To zdjęcie zrobiłam pół godziny temu, pozachwycałam się kolorami - i koniec zachwytów - leje deszcz. A już się wybierałam na spacer! Zbyt ciepło też nie jest, raptem 15 stopni.
Miłego nowego tygodnia - Wszystkim !.
To zdjęcie zrobiłam pół godziny temu, pozachwycałam się kolorami - i koniec zachwytów - leje deszcz. A już się wybierałam na spacer! Zbyt ciepło też nie jest, raptem 15 stopni.
Miłego nowego tygodnia - Wszystkim !.
....... u mnie nowego lub ciekawego. Dzień podobny do dnia, tydzień do tygodnia - zastój na całej linii.
Pogoda zupełnie bez wyrazu, raptem jest +14 stopni, niebo całkowicie wyprane z jakiegokolwiek koloru i chwilami wiatr powiewa.
Wczoraj przeżyłam małe rozczarowanie, bowiem musiałam dość niespodziewanie uregulować w sklepie należność za zakupy prawdziwymi pieniędzmi a nie jak zwykle kartą. Dobrze, że tym razem miałam przy sobie gotówkę , bo gdybym jej nie miała musiałabym wrócić do domu, lub pobrać gotówkę z bankomatu co zubożyłoby mnie o całe 5 euro.
A ponieważ dziś, jak wspomniałam wyżej, pogoda byle jaka, zajrzałam znów na strony poświęcone informacjom astronomicznym, żeby się nieco zdystansować do otaczającej mnie rzeczywistości, która mnie jakoś coraz mniej zachwyca.
Niektóre tytuły artykułów szalenie mi się podobają- ot choćby ten: "astrofizycy odkryli co było pierwsze- galaktyki czy czarne dziury?" Tak z ręką na sercu to mnie akurat mało intryguje, bo potem okaże się jak z tym jajkiem i kurą - doszli do wniosku, że jednak jajko było pierwsze, tyle tylko, że nadal nie wiadomo skąd się to jajko wzięło. To już chyba będzie ciekawszy ten: "Naukowcy twierdzą, że Wszechświat Jest Płaski". Albo ten: "Mleczna Droga i Andromeda już zaczęły się zderzać - co to oznacza dla przyszłości Kosmosu?"
Jako mieszkanka Ziemi wybrałam informacje na temat "zderzenia się Mlecznej Drogi z Andromedą - wszak Andromeda jest naszą najbliższą sąsiadką. I wyczytałam, że na podstawie pierwszych badań panowie naukowcy stwierdzili, że ów proces "zderzania się" już się rozpoczął bo obie galaktyki są na kursie kolizyjnym - na razie halo gazowe Mlecznej Drogi i Andromedy już obie wchodzą w interakcje. No ale na razie możemy spać spokojnie, bowiem pełne prawdziwe zderzenie obu galaktyk nastąpi za cztery miliardy lat - tych naszych ziemskich a nie świetlnych. Niejako przy okazji badania wykazały, że w halo obu galaktyk znajdują się ogromne ilości wodoru i tlenu - czyli pierwiastków odgrywających zasadniczą rolę w procesach gwiazdotwórczych, które zapewne nastąpią gdy obie galaktyki się połączą.
Owo połączenie się galaktyk będzie wielce długotrwałym procesem trwającym miliardy lat. Panowie naukowcy snują przypuszczenia, że gdy owe galaktyki się połączą to powstanie nowa, gigantyczna galaktyka w kształcie elipsy. No i już nawet wymyślili dla niej nazwę roboczą -"Milkdromeda" lub "Milkomeda".
Co do wpływu owego połączenia się galaktyk na nasz Układ Słoneczny - tak naprawdę są to tylko przypuszczenia- być może, że nasze Słońce i jego planety niejako automatycznie będą przeniesione w inne miejsce w owej nowej galaktyce, ale zdaniem panów naukowców możliwość kolizji Ziemi z innymi planetami jest minimalna. Ale oczywiście mimo wszystko istnieje prawdopodobieństwo, że nasz Układ Słoneczny zostanie "wyrzucony" i przesunięty na odległe peryferia nowej galaktyki i nie bardzo wiadomo jakby ten fakt wpłynął na Układ Słoneczny.
Oczywiście "atrakcja" astronomiczna w postaci zbliżania się do siebie galaktyk nadal będzie stale badana, a właściwie to podglądana. Reasumując- możemy spać spokojnie- mamy na to spokojne spanie około 4 miliardów lat, o ileś jakiś narwaniec nie spowoduje jakiejś ogólnoświatowej rozróby.
A teraz zamiast fotki obu obgadanych przeze mnie galaktyk zobaczcie moją "pięknotę" , którą dostałam kiedyś od swojej przyjaciółki - to druza ametystu, która przyjechała tu ze mną- mała, zaledwie 4x4 cm, ale jaka jednak piękna i fotogeniczna.
Już piątek a więc życzę Wszystkim pogodnego i bardzo miłego weekendu!!!
........... fascynowały mnie Indie, a właściwie kultura Indii.
Marzył mi się wyjazd do tego kraju, sporo czytałam o nim, oglądałam filmy, koniecznie chciałam zobaczyć na własne oczy, z bliska.
Kraj olbrzymich kontrastów, pięknych krajobrazów, kraj którego mieszkańcy żyją w wielu płaszczyznach- z jednej strony "nowoczesność w domu i zagrodzie" a z drugiej strony czas przeszły ale to czas przeszły nadal żywy.
Do dziś wiele "zagadek" nadal jest nie rozwiązanych, do dziś toczą się spory co właściwie opisują dwa wielkie hinduskie eposy, czyli "Mahabharata" i " Ramayana", bowiem ich treść, opisy walk, opisy broni użytej w walkach oraz opisywane skutki jej użycia nieodparcie kojarzą się nam z użyciem ........broni jądrowej.
Na przykład opis urządzenia o nazwie " Brahmastra" - owa broń unosiła się w powietrzu i wyglądała jak olbrzymi ognisty pocisk, a jej wybuch wywoływał oślepiający błysk, ludzie ginęli i miasta były zniszczone, a ziemia wtedy zaczynała się trząść, ludzie ginęli nawet w dużej odległości od miejsca, w które owa broń trafiła, woda w rzekach i jeziorach wrzała i płonęły lasy. Ludzie i zwierzęta ginęli w mękach - no wypisz- wymaluj - sytuacja jak w Hiroszimie po zdetonowaniu bomby atomowej.
Oczywiście oficjalna nauka zalicza treść owych eposów do swego rodzaju bajek- ot, poetę poniosła wyobraźnia. To nie jest pierwszy raz, gdy "oficjalna nauka" ma zupełnie inne zdanie niż każdy czytający owe eposy, bowiem oficjalna nauka z reguły zamiata pod dywan to wszystko co jej nie pasuje do tego co sobie już ułożyła na dany temat. Ale pominę eposy- może to wina wyobraźni ich twórców. Zapewne spili się i mieli zwidy, które potem opisali.
Ale do dziś, gdy się ogląda starożytne hinduskie świątynie to raczej trudno nie zastanowić się jak je budowano w czasach, gdy według naszej wiedzy nie było wówczas zbyt rozwiniętej technologii. Takich ilości rzeźb i bardzo skomplikowanych ozdób nie znajdziemy raczej w Europie. W północnych Indiach jest niewielka miejscowość o nazwie Hampi i w niej jest świątynia, której kolumny wydają.....dźwięki. Jest to świątynia Vijaya Vittala, która została zbudowana w XV wieku a jej podpory zwane SaReGaMa wydają dźwięki, a co jeszcze dziwniejsze - każda z nich generuje inny ton, który odpowiada konkretnej nucie w klasycznej muzyce indyjskiej. Niestety klasycznej muzyki indyjskiej słuch mój nie trawi. Panowie naukowcy wysnuwali różne teorie odnośnie owych grających czy też śpiewających kolumn - podejrzewano, że kolumny mają w swych wnętrzach puste przestrzenie i to moduluje dźwięk. Ciekawość nie dawała im spać i w końcu jedną z kolumn przecięto, ale nadal nie wiadomo jakim cudem owe kolumny wydają dźwięki, bowiem owa przecięta kolumna nie miała na całej swej długości ani jednego pustego miejsca- była lita - kamień i nic więcej- żadnych dziur, żłobień i tym podobnych rzeczy. Na szczęście poprzestano na zdewastowaniu tej jednej kolumny, reszta będzie badana bezinwazyjnie.
Równie interesująca jest dla panów naukowców świątynia w Puri. Jest ona poświęcona jednej z form Wisznu (jak niemal każdy z hinduskich bogów Wisznu miał kilka postaci). Dach tej świątyni waży ponoć 20 000 ton (ciekawe jak oni to zważyli), a ta świątynia została wybudowana jeszcze w czasach starożytnych a na dodatek (jakby było mało spraw dziwnych) główna struktura świątyni nie rzuca cienia a zamocowana na szczycie flaga nie poddaje się kierunkowi wiatru. No i jeszcze jedna ciekawostka- na szczycie świątyni jest "Niebieskie Koło", które wykonane jest z ośmiu różnych metali i wszyscy wierzą, że jest symbolem boskości i ochrony. Ponadto w tej świątyni, w latach, w których kalendarz hinduski ma dodatkowy miesiąc, istnieje rytuał odnowienia posągów bóstw. Wtedy stare figury są zastępowane nowymi, które są zawsze wykonane z drzewa neem wg ściśle przestrzeganych rytuałów i cały proces przebiega w tajemnicy i świętości.
Ale -to ważne- wstęp do tej świątyni jest tylko i wyłącznie dla Hindusów. Ci co tu przybywają wierzą, że otrzymają w darze wyzwolenie z cyklu reinkarnacji.
A owo drzewo neem to miodla indyjska należąca do gatunku hebanu. Jest drzewem szybko rosnącym, rozłożystym, ma pachnące białe kwiaty. Dla Hindusów jest świętym drzewem i.... apteką. Rośnie nie tylko w Indiach, w niektórych krajach azjatyckich również. Osobiście posiadam grzebień wykonany z owego drzewa neem. Jest idealny do rozczesywania mokrych włosów i ponoć wzmacnia owe.
A na dodatek jedno zdjęcie z Bombaju z cyklu "Bombaj - miasto kontrastów".
Dwie z moich koleżanek były w Indiach - jedna była na Goa i wróciła szalenie zadowolona bo to wielce wypoczynkowe miejsce z pięknymi plażami, druga "szwendała się" po Delhi i wróciła z paskudnym zakażeniem oczu jakimś tamtejszym wirusem i bardzo długo się u nas leczyła. Była nawet obawa czy aby nie straci wzroku w tym oku.
Obie niezależnie od siebie (bo się nie znają) stwierdziły, że jeśli zwiedzać Indie to tylko w formie zorganizowanej i najlepiej klimatyzowanym autokarem, bo wędrówki per pedes są koszmarne, zwłaszcza po takim mieście jak Delhi- brud, kurz i upał. I nie widać niczego co prezentują foldery. No więc jakoś pozostałam przy czytaniu o Indiach - za to byłam w Singapurze ( jeszcze w XX wieku) i szczerze polecam - było przepięknie, czyściutko, wręcz sterylnie, byłam w lutym , temperatury nie groziły udarem cieplnym, nocą bywało tylko 25 stopni ciepła. No jest tam zamordyzm, policjanci to chyba mają swe bazy pod płytami chodników - pojawiają się jakby znikąd i dzięki temu można było bezpiecznie spacerować nawet o drugiej w nocy.
Miłego upalnego tygodnia - u mnie w tej chwili jest godzina 22,00 i za oknem +26 stopni.
Wczoraj odkryłam czego mi tu brakuje - otóż brakuje mi jesiennych wędrówek po lesie i grzybobrania. I gdy oglądam jakie piękne grzyby są aktualnie w pewnym znanym mi nadleśnictwie Baligród to aż mnie skręca. No ale wiadomo - nie można mieć wszystkiego.
Miłego i spokojnego nowego tygodnia- Wszystkim życzę!!!