drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 3 kwietnia 2018

Tak jakby po świętach

Wczoraj póznym popołudniem nasze dzieci i Krasnale wrócili z tygodniowego
pobytu  na Sycylii.
Więc dziś było oglądanie zdjęć, wspólny dłuuuugi obiad  a na koniec Krasnale
zorganizowały dla nas koncert.
A ja wymyśliłam  na ten wspólny obiad kurczaka w sosie czekoladowym.
Oczywiście wcale nie byłam pewna, czy Krasnale raczą owo novum
skonsumować, bo nie są to dzieci wszystko jedzące. Na wszelki wypadek
podałam kurczaka oddzielnie, a sos tylko do polania.
Tak naprawdę powinno się tego kurczaka pogotować z 10 minut w owym
sosie. Na szczęście Krasnalom sos odpowiadał, bo był czekoladowy wszak.
Do mięsa córka i ja jadłyśmy spaghetti z cukinii ze świeżą kurkumą, reszta
konsumowała normalne, włoskie spaghetti.
Do poobiedniej kawy upiekłam ciasto pomarańczowe wg przepisu Doroty.
A dla  Krasnali, znając ich niewybredny gust, upiekłam sernik w bardzo
śmiesznej  foremce, podzielonej na 8 przegródek, co dało 8 mini serników.
Ciasto pomarańczowe jest niestety pyszne a do tego wcale nie trudne do
wykonania. Krasnale oczywiście zaanektowały te serniczki.
Z przyjemnością oglądałam zdjęcia z Sycylii. W górach jeszcze leży tam
śnieg, ale na plaży już widać było kilku plażowiczów.
Moi wynajęli mieszkanie w Cefalu i stamtąd jezdzili wypożyczonym
samochodem na różne wycieczki.
Oczywiście byli również na Etnie, która jest pokryta jeszcze grubą
warstwą śniegu. Zwiedzili chyba trzy nieczynne już kratery Etny, ale  za
długo tam nie przebywali, bo było zimno i wiał bardzo silny wiatr.
Starszemu Krasnalowi wycieczka na Etnę się podobała, ale młodszy nie
 był zadowolony, bo bał się cały czas, że wiatr go porwie.
Poza tym zwiedzili jeszcze kilka miast, między innymi Palermo i Taorminę.
No a po obiedzie i poobiedniej kawie Krasnale dały koncert.
Młodszy grał na gitarze, starszy grał na pianinie. Dodatkowo  młodszy
wykonywał jakies dzikie tańce.
Najbardziej rozbawiła nas strona organizacyna, bo młodszy wymyślił,
że muszą być bilety wstępu i ponumerowane miejsca.
Porobili numerki na krzesła i rozdali nam bilety.
A gwozdziem programu były ogłaszane co 15 minut przerwy. No cóż,
Krasnale prowadzą "światowe życie", są kilka razy w roku w Operze
Berlińskiej na przedstawieniach i koncertach dla  dzieci.
Myślałam, że się rozpadnę z hamowanego śmiechu gdy przerwę młodszy
ogłosił.....gwizdkiem.

A dla tych, którzy chcieliby "błysnąć" kurczakiem w sosie czekoladowym
podaję przepis:
Piersi z kurczaka myjemy, osuszamy, przekrawamy wzdłuż na wąskie  filety.
Każdy filet delikatnie  solimy, posypujemy niewielką ilością cynamonu i
łagodnego curry i wstawiamy na  noc do lodówki.
Rano przygotowujemy bulion i do gorącego  bulionu wrzucamy obrumienione
dokładnie  na maśle klarowanym mięso. Dusimy pod przykryciem do miękkości.
Miękkie mięso wyjmujemy z bulionu,dopełniamy  ewentualnie jego ilość by było
go 0,5 litra i do gorącego bulionu dodajemy 1 tabliczkę czekolady  (70% kakao)
połupaną na kawałki, dokładnie ją rozpuszczamy cały  czas mieszając, dodajemy
1 łyżeczkę od  herbaty cynamonu, 1/2 łyżeczki sproszkowanego imbiru,
chili (wg upodobania), szczyptę mielonego gozdzika i szczyptę mielonej gałki
muszkatołowej. Starannie mieszamy i na 10 minut wrzucamy uduszonego
już kurczaka. Mieszamy co chwilę, żeby sos  się nie przypalił.

Spaghetti z cukinii robi się w specjalnym przyrządziku. Nitki cukinii wrzucamy
na gorący olej (ja na kokosowy), dodajemy jeden kawałek startej na tarce
świeżej kurkumy- tu jedna uwaga - do obierania i tarcia kurkumy koniecznie
załóżcie rękawiczki- kurkuma barwi dłonie na pomarańczowo i schodzi z rąk
dopiero po 2 dwóch dniach częstego mycia.
Smacznego życzę;))




31 komentarzy:

  1. Juz nie moge sie doczekac, kiedy moje drobiazgi beda dawaly nam koncerty, ale to jeszcze musi potrwac. Na razie jeszcze dobrze gadac nie umieja. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas szybciutko mija, zwłaszcza gdy masz dzieci blisko siebie.Jeszcze nie zatarło mi się wspomnienie wspólnych wakacji w Sopocie, gdy starszy miał 4 lata, młodszy 2 i część czasu upływała na wysłuchiwaniu wrzasków młodszego., no bo jak się nie mówi to się z byle powodu płacze.
      Starszy jako dwulatek już świetnie mówił, a młodszy zaczął mówić bardzo pózno i jak mu coś nie pasowało to zaraz ryczał na pełnym wzmocnieniu.

      Usuń
    2. Wiem cos o tym. Zwlaszcza, kiedy niemowiace dziecko jest chore i cos tam mu dolega, a gadac nie umie. 24/7/31/365 TYLKO RYYYK :)))

      Usuń
  2. Ależ uroczyście, niemal jak na dworach przed laty, obiad, koncert i opowieści...świetnie, takie kreatywne wnuki to skarb.
    Kurczak w sosie brzmi pysznie i to ciasto pomarańczowe także, ale na razie jestem tak napełniona wszelkimi smakołykami, że odłożę wypróbowanie na później.
    Spaghetti z cukinii jeszcze nie robiłam, chociaż w jakimś programie widziałam, nie wiem tyko co moi na to?
    Pozdrawiam poświątecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To młodszy jest taki kreatywny.On w swojej szkole też organizował koncert i tak długo wiercił pani dziurę w brzuchu aż uległa i wg jego koncepcji zorganizowała ten koncert. Tam sporo dzieci uczy się dodatkowo muzyki, więc nie było problemu z doborem wykonawców. W domu to on wymyśla wspólne zabawy, starszy się tylko do niego dołącza.
      Jak się nie ma takiego przyrządziku do robienia spaghetti to można zrobić przy pomocy obieraczki
      wstążki z cukinii. To jedna z lepszych form podania cukinii na gorąco.
      Przyrządzik jest genialny- w jeden koniec wtykasz cukinię, kręcisz nią stale ruchem obrotowym w jedną stronę a z drugiej strony wypełzają grube nitki. Na koniec zostajesz w ręce z ogonkiem cukinii i środkiem z pesteczkami.Chyba sobie kupię to cudo gdy znów "poniesie" mnie na zakupy do "Bouleverd".
      Miłego;)

      Usuń
  3. Ależ super spędziliście ten czas :). Makaron warzywny bardzo lubię, nawet zakupiłam stosowny przyrząd w Lidlu - świetnie sie sprawdza, jest elektryczny więc się człek nie namęczy. W dodatku ma różne ostrza, więc moga być wstążki, nitki cienkie i nitki grubsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Berlinie sklepy Lidla omijam z daleka- te w Polsce to niemal "prima sort" a te w Niemczech to skrzyżowanie zabałaganionego wiejskiego sklepiku z jakimś podlejszym magazynem.Ale widziałam w Karstadzie, więc pewnie się tam wybiorę.

      Usuń
  4. To miło spędziliście czas:-)
    Apetycznie zabrzmiało przed monitorem :-)
    Muszę sobie zrobić taki makaron warzywny , pycha :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki makaron z marchwi też jest dobry.I rozejrzyj sie za świeżą kurkumą- samo zdrowie. Tylko obieraj ją i trzyj w rękawiczkach, barwi skórę niczym henna.

      Usuń
  5. Spaghetti z cukinii, mniam, pewnie pyszota. Ciekawe, czy u nas można gdzieś taki przyrządzik kupić. Muszę poszukać:) Pozdrowienia Aniu dla ciebie i całej Rodzinki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mogą być w Warszawie w sklepach "DUKA" a na internecie widziałam taki przyrządzik na www.garneczki.pl w dziale "nowości". Drogi co prawda jak piorun, mimo,że ręczny, prawie 80 zł.
      Można też wrzucić w Ceneo hasło "krajalnica obrotowa do warzyw" i wtedy może będzie większy wybór.
      Miłego dla Waszej Trójki;)

      Usuń
  6. Kurczaka w sosie czekoladowym jadłam dość często w Meksyku. Kupiłam nawet w Puebli taki sos na wagę. Pani ekspedientka hermetycznie go zapakowała, więc bez problemu przywiozłam do domu. Kurczak szczególnie smakował mojej starszej córce i zięciowi.
    Makaron z cukinii bardzo lubię i dość często przygotowuję.
    Zazdroszczę uczty duchowej przygotowanej przez chłopaków. Przejawiają nie tylko talent muzyczny, ale i organizacyjny. Ubawiłam się czytając o tym koncercie. Wyobrażam sobie, jak Wam musiało być wesoło!
    Na Etnie byłam latem, a wiało tak mocno, że i ja miałam obawy, że wietrzysko mnie przewróci.
    Bardzo się cieszę, że pomarańczowe ciasto okazało się smaczne.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Etnie to chyba wiecznie wieje, wszak to wysoka góra, ponad 3 tys.metrów a dookoła morze. Na wyspach zawsze jest jakiś wiaterek.
      Te pomarańcze, które kupiłam były bio, strasznie dojrzałe, słodkie, bez pestek i po godzinie wolnego gotowania zaczęła na nich skórka rozpadać się, więc przerwałam gotowanie. Poza tym miałam za mało migdałów, ale za to zmieliłam orzechy włoskie, było tak pół na pół.Następne zrobię już tylko a migdałami.
      Miłego;)

      Usuń
  7. Prywatny koncert wart pozazdroszczenia :).
    Jakos do czekoladowego kurczaka nie zpapalalam miloscia, za to warzywne spaghetti wchodzi w kazdej ilosci :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczak ma to do siebie, że jego smak zależy od tego w czym się go poda i za to go cenię. Ale ten sos nie ma smaku czekolady, bo jest z gorzkiej czekolady 70% i ma sporo przypraw.To warzywne spaghetti zyskuje bardzo gdy się doda do niego tę świeżą kurkumę.

      Usuń
  8. Gdy moi chłopcy byli jeszcze mali, robili przedstawienia teatru kukiełkowego. Oczywiście, tata musiał zrobić im kukiełki. Jak odstawili Czerwonego Kapturka, cała rodzina zwijała się ze śmiechu. Bo nie dość, że co chwila była przerwa na siusiu, to jeszcze całą historię pomieszali tak dokładnie, że nie wiadomo było, o co w niej chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam sie pilnować, żeby nie ryknąc smiechem, zwłaszcza gdy Mlodszy wykonywał taniec śpiewając "panie Janie niech pan wstanie". A potem było jeszcze zabawniej- on się uczy gry na gitarze i ma "rozpiskę" melodii na ponumerowane odpowiednio struny, więc sobie podśpiewywał wyliczając numerki strun. Myślałam,że zejdę z wewnętrznego śmiechu.

      Usuń
  9. Fiu, fiu widzę poważne atrakcje kulinarne i towarzyskie. :)

    U mnie też dziś zmieniła się pogoda nieco, rano słonecznie i ładnie, a po południu już deszcz mały padał. Na szczęście szybko minął.

    Zależy od dnia u mnie czy mija mi szybko czy nie. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wróciłam ze spaceru- u mnie jest cuuudnie! Słońce świeci jak oszalałe, jest gorąco (18 stopni w cieniu), ptaszyska wrzeszczą na pełny regulator- z tego wszystkiego aż zakupiłam skrzynki na balkon.Pewnie jednak wiosna będzie;)))
      Miłego;)

      Usuń
  10. kurczaka z czekoladą jednak się nie odważę przetestować, ale to ciasto pomarańczowe mnie zaintrygowało, jednak jak doszłam do momentu gdzie mam te pomarańcze gotować trzy godziny to tak jakby entuzjazm mi się zmniejszył, Dobrze że chłopcy są otwarci na różne propozycje i chętnie zwiedzają. Pamiętam jak kiedyś będąc w stolicy woziłam Młodego wszędzie gdzie było warto, żeby pokazać trochę, a on się w końcu zdenerwował i powiedział, że on tu nie przyjechał zwiedzać tylko odpocząć - co oznaczało usiąść w jednym miejscu i tam czekać aż słońce zajdzie ;) :) a o tym żeby go zabrać do opery na dziecięce widowisku - Nie ma mowy!!! A szkoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie powiesz, że to sos czekoladowy to niewiele osób na to wpadnie, bo to gorzka czekolada a do tego rozpuszczona w bulionie no i jest z przyprawami.Daję słowo- sos nie jest słodki.
      Co do pomarańczy- kupiłam jakieś bardzo dojrzałe, bio i po godzinie zaczęła się na nich skórka rozpadać, tak ,że owe 2 godziny gotowania to nie jest obligatoryjne. Były bardzo dojrzałe, b. słodkie a do tego jeszcze nie miały ani jednej pestki.
      Nasze Krasnale od małego są przyzwyczajone do podróży zagranicznych i zwiedzania.
      Gdy ich mama miała 3 lata zabrałam ja na zwiedzanie Pałacu w Wilanowie- chodziła po pałacu z łapinami złożonymi jak do modlitwy i powtarzała- "ach jak tu ładnie, ja też tak chcę". Od tej pory regularnie z nami wszystko zwiedzała i w kraju i poza nim.
      Po prostu trzeba wcześnie zacząć dziecko przyzwyczajać. Do opery to nasi chętnie chodzą, ale nie chodzą do kina i nie ogladaja w TV filmów. Ostatnio maja "dyspensę" na poranne wiadomości i wieczorem na jakiś dziecięcy program dla młodszych nastolatków.
      Przedtem wolno im było oglądać tylko "dobranocki", polskie, na DVD i tylko w towarzystwie mamy lub taty.

      Usuń
  11. Bardzo lubię Włochy, byłem chyba z 5 razy, ale nigdy nie bylem na południe od Bolonii. Jeżdżę w Alpy Włoskie (w tym roku też jadę we wrześniu na zasadzie von Hütte bis Hütte" (trekking od schroniska do schroniska), byłem w Mediolanie, a w jedne wakacje postanowiłem zwiedzać, to przejechałem trasę Mediolan - Wenecja (Bergamo, Brescia, Werona, Vicenza, Padwa).
    A za przepis dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię Włochy, choć bałagan u nich taki jak w Polsce, tylko ludzie bywają zabawniejsi i milsi.
      Alpy Włoskie są piękne- tak ogólnie to każda część Alp jest prześliczna.
      Miłego;)

      Usuń
  12. Od jakiegoś czasu nie mam dylematu „i po świętach” ;)
    Tego kurczaka w czekoladzie spróbuję choć to połączenie jakoś mi dziwnie nie pasuje, nawet jeśli to gorzka czekolada. Ale kto wie..., kiedyś jadłem polędwicę z ananasem polaną cukrem skropionym spirytusem i podpaloną na talerzu. Nawet, nawet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, mamy zakodowane, że czekolada to albo do deserów albo konsumpcji samodzielnej, a połączenie mięsa i czekolady wydaje się nam bardzo dziwne. Dla mnie znacznie dziwniejsze jest zjadanie ryb na surowo, bo nie lubię ryb, no może poza niektórymi w postaci wędzonej.
      Ananas do mięsa to świetne połączenie- on po prostu ułatwia trawienie mięsa.

      Usuń
  13. Ależ cudne te Twoje Krasnale!!!
    Przypomniało mi się jak moje Szczerbate dawały przedstawienie na działce w lecie w środku dnia. Tak darły głośno dzioby, że nawet spod lasu ludziska poprzychodzili i nawet znani nam z tej samej alejki.:-)
    A my płakaliśmy ze śmiechu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tu hałas też był niezły, poza tym Krasnale pozamykały drzwi (rzecz się działa w pokoju przechodnim), koncertowali również na jakichś bębnach a walili niczym w kaczy kuper.Można było ogłuchnąć.

      Usuń
  14. Ja tam nie lubię takich małych psów, bo moim zdaniem nie wiadomo co takiemu wpadnie do głowy. A bezpieczeństwo też może ucierpieć na takich sytuacjach, nie chciałbym uczestniczyć w sprawie o nieumyślne przejechanie takiego pieska.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli pies był bez smyczy to zawsze winien jest jego właściciel- po mieście pies musi być na smyczy.No ale rozjechanie yorka z pewnością nie byłoby miłe.

      Usuń
  15. Pocieszne te Wasze Krasnale! Dobrze, że prowadzą tak światowe życie, to ich kapitał na resztę tegoż życia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, światowcy z nich całą gębą. Od pieluch ciągle gdzieś jezdzili.A do występów są przyzwyczajeni- starszy śpiewa w Dziecięcym Chórze Mozartowskim, młodszy wystąpował w szkole i wcześniej w przedszkolu.

      Usuń