W poniedziałek doświadczyłam "dobrej zmiany" na własnej skórze. Zaczęłam
właśnie kolejny cykl rehabilitacji i doznałam lekkiego szoku. Jestem pacjentką tej placówki od 5 lat i zawsze skład personelu był ten sam- teraz jedyne znajome twarze były na recepcji i to w towarzystwie obcych.
Oczywiście można uznać, że rehabilitant to rehabilitant , ale.... poprzednio, czyli jeszcze jesienią pracownicy byli znacznie przytomniejsi i bardzo dobrze zorganizowani. I jakoś nikt nie używał w stosunku do pacjentów słówka "niech", ale zastępował je słowem "proszę" i tu następowała dalsza część zdania "wejść do kabiny X" , ja zaraz przychodzę". To niby drobiazg, więc może się czepiam.
Ale na podłączenie do aparatury czekałam długo, potem musiałam się przejść, by się doczytać co też mi lekarz przepisał (gdy chciałam to zrobić jak zawsze dotąd zaraz po wejściu na teren fizykoterapii, zostałam ofuknięta) bo
personel oczywiście nie wiedział, a potem wcisnęli mi ankietę do wypełnienia.
Ankieta dotyczyła mojej historii zdrowotnej "od początku świata" , więc stwierdziłam,że nie widzę powodu jej wypełniania, bo cała dokumentacja jest już w mojej karcie zdrowia, a poza tym kto ma się podpisać w miejscu, "podpis lekarza"- pani wzruszyła ramionkami i powiedziała "jakiś lekarz".
Ponadto dowiedziałam się, że mam już innego lekarza prowadzącego i nie
mam już szans na wybranie sobie innego lekarza.
Ekipa lekarska też się mocno zmieniła.
I mam przeczucie, że była to moja ostatnia wizyta w tej placówce.
*****
Dziś byłam po raz ostatni u mego nowego dentysty.
Już mam śliczne, nowiutkie dwa trzonowce, przejrzał mi ponownie uzębienie
i.....zero ubytków, wszystko całe i zdrowe.
Pocieszyłam pana dentystę, że z całą pewnością mój ślubny mnie zastąpi, bo
on ciągle ma jakieś ubytki.
*****
Odbierałam dziś w pobliskim empiku zamówioną książkę i przy okazji
zerknęłam na stolik z nowościami - tu też widoczna "dobra zmiana"-same arcydzieła z gatunku Lenin w czapce i bez czapki, tyle tylko, że dotyczą innej osoby.
Jedyne co mi w tej proponowanej lekturze odpowiadało to...cena, od 9,90
do 14,90. Ciekawe czy w związku z ceną wzrośnie procent tych, co czytają
książki.
Bardzo mi się tekst podoba, i choć współczuję Ci tych „dobrych zmian”, uśmiech nie znikał z mojej twarzy. Nie, nie będę się podpierał stwierdzeniem: „a nie mówiłem”, tylko siebie widzę w tej nowej rzeczywistości medycznej i zastanawiam się teraz, czy nie zacząć serii czekających mnie wizyt od pani psycholog? Ja u lekarza dość łatwo popadam w frustracje, skutkujące zdenerwowaniem.
OdpowiedzUsuńDzięki za ostrzeżenie :)
Pozdrawiam
To chyba dobry pomysł z tą wizytą u psychologa.
UsuńZa poprzedniej kadencji obecnej ekipy, lekarka tzw. pierwszego kontaktu , po trzeciej mojej wizycie, na której podawałam co mi dolega, usiłowała skierować mnie do psychiatry.Zmieniłam natychmiast lekarkę i dostałam skierowanie do endokrynologa, bo ta druga chyba pilniej na wykłady chodziła i od razu wiedziała co może być grane. Kilka dni temu któryś z pisowców powiedział, że najwyższy czas dopuścić pisiaków i ich sympatyków do różnych stanowisk, bo dotychczas byli oni odsuwani od awansów itp. Szkoda tylko, że nie zastanowił się choć przez 5 minut dlaczego tak było. Oni mają strasznie marne zaplecze kadrowe a ich sympatykami są przeważnie ludzie słabi zawodowo, nazywani potocznie nieudacznikami. I to cała tajemnica.
Miłego,;)
Ooo, czyzby karzaca reka sprawiedliwosci dotarla juz do przychodni lekarskich i obsadzeni w nich zostali lekarze jedynie slusznej? Acha i jeszcze z sumieniem.
OdpowiedzUsuńZ sumieniem to są potrzebni ginekolodzy i położnicy. Reszcie wystarczy, że są zwolennikami rządzących. Zdziwisz się, ale bardzo wielu lekarzy głosowało w ostatnich wyborach za pisem. Gdy usłyszałam dlaczego, z lekka zaniemówiłam. Za kandydaturą obecnego prezydenta przemawiało w ich mniemaniu to, że ma ukończone studia i doktorat, a jego żona nie jest kurą domową.
UsuńMiłego, ;)
No to jest argument! Nie do zbicia.
UsuńRęce opadają, biust także:))))
UsuńMam alergię słowo "niech". Zawsze kojarzy mi się z wyższością, pobłażaniem, lekceważeniem i rozkazywaniem. A najczęściej ze zwrotem (przepraszam wszystkie Marysie świata) "Niech Marysia posprząta". Kiedy słyszę taki zwrot, wszystko się we mnie jeży.
OdpowiedzUsuńjeżeli źle się czujesz w tej placówce, to zmień (o ile to nie są duże trudności) Po co masz sobie jeszcze dodawać ujemnych emocji?
Podziwiam Twoje samozaparcie w leczeniu zębów:) Ja nie mam oporów, ale zawsze to nieprzyjemna sprawa. Ciekawa jestem, czy Twój mąż da się namówić. Jeżeli tak, to powiesz mi jaka metodę zastosowałaś:)
Miłego wieczoru.
Pocieszyłaś mnie, bo już podejrzewałam, że tylko ja mam na "niech" alergię.
UsuńMam b.dziwne zęby, mało ładne ale dość odporne na próchnicę i dość rzadko jestem zmuszona do odwiedzania dentystów. Te dwa trzonowce to były
zęby już plombowane, które mi się rozleciały, bo mam ostatnio marnieńkie przyswajanie wapnia. No ale korzenie były całe i zdrowe, więc mam je odbudowane i "ukoronowane". Wyglądają jak własne i tak też się sprawują. Odkąd przy usuwaniu próchnicy stosują znieczulenie, mój nie ma oporów w chodzeniu do dentysty. Gorzej, bo on ma paradontozę -efekt palenia od wczesnej młodości, zresztą on od dziecka miał kiepskie zęby, choć jego mama dbała by zawsze wszystkie ubytki były szybko leczone.
Podobno dobrym sposobem nakierowania męża w stronę dentysty jest odmówienie podania mu jakiegokolwiek p. bólowca gdy go ząb boli. Na ogół każdy po nieprzespanej z bólu nocy jest bardziej skłonny do odwiedzenia dentysty.
Nie da się ukryć, że wszelkie działania w obrębie twarzoczaszki są zdecydowanie niemiłe.
Serdeczności;)
Nie wiem, czy dam radę Jaskółowi odmówić pomocy, kiedy cierpi. Muszę znaleźć inną metodę:) ja mam mocne zęby i rzadko wymagają interwencji, ale chyba się zdecyduję na przegląd i ewentualne leczenie. Ja w ogóle nie lubię, kiedy się lekarze wokół mnie 'kręcą". Strasznie się stresuję normalną wizytą, a co dopiero specjalistyczną. Wchodzę do gabinetu i natychmiast mam ochotę zwiać.
UsuńPonieważ od dziecka miałam niefart i co dwa tygodnie musiałam bywać u lekarza i pobierano mi krew, wizyta u lekarza nie robi na mnie wrażenia.
UsuńCzasem mnie tylko zadziwia stopień niedouczenia takiego osobnika lub zadziwiający brak kultury.
Niedouczenie jeszcze można wybaczyć, w końcu nauka pędzi, a czasu mało- oczywiście jeżeli to niedouczenie nie szkodzi pacjentowi. Natomiast brak kultury jest nie do wybaczenia.
UsuńJuż jakiś czas temu stwierdziłem, że brak mi ,,polityki ciepłej wody z kranu", bo chociaż mam zupełnie inne poglądy niż PO i PiS to jednak mimo wszystko ciepła woda jest milsza niż ,,najlepsza zmiana". Mam nadzieję, że jednak znajdziesz jakąś lepszą placówkę na rehabilitację.
OdpowiedzUsuń~_~ też mam za sobą temat dentysty. Zęby jak nowe, mogę się ustawić na jakimś kiermaszu i reklamować usługi mojej dentystki. :D
Też byłem w księgarni, na szczęście książek o wiadomej osobie nie było aż tak dużo. Choć ze trzy pozycje zauważyłem. Internet śmieje się, że niedługo będą te książki rozdawać za darmo, przeceniono bowiem z tej serii jakąś z ponad 30 złotych na te 9.90.
Raczej od wczoraj mam czas na duże i zdecydowane nie. Stąd taki wpis narzekacza niemal zawodowego.
Jak wezmę książki i laptopa to nuda mi nie grozi, zawsze mogę poczytać, popisać pracę magisterską, napisać na blogu coś itp.
Ja trzymam się jak mogę tylko Windowsa 8, uczyłem się go niemal od podstaw, gdzie co jest i nie chcę zmian już.
Pozdrawiam!
Windowsa 8 nie zaliczyłam , miałam wpierw XP, potem "7". Ale córka b.nalegała zebym pobrała tę "10", bo ona też ma 10 , a podobno nie będzie juz kolejnego programu tylko ta 10 będzie systematycznie aktualizowana. I ostatnio ta aktualizacja wyszła mi bokiem, nagle poznikały mi ikonki programów i nie mogłam się dostać do niektórych. Już myślałam, że komp mi zwariował, ale wczoraj, deux et machina, po kolejnej aktualizacji ikonki wróciły.I tym sposobem zaoszczędziłam na wizycie informatyka.
UsuńMiłego;)
Ci, którzy byliby gotowi owe ,,dzieła'' przeczytać, raczej z trudem ślabizują...
OdpowiedzUsuńTeż mam takie podejrzenie.
Usuńjeszcze jeden zwrot mi się nie podoba: "pójdziesz pani", "zaczekasz pani"
OdpowiedzUsuńO tak ale to chyba bardziej regionalny zwrot, najczęściej stykałam się z tym na wakacjach.
UsuńPrawdę mówiąc zwrot "paniusiu" też mnie z lekka wpienia. U okolicznych pijaczków to sama wykwintność i grzeczność, niemal serdeczne poklepanie po plecach. Ale ja nie lubię być klepana po plecach.
Na razie mam graniczony kontakt z państwem dobrej zmiany więc nie miałam jeszcze okazji sprawdzić na własnej skórze jak się zmieniła służba zdrowia.
OdpowiedzUsuńTylko w moim ulubionym sklepie znikły Ukrainki, które były miłe i jakoś tak optymistycznie chętne do pracy.
Nie przedłużono im zezwolenia na pracę, pół roku pracowały i musiały wrócić do domu. Teraz wisi ogłoszenie o poszukiwaniu pracowników, a my stoimy w kolejce bo odczuwa się brak rodzimych pracowników, a ci którzy są jacyś tacy obrażeni na cały świat.
Pozdrawiam.
Od dłuższego czasu przychodzi do mnie Ukrainka- teraz jedzie do domu(na ichnią Wielkanoc) i jest pełna obaw jak to będzie dalej, bo kończy jej się wiza. To bardzo miła, pracowita osoba i ma dyplom ukończenia pomaturalnego studium opiekunek ludzi starszych.
UsuńPrzyznam Ci się, że ogromnie mi żal tych Ukrainek- one tu pracują od świtu do nocy, a w domu ich mężowie spokojnie chleją.
W ub. roku jedna z firm remontowych wykonująca prace na naszym osiedlu, w 95% opierała się na Ukraińcach- pracowali porządnie, sprawnie i naprawdę fachowo. I żądnego chlania piwka w trakcie pracy, rano wspólne śniadanie, potem jedna przerwa na lunch i dalej praca do wieczora.
A gdy rodacy ocieplali budynki to większość była na lekkim gazie i kończyli pracę już o 16,00, a przerwa na lunch często była już zakończeniem dniówki.
Miłego;)
Hm, po przeczytaniu notki głęboko się zastanowiłam, bo chciałam sobie przypomnieć choć jedną - odczuwalną dla mnie - dobrą zmianę w tej "dobrej zmianie". Przemek ma nieco wyższą stawkę godzinową, co daje parę złociszy więcej do wypłaty. Tyle wymyśliłam, pozostałe rzeczy jeżą mi włosy na głowie, a to z pewnością dopiero początek. Nie wiem czy mi prędzej osiwieją, czy wylecą od tych dobrych zmian...
OdpowiedzUsuńPS. Skończyłam niedawno lekturę podróżniczą (czyli ksiunżkę czytaną w komunikacji miejskiej) i szukam nowej. Mam "Zbrodnie Kościoła", ale obawiam się, że zostanę zatłuczona laskami przez starsze panie w tramwaju...
Pozdrawiam serdecznie!
Opraw książkę w nieprzezroczystą okładkę, wtedy nikt się nie czepnie.Podobno dobrą zmianę już widać i słychać w TVP, ale ja nie oglądam TVP już od kilku lat, więc nie bardzo wiem.Z polskich programów oglądam jedynie TVN, TVN24 i Szkło kontaktowe. A ja właśnie zakupiłam książkę Jana Bieszka "Słowiańscy królowie Lechii".
UsuńPodoba mi się Twoje określenie lektury w czasie podróży.Całkiem trafne.
Miłego;)
Koleżanka Małżonka opowiada mi nieraz o "dobrej zmianie" w urzędzie, w którym pracuje. Włosy się jeżą! Z wyższych stanowisk kierowniczych zwolnili wszystkich fachowców i wsadzili kompletnych dyletantów "po linii i z ramienia". PRL wraca wielkimi krokami.
OdpowiedzUsuńW PRL to przynajmniej organizowali dla tych "swoich" różne szkolenia, nie tylko ideologiczne i z czasem doczekali się wyszkolonej kadry. Np. w BOR pracownicy mieli między innymi szkolenia z zasad prawidłowego zachowania się przy stole oraz
Usuńsztuki jego właściwego nakrywania a nawet doboru właściwego wina do potraw.
A ci autorzy dobrej zmiany mają wszystko tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną linię.
Miłego,;)
O "dobrych zmianach" płyną do mnie wieści z różnych stron i - powiem szczerze - nie pojmuję, dokąd to wszystko zmierza. Nie jestem optymistką. A najbardziej przeraża mnie zalew tzw. hejtu w przeróżnych wypowiedziach, gdy ktoś inny ośmiela się wyrażać zdanie inne, niż aktualnie pożądane.
OdpowiedzUsuńDoprowadzi do ruiny kraju. Joanno, trzeba korzystać szybciutko z podróży, dopóki jeszcze mamy paszporty w domu.Mam wrażenie,że dopiero mniej więcej za dwa lata ci co głosowali na tę ekipę zorientują się, że sami sobie strzelili gola.
UsuńEkipa działa na zasadzie skłócania ze sobą ludzi, klepania kłamstw i przekupstwa maluczkich, że już nie wspomnę o całkowitym zaspokajaniu potrzeb KRK.
I trudno w tym wszystkim dostrzec światełko w tunelu, no chyba,że się ma omamy wzrokowe.
Miłego,;)
Bywam co dzień w szpitalu na naświetlaniach, tam jeszcze nie dotarła "dobra zmiana". Są bardzo sympatyczni i kompetentni pracownicy, pomagają z uśmiechem, pani doktor dostępna, bez dodatków z naszej strony. Mam nadzieję że się to nie zmieni do końca Kwietnia.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie mogę czytać w necie o tym i o tych "dobrych", przyznaję że czuję się mocno przygnębiona i wyjścia nie widzę. :((
Eluniu, też jestem doszczętnie zdołowana.Kochana, a dla Ciebie takie dołowanie to dobrze nie jest. Ty teraz potrzebujesz spokoju i poczucia stabilności.To jest koszmarne, gdy człowiek budzi się rano i zaraz się zaczyna zastanawiać co oni dziś wymyślą i w jaki sposób to nas dotknie.
UsuńKochana, zdrowiej, zdrowiej, bo lato niedługo i działeczka Twoja czeka na Ciebie.
Miłego,;)
♥♥♥
UsuńDziś już jakby jestem mniej na nie. Ale nadal coś we mnie siedzi i nie chce dać mi spokoju. Może Nałęczów coś da?
OdpowiedzUsuńU mnie wczoraj i dziś były przerwy w dostawie prądu, odbierali instalację jacyś ludzie ,,wyżej" postawieni od tych z budowy. Ale wszystko zgodnie z ogłoszeniem było.
Dziś wywlokłem te swoje nastawienie na nie na Słońce i ponad 30 kilometrów przejażdżki rowerem. Coś na pewno dało. :)
Pozdrawiam!
Piotrze, cierpliwości, te złe nastroje miną, tylko organizm musi się po tej operacji pozbierać.A tak ogólnie to coraz mniej nasza polska rzeczywistość może nastrajać człowieka "na tak", nawet jeśli mu nic nie wycięli:)))
UsuńMiłego;)