.....wpieniona. I to bardzo. Mojej drugiej połowie kończył się "kontrakt" z operatorem
komórkowym, więc zamarzyła mu się zmiana komórki na nową.
Namawiałam go, żeby przy okazji zmienił operatora, ale się uparł, że nie.
Nie to nie, przecież go nie stłukę z tego powodu. Dostał samsunga oraz tablet i jakąś
draczną taryfę. No a potem (o czym już pisałam) miał bolesny kontakt z firmą Mobitek,
która go orżnęła na 200 zł, bo naiwnie włączył sobie film, który był tylko pozornie
darmowy.
No a poza tym w jego samsungu bateria wytrzymywała góra 2 doby, chociaż mój mąż do
często i długo gadających nie należy.
A ja,w swoim samsungu z kolei odkryłam, że nie "kursują" u mnie mms'y- ani ich
nie dostaję, gdy mi ktoś przesyła, ani moje nigdzie nie lecą. Też fajnie.
I dziś postanowiliśmy wreszcie zrobic porządek z komórkami, czyli ruszyc tyłki
do samsungowego serwisu. W serwisie był tłum ludzi i JEDNA osoba obsługi.
Pomieszczenie wielkości nieco większej windy w bloku i ta jedna osoba plus tłum
interesantów. Poza tym okazało się, że nikt od ręki nie zdiagnozuje aparatu, bo
serwisant jest jeden a ta pani w okienku to tylko kwitki wypisuje na zostawiony sprzęt.
Ślubny nieco poklął i postanowiliśmy ruszyc się w takim razie do salonu mężowego
operatora, bo to było blisko. Pokonaliśmy wysoką kładkę dla pieszych, duuuże
skrzyżowanie i wylądowaliśmy w galerii handlowej Mokotów. Idziemy do siedziby
T Mobile, a tam - salon zamknięty, żadnej informacji.
Od ich sąsiadów dowiedzieliśmy się, że lokal T Mobile ma remont. Niestety nie mogę
zacytowac tego, co mój ślubny zaczął nadawac. Ciekawe skąd on zna takie wyrazy???
Ja nadałam tylko jedno - a nie mówiłam, żebyś zmienił operatora????
Za to się serdecznie ubawiłam , bo młody człowiek, wyglądający na intelektualistę
spotkał w autobusie znajomą i powitał ją takimi słowami: "jak się masz dupeczko?"
Ta czułośc szalenie mnie rozbawiła, chichrałam się przez następne trzy przystanki
autobusowe.
drewniana rzezba

wtorek, 2 grudnia 2014
poniedziałek, 1 grudnia 2014
Jakoś tak mi smutno
Smutno mi właściwie bez powodu. Wczoraj "pobiegałam" po różnych sklepach
w sieci i doszłam do wniosku, że się za wcześnie urodziłam.
Teraz, gdy już wzięłam rozwód z makijażem i całym babskim upiększaniem się,
jest w sklepach cała masa rzeczy, których ongiś pożądałam. Bo jeśli były to
głównie w Pewexie lub w komisach i kosztowały niezmiernie dużo.
A dziś - już mało kto pamięta o instytucji komisu lub sklepach Pewexu.
Podobnie jest z zabawkami - gdy już nie są mi potrzebne, bo obie z córką już
z nich wyrosłyśmy - zabawek najróżniejszych jest niczym gwiazd na nocnym
pogodnym niebie.
Podobnie jest ze sprzętem sportowym - przestałam jezdzic na nartach, to
wybór nart, butów i fajnej odzieży - super.
Tak samo jest z trekkingiem - kiedyś kupowało się ( a i to z trudem) paskudne
"pionierki" lub ciężkie wibramy - teraz multum butów sportowych z podziałem
"na okazje" - trekkingowe, biegowe, do fitnesu i do każdej niemal dyscypliny
sportowej.
I tym to sposobem się "zdołowałam" niemiłosiernie. Bo co mi z tego, że to
wszystko jest???
Ale tak naprawdę, w głębi duszy to się cieszę, że teraz kupno wszystkiego to
tylko kwestia posiadania gotówki.
Przynajmniej jest jakiś impuls do odkładania i ciułania pieniędzy.
w sieci i doszłam do wniosku, że się za wcześnie urodziłam.
Teraz, gdy już wzięłam rozwód z makijażem i całym babskim upiększaniem się,
jest w sklepach cała masa rzeczy, których ongiś pożądałam. Bo jeśli były to
głównie w Pewexie lub w komisach i kosztowały niezmiernie dużo.
A dziś - już mało kto pamięta o instytucji komisu lub sklepach Pewexu.
Podobnie jest z zabawkami - gdy już nie są mi potrzebne, bo obie z córką już
z nich wyrosłyśmy - zabawek najróżniejszych jest niczym gwiazd na nocnym
pogodnym niebie.
Podobnie jest ze sprzętem sportowym - przestałam jezdzic na nartach, to
wybór nart, butów i fajnej odzieży - super.
Tak samo jest z trekkingiem - kiedyś kupowało się ( a i to z trudem) paskudne
"pionierki" lub ciężkie wibramy - teraz multum butów sportowych z podziałem
"na okazje" - trekkingowe, biegowe, do fitnesu i do każdej niemal dyscypliny
sportowej.
I tym to sposobem się "zdołowałam" niemiłosiernie. Bo co mi z tego, że to
wszystko jest???
Ale tak naprawdę, w głębi duszy to się cieszę, że teraz kupno wszystkiego to
tylko kwestia posiadania gotówki.
Przynajmniej jest jakiś impuls do odkładania i ciułania pieniędzy.
piątek, 28 listopada 2014
Dziś...
...do mojej ptasiej stołówki przyleciał dzięciołek. Mam na kracie powieszoną specjalną
ażurową tubę- karmidełko, a do środka sypię orzechy arachidowe.
I dziś, tak około 11,00 przed południem spojrzałam na nią i zobaczyłam, że od
zewnętrznej strony siedzi jakiś ptak, który ma "dziwny" ogon- szeroki i długi.
Podeszłam bliżej okna i okazało się,że nowy gośc ma na łebku czerwoną czapeczką.
Tułów miał niewiele dłuższy od sikorki. Natychmiast sprawdziłam w atlasie potaków
i wyszło, że to dzięciołek. Przy okazji dowiedziałam się, że rodzajów dzięciołów jest
multum.
Ledwie ochłonęłam z wrażenia a na wieczku tuby usiadł ...rudzik. To bardzo ładny
ptaszek a do tego mało płochliwy.
I pomyślec, że mieszkam zaledwie 6 km ( w linii niekoniecznie prostej) od samego,
ścisłego centrum stolicy.
Głównymi moimi stołownikami są sikorki - bogatki i modraszki. Raz widziałam też
sikorę sosnówkę.
Sikorki mają obłędny aptetyt, 25 dag orzechów z trudem starcza na tydzień. Oprócz
orzechów jest też świeża słonina, ale arachidy mają znacznie większe powodzenie.
Na naszym osiedlu jest sporo karmników zrobionych przez ADM i jak widzę w wielu
miejscach wisi też słoninka.
Nie mogę ptasząt fotografowac, bo mam żaluzje - mnie one nie przeszkadzają w
obserwacji ptaków, a dla nich jestem mniej widoczna, gdy je podglądam.
Ale w sieci, można bez trudu odnalezc zdjęcia obu moich dzisiejszych gości.
Miłego weekendu wszystkim życzę- u mnie ma byc chłodno ale bez deszczu i śniegu.
ażurową tubę- karmidełko, a do środka sypię orzechy arachidowe.
I dziś, tak około 11,00 przed południem spojrzałam na nią i zobaczyłam, że od
zewnętrznej strony siedzi jakiś ptak, który ma "dziwny" ogon- szeroki i długi.
Podeszłam bliżej okna i okazało się,że nowy gośc ma na łebku czerwoną czapeczką.
Tułów miał niewiele dłuższy od sikorki. Natychmiast sprawdziłam w atlasie potaków
i wyszło, że to dzięciołek. Przy okazji dowiedziałam się, że rodzajów dzięciołów jest
multum.
Ledwie ochłonęłam z wrażenia a na wieczku tuby usiadł ...rudzik. To bardzo ładny
ptaszek a do tego mało płochliwy.
I pomyślec, że mieszkam zaledwie 6 km ( w linii niekoniecznie prostej) od samego,
ścisłego centrum stolicy.
Głównymi moimi stołownikami są sikorki - bogatki i modraszki. Raz widziałam też
sikorę sosnówkę.
Sikorki mają obłędny aptetyt, 25 dag orzechów z trudem starcza na tydzień. Oprócz
orzechów jest też świeża słonina, ale arachidy mają znacznie większe powodzenie.
Na naszym osiedlu jest sporo karmników zrobionych przez ADM i jak widzę w wielu
miejscach wisi też słoninka.
Nie mogę ptasząt fotografowac, bo mam żaluzje - mnie one nie przeszkadzają w
obserwacji ptaków, a dla nich jestem mniej widoczna, gdy je podglądam.
Ale w sieci, można bez trudu odnalezc zdjęcia obu moich dzisiejszych gości.
Miłego weekendu wszystkim życzę- u mnie ma byc chłodno ale bez deszczu i śniegu.
środa, 26 listopada 2014
Trochę dłubię
Taki zupełnie zwyczajny wisior , w sam raz do cienkiego golfu lub
jakiegoś sweterka. A na nim malutki fragment obrazu E.Moneta
z cyklu Nenufary.
Długo myślałam na czym go zawiesic i wymyśliłam- sznurek zrobiłam
szydełkiem, jakimś bardzo dziwnym ściegiem, coś jakby podwójnym
łańcuszkiem.
jakiegoś sweterka. A na nim malutki fragment obrazu E.Moneta
z cyklu Nenufary.
Długo myślałam na czym go zawiesic i wymyśliłam- sznurek zrobiłam
szydełkiem, jakimś bardzo dziwnym ściegiem, coś jakby podwójnym
łańcuszkiem.
poniedziałek, 24 listopada 2014
Napadło mnie
Miałam zrobic broszkę typu kwiatek-bratek. Ale mnie napadło i wprawdzie
zrobiłam broszkę, ale to nie kwiatek, tylko motyl ze złożonymi skrzydłami.
Nie wiem tylko, czy bywają motyle niebiesko-zielone.
Bo mocno ciemnoniebieskie, znacznie większe od mojej dłoni latały
w motylarium w Singapurze.
No to teraz już będę grzecznie robiła broszkę kwiatek-bratek ,;)
Tym razem podłożem koralików jest jedwabna satyna. Całośc jest
podszyta syntetyczną, cienką skórką i broszka chociaż dośc duża,
jest leciutka.
Do zrobienia tułowia wykorzystałam czeskie kryształki.
zrobiłam broszkę, ale to nie kwiatek, tylko motyl ze złożonymi skrzydłami.
Nie wiem tylko, czy bywają motyle niebiesko-zielone.
Bo mocno ciemnoniebieskie, znacznie większe od mojej dłoni latały
w motylarium w Singapurze.
No to teraz już będę grzecznie robiła broszkę kwiatek-bratek ,;)
Tym razem podłożem koralików jest jedwabna satyna. Całośc jest
podszyta syntetyczną, cienką skórką i broszka chociaż dośc duża,
jest leciutka.
Do zrobienia tułowia wykorzystałam czeskie kryształki.
sobota, 22 listopada 2014
Na co szkodzi gluten - słów kilka.
Na temat szkodliwości diety wysoko zbożowej napisano ostatnio wiele książek.
A wszystko przez to, że coraz więcej osób na świecie cierpi na niezdiagnozowaną
nadwrażliwośc na gluten.
Dieta zbożowa prowadzi do wielu problemów zdrowotnych - są to coraz częstsze
choroby autoimmunologiczne ( wśród nich choroba Hashimoto, bardzo dziś
rozpowszechniona), różnego rodzaju nowotwory, stany zapalne różnych narządów
oraz zawały.
We wszystkich zbożach należących do rodziny traw występuje białko zwane
glutenem. Gluten jest białkiem wieloskładnikowym, a dużą jego częśc stanowi
gliadyna, która jest przyczyną uczulenia i nietolerancji zbóż przez organizm.
Najwyższy poziom gliadyny zawiera pszenica.
Oprócz glutenu zboża zawierają również inne toksyczne dla ludzi i zwierząt
białka. Są to lektyny i taumatyna. Gluten, lektyny i taumatyna działają
wspólnie powodując uszkodzenie jelit. To głównie lektyny wywołują odpowiedz
immunologiczną organizmu uszkadzając jelita na poziomie komórkowym.
Zboża zawierają również węglowodany, które są niezbędne ziarnom w procesie
kiełkowania. Są wysokokaloryczne i powodują gwałtowny wzrost poziomu
cukru we krwi. Duże spożycie węglowodanów zbożowych prowadzi do stanu
niedocukrzenia organizmu.
Nie jest to wcale paradoksem - ten węglowodan jest cukrem prostym szybko
wchłanianym z przewodu pokarmowego do krwi i podnosi w niej poziom cukru.
Trzustka dostaje wtedy sygnał o wysokim poziomie cukru i zaczyna produkowac
insulinę, by obniżyc jego poziom. Jednak wytworzona wówczas ilośc insuliny jest
zbyt duża jak na zapotrzebowanie organizmu i jesteśmy niedocukrzeni.
Mam wrażenie, że mało kto wie, że po zjedzeniu 2 kromek chleba pełnoziarnistego
poziom cukru we krwi podnosi się bardziej niż po spożyciu dwóch łyżek stołowych
białego cukru.
Poza tym węglowodany pochodzące ze zbóż pobudzając nadmierne wydzielanie
insuliny są przez nią zamieniane w tłuszcz, co prowadzi do powstawania zaburzeń
biochemicznych w organizmie. Po 5- 10 latach może się rozwinąc cukrzyca,
miażdżyca, nadciśnienie a w efekcie zawał serca lub udar mózgu.
Nasuwa się pytanie co w takim razie jeśc . Zapewniam Was, że naprawdę nie
głoduję odkąd jestem na diecie bezglutenowej.
A tym, którzy chcieliby bardziej zgłębic temat szczerze polecam dwie książki:
Bożeny Przyjemskiej "Niebezpieczne zboża.Grożny gluten" oraz Williama
Davis'a "Dieta bez pszenicy".
Obydwie pozycje można zamówic tutaj.
A wszystko przez to, że coraz więcej osób na świecie cierpi na niezdiagnozowaną
nadwrażliwośc na gluten.
Dieta zbożowa prowadzi do wielu problemów zdrowotnych - są to coraz częstsze
choroby autoimmunologiczne ( wśród nich choroba Hashimoto, bardzo dziś
rozpowszechniona), różnego rodzaju nowotwory, stany zapalne różnych narządów
oraz zawały.
We wszystkich zbożach należących do rodziny traw występuje białko zwane
glutenem. Gluten jest białkiem wieloskładnikowym, a dużą jego częśc stanowi
gliadyna, która jest przyczyną uczulenia i nietolerancji zbóż przez organizm.
Najwyższy poziom gliadyny zawiera pszenica.
Oprócz glutenu zboża zawierają również inne toksyczne dla ludzi i zwierząt
białka. Są to lektyny i taumatyna. Gluten, lektyny i taumatyna działają
wspólnie powodując uszkodzenie jelit. To głównie lektyny wywołują odpowiedz
immunologiczną organizmu uszkadzając jelita na poziomie komórkowym.
Zboża zawierają również węglowodany, które są niezbędne ziarnom w procesie
kiełkowania. Są wysokokaloryczne i powodują gwałtowny wzrost poziomu
cukru we krwi. Duże spożycie węglowodanów zbożowych prowadzi do stanu
niedocukrzenia organizmu.
Nie jest to wcale paradoksem - ten węglowodan jest cukrem prostym szybko
wchłanianym z przewodu pokarmowego do krwi i podnosi w niej poziom cukru.
Trzustka dostaje wtedy sygnał o wysokim poziomie cukru i zaczyna produkowac
insulinę, by obniżyc jego poziom. Jednak wytworzona wówczas ilośc insuliny jest
zbyt duża jak na zapotrzebowanie organizmu i jesteśmy niedocukrzeni.
Mam wrażenie, że mało kto wie, że po zjedzeniu 2 kromek chleba pełnoziarnistego
poziom cukru we krwi podnosi się bardziej niż po spożyciu dwóch łyżek stołowych
białego cukru.
Poza tym węglowodany pochodzące ze zbóż pobudzając nadmierne wydzielanie
insuliny są przez nią zamieniane w tłuszcz, co prowadzi do powstawania zaburzeń
biochemicznych w organizmie. Po 5- 10 latach może się rozwinąc cukrzyca,
miażdżyca, nadciśnienie a w efekcie zawał serca lub udar mózgu.
Nasuwa się pytanie co w takim razie jeśc . Zapewniam Was, że naprawdę nie
głoduję odkąd jestem na diecie bezglutenowej.
A tym, którzy chcieliby bardziej zgłębic temat szczerze polecam dwie książki:
Bożeny Przyjemskiej "Niebezpieczne zboża.Grożny gluten" oraz Williama
Davis'a "Dieta bez pszenicy".
Obydwie pozycje można zamówic tutaj.
piątek, 21 listopada 2014
629. Poezja???
Rozmawiałam dziś z córką odnośnie świąt- to będą wybitnie rodzinne święta.
Tym razem będzie również i jej teściowa, którą oboje z moim ślubnym bardzo lubimy.
To bardzo dobra, empatyczna osoba.
Prezenty dla dzieci już zakupili, będziemy tylko partycypowac w kosztach.
Przy okazji córka mi opowiedziała co to jest poezja, w pojęciu naszego "Pierwszaka".
Wczoraj, w drodze ze szkoły do domu, Starszy poinformował córkę, że ma do domu
zadane wiersze.
Moja córka bardzo się tym ucieszyła i była ciekawa o czym one są. Po przydreptaniu
do domu Starszy sięgnął do plecaka , wyjął z niego podręcznik do matematyki dla
klasy III, otworzył i pokazał jej zadanie z treścią, które mu zadano do domu, by je
rozwiązał. To te wiersze - wyjaśnił córce. Moją biedulę z lekka zatkało.
Za chwilę dziecię przysiadło i rozwiązało zadanie.
No cóż, dla niektórych treśc zadania z matematyki to poezja.
Ostatnio pojął potęgowanie. Na razie metodycznie potęguje liczbę 2.
Kochani, ja nie dlatego o tym piszę, że się chcę pochwalic, jaki to mój starszy wnuk
jest mądry. Mnie to przeraża, tak zupełnie zwyczajnie przeraża.
Przecież to jeszcze małe dziecko, dopiero w styczniu skończy 6 lat. Mniej mnie
przeraża to, że płynnie czyta i pisze, ale jego zdolności do matematyki jakoś mnie
przerażają. Dzieciak w pamięci dodaje do siebie liczby trzycyfrowe i to szybciej niż
jego matka, odejmowanie i mnożenie też nie ma dla niego tajemnic a teraz jeszcze
zaczął podnosic do potęgi. Nie wiem jak jest z dzieleniem - może chociaż to mu
"nie idzie"? W każdym razie nie odnajduję u niego nawet szczątków moich genów.
Nie ma "ciągu" do rysowania, do wszelakich prac plastycznych. To pierwsze dziecko,
od którego nigdy nie usłyszałam prośby o narysowanie czegokolwiek.
Dobrze, że chociaż muzykę lubi i śpiew- słuch ma bardzo dobry, melodie odtwarza
bezbłędnie. Uwielbia chodzic na muzyczne przedstawienia dla dzieci.
Chłopcy prawie wcale nie bawią się razem, bo Starszy chce Małym dyrygowac, a on
się na to nie zgadza.
Za to Mały potrafi tak zorganizowac sobie zabawę, że włączy do niej wszystkich
obecnych dorosłych.
Córka się śmieje, że zapewne jej przyszła "młodsza synowa" będzie drobną
brunetką o hiszpańskim typie urody - Mały lgnie do młodych pań o takiej właśnie
urodzie i bardzo je uwodzi.
No to zapowiadają mi się ciekawe święta.
Tym razem będzie również i jej teściowa, którą oboje z moim ślubnym bardzo lubimy.
To bardzo dobra, empatyczna osoba.
Prezenty dla dzieci już zakupili, będziemy tylko partycypowac w kosztach.
Przy okazji córka mi opowiedziała co to jest poezja, w pojęciu naszego "Pierwszaka".
Wczoraj, w drodze ze szkoły do domu, Starszy poinformował córkę, że ma do domu
zadane wiersze.
Moja córka bardzo się tym ucieszyła i była ciekawa o czym one są. Po przydreptaniu
do domu Starszy sięgnął do plecaka , wyjął z niego podręcznik do matematyki dla
klasy III, otworzył i pokazał jej zadanie z treścią, które mu zadano do domu, by je
rozwiązał. To te wiersze - wyjaśnił córce. Moją biedulę z lekka zatkało.
Za chwilę dziecię przysiadło i rozwiązało zadanie.
No cóż, dla niektórych treśc zadania z matematyki to poezja.
Ostatnio pojął potęgowanie. Na razie metodycznie potęguje liczbę 2.
Kochani, ja nie dlatego o tym piszę, że się chcę pochwalic, jaki to mój starszy wnuk
jest mądry. Mnie to przeraża, tak zupełnie zwyczajnie przeraża.
Przecież to jeszcze małe dziecko, dopiero w styczniu skończy 6 lat. Mniej mnie
przeraża to, że płynnie czyta i pisze, ale jego zdolności do matematyki jakoś mnie
przerażają. Dzieciak w pamięci dodaje do siebie liczby trzycyfrowe i to szybciej niż
jego matka, odejmowanie i mnożenie też nie ma dla niego tajemnic a teraz jeszcze
zaczął podnosic do potęgi. Nie wiem jak jest z dzieleniem - może chociaż to mu
"nie idzie"? W każdym razie nie odnajduję u niego nawet szczątków moich genów.
Nie ma "ciągu" do rysowania, do wszelakich prac plastycznych. To pierwsze dziecko,
od którego nigdy nie usłyszałam prośby o narysowanie czegokolwiek.
Dobrze, że chociaż muzykę lubi i śpiew- słuch ma bardzo dobry, melodie odtwarza
bezbłędnie. Uwielbia chodzic na muzyczne przedstawienia dla dzieci.
Chłopcy prawie wcale nie bawią się razem, bo Starszy chce Małym dyrygowac, a on
się na to nie zgadza.
Za to Mały potrafi tak zorganizowac sobie zabawę, że włączy do niej wszystkich
obecnych dorosłych.
Córka się śmieje, że zapewne jej przyszła "młodsza synowa" będzie drobną
brunetką o hiszpańskim typie urody - Mały lgnie do młodych pań o takiej właśnie
urodzie i bardzo je uwodzi.
No to zapowiadają mi się ciekawe święta.
Subskrybuj:
Posty (Atom)