Podejrzewamy z córką, że tam to nawet trawa na trawnikach ma ściśle określoną wysokość i ani milimetra więcej niż wymaga "przepis".
Odwieczny problem z miejscami do parkowania, bo architekci, urbanisci i budowniczy ani mysleli w najsmielszych oczekiwaniach, ze tych pojazdow bedzie az tyle. Teraz juz czesto buduje sie miejsca dla mieszkancow POD ich domami, ale starsze budowle nia maja takich luksusow.
OdpowiedzUsuńAle jak to nie ma obwodnicy Berlina? A czym wobec tego jest Berliner Ring, ktorym zawsze popylalismy do Polski?
Wyobraź sobie, że bardzo niedaleko ode mnie, tak ze 600m jest pierwszy wybudowany w Berlinie parking podziemny pod budynkiem mieszkalnym. W Warszawie, gdy budowano osiedle Stegny miały tam być kryte parkingi, ale ....zabrakło chętnych, bowiem miejsce tam było w cenie mieszkania M3, czyli 2 pokoi z kuchnią.Projektanci liczyli się z tym, że 4 miejsca na jeden blok to wystarczą, ale wystarczyły na bardzo krótko- od 1976r stale "walczyliśmy" o miejsca do parkowania. Z czasem powstały parkingi pod chmurką, czyli ogrodzony siatką plac, oczywiście miejsca były płatne ale i tak było trudno tam wykupić miejsce- nic dziwnego, skoro mnóstwo osób miało po dwa samochody na rodzinę.
UsuńZ tymi piatkami, tygodniami, mam tak samo - co tylko jeden minie juz jest nastepny. Ogolnie czas niezmiernie szybko leci, szkoly juz maja wakacje bo u nas sa one trzymiesieczne, moja przeprowadzka, choc oparta na teoretycznym terminie, odbedzie sie juz nastepnego miesiaca a niedawno mowilam ze za trzy, pozniej dwa.......Nie przeszkadza mi zamieszkanie w apartamencie ale wolalabym moc zostac w moim miescie.
OdpowiedzUsuńU mnie z parkingami jest zupelnie inaczej i bardzo dobrze. Sa pod kazdym budynkiem, kazdym sklepie czy restauracji. Gorzej jest w Starym Miescie a dlatego ze powstalo dawno temu, gdy jeszcze nikomu sie nie snilo jak wzrosnie ilosc samochodow. Tam, gdy tylko wykombinuja miejsce buduja pietrowe co jest duza pomoca, natomiast co sie nowego buduje to rownoczesnie z parkingiem. Niektore sa tak pojemne ze nigdy nie zapelnione. Skoro mieszkam na osiedlu domow jednorodzinnych to kazdy ma dwu albo trzy samochodowy garaz, niemniej jako ze niektore rodziny posiadaja 4 albo i 5 pojazdow, to ich nadmiar parkuja pod domem.
Zal mi bedzie opuszczac moje miasto, jezdze po nim zegnajac sie. Dobrze mi tu bylo i tak w sam raz - ma wszystko co do zycia potrzebne a nie jest molochem. I ta zielen, lasy dookola i na kazdym kroku czego nie zobacze na Florydzie. Tam tez zielono ale inna zielenia (palmy to mi szybko bokiem wyjda) i bez czterech por roku.
Milego i zdrowego weekendu Ci zycze.
Rozumiem cię doskonale, ale nie wykluczone, że za rok, o tej samej porze stwierdzisz, że jednak miło się tam mieszka. No i "odpadnie" Ci tęsknota za córką- będzie blisko Ciebie. Piszesz, że lasu nie zobaczysz - to zupełnie jak ja, bo okoliczne lasy mają niewiele wspólnego z lasami np. w okolicach Warszawy a na dodatek tu są głównie lasy prywatne a na dodatek wstęp do tych "ogólnie dostępnych" na ogół niedozwolony z uwagi na suszę i zagrożenie pożarowe. Co do pór roku - w Europie wyraźnie klimat się zmienia, tej zimy śnieg to widziałam zaledwie kilka razy na dachach budynków a i to zaledwie przez kilka godzin. Najbliższy las to mam tak ze 6 km od domu, las z jeziorem i kąpieliskiem dla.....psów. Głowa do góry - człowiek to takie stworzenie, że wbrew pozorom stosunkowo łatwo się daje "przesadzać" w inne miejsce. Będzie dobrze, Kochana, bo lepiej byś była od córki o kilkanaście minut drogi niż o kilkaset.
UsuńPrzytulam mocno!
Brak parkingów coraz częściej doskwiera nawet w niedużych miasteczkach.Kłopoty z parkowaniem były jedną z przyczyn dla których przeniosłam się na "stare śmieci" gdzie jest i podwórko i garaż-prawdziwy luksus w dzisiejszych czasach.U mnie leje ale po dłuższej suszy to zbawienie, więc niech sobie pada.Miłego weekendu:))
OdpowiedzUsuńTonko- cieszę się ogromnie, że dajesz znak życia! U mnie od rana dziś nawet było słońce, ale teraz gdzieś sobie poszło i niebo takie leciutko sine jest. W tym roku to niemal cała przyroda świruje- nie pamiętam by w końcu maja kwitły lipy, ale fakt faktem, że kwitną. Serdeczności ślę
UsuńTo racja, że kłopoty z parkowaniem są wszędzie. Mieszkam przy średnio szerokiej, dwupasmowej ulicy. Po obu jej stronach galeria samochodów, zawsze i o każdej porze dnia. Gdyby nie kawałek postoju Taxi i wolna przystań na rowery, byłby totalny tłok, tyle tych samochodów jest. Na szczęście moje okna są od strony tzw. otwartego podwórka, na którym różne rzeczy dzieją się. Teraz np. pan kosi trawę. Robi trochę hałasu, ale za to pachnie skoszoną trawą.
OdpowiedzUsuńA z tymi dniami tygodnia mam podobnie. Ty masz tak z piątkiem, a ja z czwartkiem. I znowu czwartek, zauważam zdziwiona, że czas tak szybko leci. Ech... Ale za to słonko od rana świeci, aż oślepia momentami. I fakt, pogoda tu i tam szaleje, deszcze, wiatry, podtopienia i ludzkie kłopoty z tym związane.
Pozdrawiam Cię serdecznie Droga Anabell... no i patrz... znowu czwartek...
u mnie to samo z tym szalejącym czasem ...znowu poniedziałek .zaraz 24 czerwca i dni będą krótsze .w pamiętniku ze szkoły kolega wpisał ...a życie to mgnienie powiek ,dopiero dziś z perspektywy starszej osoby w pełni zgadzam się z tym .
OdpowiedzUsuń